Potrzebuje pomocy...
Potrzebuje pomocy...
Our users created 1 261 708 fundraisers and raised 1 448 784 381 zł
What will you fundraise for today?
Description
Witam serdecznie , tak bardzo potrzebuję pomocy.
Moje marzenie o spokojnej starości legło w gruzach, to ból przeszywający duszę. Nie jest łatwo prosić o pomoc, muszę jednak schować głęboko dumę i wyciągnąć rękę po nią. Do tej pory byłam przekonana, że mogę liczyć tylko na siebie i swoją ciężką pracę. Jak mam opisać ostatnie 30 lat ? jednym słowem to było piekło. Małżeńskie piekło, nie chcę już tego pamiętać - mimo iż zapomnieć się nie da. Po wielu latach upokorzeń, fizycznej przemocy , kiedy dowiedziałam się o kolejnym długu i tym razem na hipotece mieszkania , coś we mnie pękło. Nie chciałam już tak żyć...choć śmiech i słowa byłego męża wciąż dzwięczą mi w uszach ,,beze mnie zdechniesz'' Dziś nie żałuję że przeżyłam, pomimo iż tyle mam kłopotów i wiem, że w każdej chwili mogę stracić mieszkanie. Ostatnie dwa lata poświęciłam walce z byłym mężem, przesłuchania, sądy, prokuratura..... Niestety tę walkę wygrałam jedynie połowicznie (udowodniłam, że to ja kilkanaście lat temu wykupiłam mieszkanie i nie miałam nic wspólnego z jego przestępstwami ) nie jesteśmy już razem. Mieszkanie zostało mi przyznane, tylko nie wiem czy do końca mam z czego się cieszyć. Na mieszkaniu jest założona hipoteka przymusowa, na kwotę 20 tysięcy mieliśmy wspólność majątkową. Aby nie stracić dachu nad głową stanęłam przed murem, który nie ja zbudowałam. Tak sobie myślę, że nawet gdybym żyła jeszcze sto lat, nie spłacę tego długu. Teraz mam 62 lata , ciężkie życie, fizyczna praca doprowadziły do uszkodzenia kręgosłupa i rąk. Nie było czasu by się leczyć, trzeba było zadbać aby mieć co jeść i gdzie mieszkać. Nawet wtedy nie wiedziałam , że mam depresje. Dla niego mój stan zdrowia i psychika nie miały żadnego znaczenia. Nie wiem, czy ktoś kto nie stracił zdrowia i możliwości zarobku zrozumie osobę w potrzebie. Jak masz gdzie mieszkać i masz pracę, taką pełną stabilizację to nie myślisz o tym co by było gdybyś to stracił. A co zrobić kiedy przychodzi taki moment w życiu, że spadasz na dno, głęboko w przepaść i czujesz, że woda sięga ci do ust....Próbujesz się ratować, żeby nie utonąć, ale nie ma pomocnej dłoni, która cię wyciągnie i bez tej pomocy spada ci kolejna kłoda na głowę. Moją jedyną szansą, aby nie doszło do licytacji mieszkania i eksmisji , jest spłacanie zadłużenia. Tylko jak ja mam to zrobić. Po opłaceniu stałych rachunków zostaje mi 400/450 zł na jedzenie. Środki czystości, ubranie czy inne rzeczy po prostu mnie nie stać. Leki przeciwbólowe ? - nie wykupuję. Jedzenie ? - szukam czegokolwiek po terminie, aby było taniej. Czasem tylko uda mi się zarobić kilka groszy , za opiekę nad maluchami sąsiadów. Każde pukanie do drzwi to stres i obawa, że to komornik i że to już koniec.....w głowie kłębi się pytanie, czy ja powinnam dalej żyć. Stąd moja wielka prośba, jeśli uznasz że możesz i zechcesz mi pomóc będę całym sercem wdzięczna. Proszę , pomóż mi zaznać chwili spokojnego życia i stłumić choć na chwilę strach.
Barbara.

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.