Witajcie kochani!

Ruda to moje, już 14-letnie, oczko w głowie. Mimo swojego wieku, jest pełną życia, przecudowną wojowniczką. Jej ukochane formy spędzania czasu to przytulanie i jedzenie, i niestety ta ostatnia miłość przysporzyła jej poważnych problemów. Jak to zostało uroczo opisane przez lekarza, moje maleństwo posiada "tendencję do jedzenia rzeczy niejadalnych". Nigdy wcześniej nie było z tym kłopotów, jej najgroźniejszym dotychczasowym występkiem było zjedzenie całej kupionej przeze mnie (dla mnie do obiadu) kolendry i podjadanie mi pączków.

W zeszłym tygodniu rano obudziły mnie nagle jej wymioty, a niedługo po tym zaczęła obficie wymiotować krwią. Następne kilka godzin spędziliśmy w klinice weterynaryjnej. Od razu wykonano jej badania krwi, trzykrotnie USG i prześwietlenie. Diagnoza: wgłobienie jelita i ciało obce wewnątrz jelita. Wymagana jak najszybsza operacja, inaczej Ruda umrze.

Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że nigdy nie nastąpi w moim życiu taka sytuacja. Nie byłem gotowy na niepewność czy moje maleństwo przeżyje noc, na budzenie się ze strachu przy każdym, najmniejszym nawet jej ruchu albo stęknięciu.

Całe szczęście operacja się udała, ale niestety stan Rudej nie poprawił się od razu. Pierwsze trzy dni po operacji nie była w stanie zasnąć. Miała silne zapalenie jelit, codziennie musieliśmy jeździć do kliniki, podawać jej leki przeciwbólowe - ból był tak ogromny, że dostawała buprenorfinę - lek kilkadziesiąt razy mocniejszy od morfiny.

Łączne dotychczasowe koszty jej leczenia to 2090 złotych. Zapłaciłem pierwszą ratę za leczenie, ale z powodu zmiany pracy nie mam tymczasowo funduszy na dalsze opłaty. Każda złotówka ma znaczenie. Uratujmy ją razem.