Potrzebna pomoc!

Od wakacji na działce moich rodziców pojawiały się koty... różne koty. Niektóre widziałam raz, inne niemal codziennie. Działki zlokalizowane przy rynku. Z tych, które się "utrzymały" (jest tam dużo gołębiarzy) dwa kociaki udało się złapać i wyadoptować. Dwa kolejne były nieuchwytne aż do dziś... dwie kicie leżały na środku alejki, niereagowały na zbliżających się ludzi. Właściwie wybudziłam je ze snu jedną z nich łapiąc... dziwne bo kotki nigdy nie dawały się dotykać. Kotka, którą złapałam była ospała i wiotka. Natychmiast zabrałam ją do weta. Okazało się, że była zapchlona i miała mase kleszczy, poza tym miała prawo nie słyszeć bo cierpi na infekcję w uszach. Koszt u weta za dziś 265 zł. Kicie trzeba zaszczepić, jest też w takim wieku, że zaraz będzie wymagać kastracji. Nie uregulowałam tej płatności bo mnie na to zwyczajnie nie stać. No i pytanie co dalej? Nie mam kasy, żeby się nią należycie zająć. Może mógłby ktoś mi pomóc opłacić weta ewentualnie zabezpieczyć kotkę. Nie może wrócić na działki... No i jest jeszcze jej siostra...

Wizyta u Pani Doktor obejmuje wykonanie testu na białaczkę i Fiv/ koci aids ( na działce jest Kot- nosiciel wirusa felv), morfologia+ biochemia, leki na świerzba+ infekcję bakteryjną ( to, co Kotka miała w uszach wyglądało jak beton ;(

Chciałabym ją także wykastrować, żeby niepotrzebnie się mnożyła, zaszczepić 2 razy żeby była bezpieczna.