Mieszkam w Nowym Targu. Od kilku lat odławiamy z córką bezdomne koty do kastracji I leczenia. Niestety koty są schorowane i nieodporne, gdyż odłowione z trudnych warunków. Większość kotów była skrajnie zagłodzona gdy zostały odłowione. Z adopcjami problem. Trudno znaleźć odpowiedzialne domy na naszym terenie na Podhalu. Tym bardziej dla zwierzaków schorowanych. Część kotków zabrala Fundacja 'Stawiamy na łapy' z Krakowa. Na ten moment mamy z córką pod opieką 18 kotków. Ignacego 5 letniego z padaczka, przy odłowieniu ważył 60 dkg w wieku 3 miesięcy. Izabelka wiek nieznany pewnie około sześć lat

,z chorymi nerkami , przy odłowieniu była skrajnie zagłodzona, kości powleczone wyliniałym futerkiem. Jeszcze trzy maluchy miała przy sobie. Była najbardziej wyniszczona ze wszystkich kotków. Jest Inez siedmioletnia z chorą wątrobą. Te koty muszą dożywotnio brać leki I ich schorzenia muszą być cały czas monitorowane u weta. To tylko kilka przykładów. Igor, Burasek, przewlekle chore po odłowieniu z infekcją górnych i dolnych dróg oddechowych długo leczone. Ingrid przewlekle chore uszka. Było podejrzenie nowotworu nablonkowo-płaskiego. Musi być pod obserwacją. Izydorek wrzód rogówki oka, długie ciężkie leczenie. Bubus, Kacperek bracia bardzo nieodporni. Przez kilka lat nie przybierali na wadze. Jest Zbysiu po skomplikowanej operacji ortopedycznej , wypadająca rzepka kolanowa. Są dwa maluchy 5 miesieczny kocurek Karmel chory na koci katar i maleńka Niteczka 3 miesięczna też chorowita. Waga zatrzymała się na 1.30 . Żeby tego było mało przyszedł jakiś wirus i od ponad trzech tygodni, u córki wszystkie koty chore, mają biegunkę i kilka z nich chore oczka. Już nie mamy funduszy na ich leczenie. To trwa już za długo.

U mnie jest 9, u córki również 9 kotków.

Nie potrafię przejść obojętnie obok kociego nieszczęścia i cierpienia, dlatego tyle tych kotków jest. Na naszym terenie koty są bardzo źle traktowane. Słaba świadomość, ludzie nie kastrują zwierząt. Nie ma żadnej instytucji, która by im niosła pomoc. Nieliczne prywatne osoby robią co mogą, ale to kropla w morzu potrzeb. Ja obecnie jestem w szpitalu na kilkutygodniowym pobycie po operacji kręgosłupa. Nie pracuję jestem na rencie. Proszę o pomoc wszystkich, którzy mają dobre serducho i możliwość, żeby wesprzeć te biedne zwierzaki. Bez leczenia nie dadzą rady, są nieodporni. Z góry dziękuję za okazaną pomoc.