Pięć miesięcy temu, Lamunia została znaleziona w lesie. Ktoś przywiązał ją stalową linką do drzewa. Miała guzy na obu listwach mlecznych, potworne, łojotokowe zapalenie skóry, robaki, kleszcze, torbiele w macicy, okrutne zwyrodnienia kości :( Mimo jej sędziwego wieku, jedna z naszych wolontariuszek, postanowiła dać jej drugie życie. Choć sama miała już 4 psiaki, w tym adopciaki po okrutnych przejściach, nie mogła jej odmówić.

Lampunia po operacji doszła do siebie. Stała się wesoła, bardzo wdzięczna. Poczuła się częścią stada. Członkiem rodziny, którego wszyscy pokochali. Jej sierść i serce wreszcie lśniły…aż do wczoraj.

Sunia zaczęła się przewracać, jej nogi, i tak już bardzo słabe, zaczęły się rozjeżdżać, dostała oczopląsu, stała się smutna…

Nie czekając ani chwili, sunia została umówiona do warszawskiego, sprawdzonego weterynarza.

Aby wykluczyć najgorsze, musimy przeprowadzić pełną diagnostykę wraz z tomografią komputerową. Takie badania są niezwykle kosztowne. Nie zostawiajmy cudownej, psiej staruszki bez wsparcia! Obiecali jej, że zabiorą ją nad morze…Niech się spełni!!!