Leczenie kociaków uratowanych z ulicy
Leczenie kociaków uratowanych z ulicy
Our users created 1 234 314 fundraisers and raised 1 373 051 392 zł
What will you fundraise for today?
Updates2
-
Niestety walka o zdrowie da maluchów i mamy jeszcze nie zakończona. Suma wizyt u weterynarza od 29 września: 14.
Nala - kocia mama musiała mieć kosztowną operację stomatologiczną, dzięki której w końcu nie musi żyć już w bólu. Miała ona chorobę przyzębia, zmianę rozrostową na tle zapalnym, kilka złamanych zębów (najprawdopodobniej złamania powypadkowe) Na szczęście dzięki pomocy jednej z fundacji udało się tę operację sfinansować.
Jednak to nie koniec...
Timon - maluszek, najsłabszy z grona, przestał jeść, zaczął tracić na wadze, wymiotować. Po wizycie u weterynarza okazało się, że ma silny stan zapalny, zapchane jelita przez co ma problemy w wydalaniem, niską temperaturę ciała. Musieliśmy odwiedzać weterynarza 5 dni z rzędu, aby malutki dostawał zastrzyki. Po badaniach kału okazało się, że ma lambliozę. Tak więc rozpoczęliśmy odrobaczanie nie tylko jego, ale również całej rodzinki. Na szczęście wszystko idzie w dobrym kierunku - Timonek chętniej je, przybiera na wadze i bawi się.
Weterynarz zgodził się przyjmować nas na kreskę przez ostatnie wizyty, jednak zbliża się termin płatności, dlatego każda złotówka jest na wagę złota. Błagam, jeśli możesz, pomóż mi opłacić wizyty - tym gestem pomagasz wszystkim słodziakom (wszystkie nadal też szukają kochających domków)❤️
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Proszę o pomoc w opłaceniu leczenia kotków uratowanych z ulicy. Mama kociąt została porzucona i okociła się w opuszczonym budynku. Cała gromada, 4 kociaki i kotka, została znaleziona w dość opłakanym stanie, z zaawansowanym kocim katarem, wszystkie kotki były bardzo wychudzone. Jako, że fundacje są zapełnione, to nie zdołaliśmy znaleźć miejsca, które mogłoby im pomóc, dlatego wzięłam je do siebie na dom tymczasowy i wszystko opłacam z własnej kieszeni.
Zanim kotki do mnie trafiły, były leczone na koci katar. Jeden chłopczyk - Hakuna, miał spory wrzód na rogówce i groziło mu usunięcie oczka. Jednak dzięki pomocy jednej dobrej duszy udało się sfinansować innowacyjne leczenie i oczko ma się coraz lepiej.
Gdy kotki przybyły do mnie, szybko się okazało, że kotka jest chora, a kociaki wymagają szczepień i dalszej kontroli weterynarza. W sumie, od 29 września byłam u weterynarza 7 razy. W poście w Aktualnościach można zobaczyć wszystkie wypisy od weterynarza, paragony, książeczki zdrowia (na górze tej zrzutki zdjęcia nie wyświetlają się w całości, dlatego dedykowałam na to osobny post w aktualnościach).
Poniżej bliżej opiszę sytuację kociej mamy i jej dzieci:
Nala - kocia mama
Gdy przyjechała do mnie była bardzo osowiała, była świeżo po sterylizacji. Drugiego dnia zaczęła mocno wymiotować. W jej wymiocinach były nicienie. Po przybyciu do weterynarza kotka była już skrajnie odwoniona i bardzo słaba. Okazało się, że oprócz nicieni rana po sterylizacji jest zakażona, kotka ma też zapalenie górnych dróg oddechowych, w pyszczku ma zmianę rozrostową, powiększone węzły chłonne, a na ścianie pęcherza znaleziono hiperechogenne wtręty. Kotka została na noc w klinice i została jej podana kroplówka i przypisane leki na następne 7 dni. Za samą tą jednorazową wizytę zapłaciłam 600zł (z własnej kieszeni, ponieważ udało mi się załatwić pomocy od żadnej fundacji). Wracałam z nią jeszcze na kolejne kroplówki przez 2 następne dni.
