id: 6xr3kr

Pomóżmy Micusiowi być szczęśliwym. Kotek po amputacji łapy.

Pomóżmy Micusiowi być szczęśliwym. Kotek po amputacji łapy.

Our users created 1 219 023 fundraisers and raised 1 327 081 524 zł

What will you fundraise for today?

Updates1

  • Dla wszystkich dociekliwych wstawiam tu rachunek i pismo o rozłożenie na raty.8AAA==


    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.

Description

Cześć, dzisiaj chciałem przedstawić mojego kotka Micusia. Znalazłem tego malutkiego kotka gdy miał około 3/4 mięsięcy, było to we wrześniu w 2019r. Nigdy nie widziałem milszego i słodszego malutkiego kotka. Gdy spytaliśmy się w sklepie o jego właściciela to powiedziano nam że od dłuższego czasu się błąka po wsi. Wtedy zadzwoniłem do mojej mamy i zapytałem się czy chcielibyśmy mieć małego kotka, mama się zgodziła z czego byłem bardzo szczęśliwy że możemy go uratować. Mieliśmy u nas na podwórku przygotowany specjalnie pod koty domek, ponieważ były już tak kiedyś koty, więc nie było problemu z szukaniem dla niego schronienia. Nieśliśmy go z kolegami 2 km do mojego domu. Przez 3 miesiące było wszystko dobrze, aż nastał ten pechowy dzień..... Było to 25 grudnia 2019r - Boże narodzenie, razem z rodziną wybraliśmy się na spacer, nie wiedzieliśmy że nasz mały kotek idzie za nami. Gdy zbliżaliśmy się do górki na drodze, zza górki wyłonił się samochód jadący z bardzo dużą prędkością. Omało nie potrącił nas, tata odwrócił się za tym samochodem patrząc czy my jesteśmy cali. I wtedy zauważył naszego kotka.... był na środku ulicy, nie wiedział w którą stronę uciekać, i wtedy stało się... Złamana kość udowa prawej łapy oraz zmiażdżona główka udowa lewej łapy. W tym momencie każdy z nas był w szoku a w największym kot. Zaczął uciekać w pole ciągnąć za sobą tylnie łapki. Tata zaczął go gonić a nas wysłał do domu po samochód. Wzięliśmy ze sobą kontenerek do jego przewozu i niezwłocznie pojechaliśmy do Chojnic do lecznicy weterynaryjnej żeby zrobić rentgena. Dzień później szukaliśmy wyjścia co można zrobić z kotem który ma złamaną kość udową, jeździliśmy od lecznicy do lecznicy, dostaliśmy zastrzyki i dokładniej wykonano rentgena za co już w drugim dni za to wszystko zapłaciliśmy 300 zł. Bardzo chcieliśmy go uratować bo bardzo się z nim zżyliśmy. W tamtym momencie groziła już mu amputacja całej nóżki, lecz nie chcieliśmy mu tego zrobić bo wiedzieliśmy jak bardzo on lubi biegać. Więc szukaliśmy dalej i dwa dni później znaleźliśmy lecznice weterynaryjną w Bydgoszczy która podejmie się zadrutowania nogi Micusia. 28 grudnia została przeprowadzona operacja złożenia nogi micka oraz amputacja główki kości udowej. Dla nas to nie była łatwa decyzja ponieważ sama operacja kosztowała 2000 zł plus dodatkowo pobyt po operacji. Cała rodzina się zebrała na tą kwotę, wszyscy jakoś wspomogli, ja jako dziecko/opiekun kota, z bratem wyciągneliśmy wszystko ze skarbonek dziadkowie i rodzice. Lekarze z Bydgoszczy widząc jak bardzo chcemy go uratować i że to nie jest taka łatwa decyzja pomogli nam i koszt operacji razem z kosztami pobytu obniżyli na 1500 zł. Odebraliśmy go dwa dni po operacji. Musiał na nowo zapoznać się z domem, reagował na nas tak jakby nas nie poznawał. Na następny