Był 26 kwietnia chwila przed 7 rano, zabrzański odcinek DTŚ wypełniony samochodami i oczywiście ludźmi, zapewne jak każdego dnia śpieszącymi się do pracy.

Jednak w ciągu kilku sekund już na zawsze zmienia się życie małego kundelka, który wbiega na drogę. Wszystko trwało zaledwie, krótką chwilę, bezwładne ciało pieska uderza o ziemię, nikt... zupełnie NIKT się nie zatrzymuje. To mógł być już koniec tej historii.

Jednak jeden z kierowców zdaje przez telefon relacje swojej żonie, mówiąc o tym, że przed chwilą był świadkiem potrącenia psa i tutaj historia naszej Halinki zmienia bieg. Żona Pana każę mu natychmiast zawrócić w miejsce zdarzenia.

Kiedy Pan wraca na miejsce i okazuje się, że piesek wciąż nieruchomo leży w tym samym miejscu, a wszystkie auta pędzą dalej.

Pan wzywa pomoc, w międzyczasie zatrzymuje się jedna osoba zainteresowana losami psiaka.

Nadjeżdża też kierowca Psitula, od tego momentu mała suczka zostają naszą podopieczną i rozpoczyna się walka.

Nie będziemy ukrywać, że pierwsze dni były pełne wątpliwości i strachu o życie tej kruszynki. Jedni nie dawali jej szans, a inni wierzyli w cud. Po prawie 10 dniach pojawiło się światełko w tunelu! Halinka (bo takie imię otrzymała) zaczęła wracać do żywych.

Jej pierwsze kroki sprawiły nam wiele radości, chociaż wiemy, że to dopiero początek jej drogi w powrocie do pełnej sprawności.

Halinka w dalszym ciągu otrzymuje leki, rozpoczęła też rehabilitację. Zrobimy wszystko by jej pomóc, jednak potrzebujemy też Waszej pomocy by pokryć wszystkie koszta.

Pamiętajcie też, żeby ZAWSZE reagować - w takich sytuacjach o życiu i przyszłości potrąconego zwierzaka decydują dosłownie minuty :-(