Choć teraz kotka ma się dużo lepiej, to na kolejnej kontroli u weterynarza okazało się, że zmiana w jej jamie ustnej pogorszyła się. Jest widoczna nadżerka, zapach w jej pyszczku jest bardzo nieprzyjemny, a dodatkowo węzeł chłonny po tej samej stronie co zmiana w buzi jest znacznie powiększony. Czekamy teraz na wizytę u stomatolog i okażę się wtedy czy zmianę będzie trzeba usuwać chirurgicznie. Dodatkowo będą jeszcze potrzebne badania w kierunku jej pęcherza, ponieważ z USG wynika, że coś może być nie tak, szczególnie, że kotka podsikuje w różnych miejscach w domu, co może sygnalizować, że jest chora.
Do tej pory za jej leczenie i wizyty u weterynarza zapłaciłam 750zł i dodatkowo 70zł za 2 odrobaczania.
Koteczki
Wszystkie już 2 razy musiały być na kontroli weterynaryjnej. Zostały zaszczepione i zbadane.
Pumba i Matata (ze zdjęcia poniżej) mają się świetnie, jednak ich rodzeństwo potrzebuje pilniejszej opieki.
Hakuna
Chłopaczek z chorym oczkiem dostaje obecnie 2 rodzaje kropelek do oczu. Przez wcześniejsze tygodnie dostawał ich aż 4 (5 razy dziennie) + antybiotyk w tabletkach. Powtórne wizyty by kontrolować oczko niestety kosztują. Był już u weterynarza 3 razy, a za tydzień kolejna wizyta.
Timon
Ten drobniutki słodziaczek jest najmniejszy i najchudszy z całej gromady. W tamtym tygodniu w pewnym momencie przestał w ogóle jeść. Okazało się, że schudł od ostatniej wizyty u weterynarza. Przebadano mu kał (na szczęście nic nie wykryto). Przypisano mu specjalną karmę "Recovery" - za jedną puszkę 195g trzeba zapłacić 14 zł. I tak właśnie na samo jedzenie na 1 tydzień tylko dla niego zapłaciłam 100zł. Chłopaczek chyba jest po prostu bardzo wybredny, bo zjada tylko ten rodzaj karmy. Powoli próbuję go wdrażać w inne, ale póki nie znajdę takiej, która mu odpowiada, to muszę kupować tę (a niestety cena jest bardzo wysoka).
W sumie za wizyty i szczepienia za wszystkie kociaki zapłaciłam do tej pory: ponad 400zł.
Przez ostatnie 3 tyg wydałam 1300zł na leczenie kotków. Koszty karmy i żwirku wzięłam na siebie. Mam też super znajomych, którzy mi w tej kwestii pomagają. Jednak koszty weterynarza dla 5. kotków przewyższają moje możliwości. Boję się, że na następne wizyty po prostu nie wystarczy mi pieniędzy… Dlatego chciałabym uzbierać kwotę, którą do tej pory wydałam na leczenie, aby kotki miały u mnie zapewnione spokojne dorastanie, do momentu gdy nie znajdę im domków.
Jeśli tylko możesz, to proszę, dorzucić złotówkę. Ja i kociaki będziemy Ci bardzo wdzięczni ❤️ Masz wielkie serce!
Wszystkie kotki są również do adopcji. Szukam dla nich super fajnych, kochających, niewychodzących domków. Może to właśnie Ty chciał(a)byś przygarnąć któregoś słodziaka (a najlepiej to brać je w dwupakach 😉 )
Już samo udostępnienie tej zbiórki zwiększa nasze szanse nie tylko na sfinansowanie ich leczenia, ale również na znalezienie tym cudakom wspaniałych domów.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.