dzień już zjadł i leżał cały dzień odpoczywając w kontenerku bo jeszcze nie mógł chodzić. W Nowy Rok zaczął się następny koszmar. To było dla nas straszne. Nagle nie wiadomo skąd z jego kontenerka wydobył się bardzo bardzo straszny pisk , kot zaczął wariować, chodzić w kółko w kontenerku, niemal wywracając kontenerek. Niezwłocznie zadzwoniliśmy d=do naszego lekarza/weterynarza z Bydgoszczy który podjął decyzje o tym że mamy go przywieść. Do Bydgoszczy mamy z Chojnic około 90 km ponieważ my mieszkamy w małej wsi za Chojnicami. Zostawiliśmy go w tej lecznicy i pojechaliśmy do domu ponieważ była już to godzina 20. Na drugi dzień (02 stycznia) zadzwonił do nas lekarz i powiedział że kot będzie miał następną operacje skrócenia śruby w kości bo najprawdopodobniej to było przyczyną jego bólu. To już była druga operacja. Za leczenie i pobyt kotka w lecznicy (10 dni) zapłaciliśmy 600 zł. Kot na nowo się przyzwyczajał do swojego domu. Lecz teraz rozwój przebiegał bez większych problemów (oprócz zastrzyków które sprawiały problemy mi i mojej mamie). 4 marca jechaliśmy znów do Bydgoszczy na usunięcie śruby. Można było go odebrać w ten sam dzień. Wydawało się ze już wszystko będzie dobrze, kotek zaczął chodzić, Kupiliśmy szelki dla kota i wyprowadzaliśmy go codziennie na spacer przed dom, na trawkę w stare miejsca. Próbowaliśmy na nowo go oswoić z terenem. Już wszystko się układało cieszyliśmy się że kotek chodzi, był bardzo żywy, tryskający energią. 30 marca stało się coś czego nie przewidywaliśmy w najgorszych scenariuszach. Kot nie czuł nogi, chodził cały czas z podkurczoną stópką, co doprowadziło do przetarcia stopy i zrobienia się rany. przez ostatnie dnie jeździliśmy codziennie do lecznicy w Chojnicach na zastrzyki, zastrzyki z antybiotykiem. Ale było coraz gorzej, 3 kwietnia zdecydowaliśmy się na badanie w innej lecznicy by sprawdzić różne możliwości ponieważ z całą nóżką zaczynało się robić coraz gorzej. Po wstępnych badaniach powiedziano nam że to najprawdopodobniej Gangrena oraz uszkodzenie nerwu kulszowego, który był kolejną konsekwencją wypadku z grudnia. Miała być to zwykła konsultacja która zmieniła się w poważną decyzje o amputacji nogi po zdiagnozowani. Dla nas nie była to łatwa decyzja ponieważ to następne koszty operacji oraz duża odpowiedzialność kotka na 3 łapkach. Decyzja musiała być natychmiastowa. Lekarze weterynarii z Chojnic pomogli nam ponieważ, rozłożyli kwotę 1000 zł na raty, co dla nas było jedynym wyjściem w tej sytuacji, pandemia koronawirusa, trzeba było zrobić zapasy jedzenia oraz nie było dochodów przez kwarantanne domową. Prosimy o pokrycie rat za operację oraz koszty tabletek i zastrzyków.

Z góry bardzo dziękujemy za pomoc.

Zdjęcia opisują kotka po pierwszej operacji i jak się czuje po drugiej.

There is no description yet.

There is no description yet.

The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
The world's first Payment Card. Accept payments wherever you are.
Find out more

Donations 28

 
monika grochulska
 
ela
100 zł
 
Magdalena
100 zł
 
Monika Grochulska
 
Paweł i Ania
50 zł
 
Ola Stogjotis
50 zł
 
Olo i Maksiu
50 zł
 
Ania
50 zł
 
Hidden data
50 zł
 
Bartek
50 zł
See more

Comments 1

 
2500 characters