To jest Angela i Kamo. Wiele ich łączy, choć nie są rodzeństwem. Oboje mieszkają w RPA. Oboje są sierotami, oboje też mają duże problemy ze zdrowiem i w związku z tym oboje mieszkali w małym, prowizorycznym, ale rodzinnym schronisku dla sierot prowadzonym przez opiekunów - Sama i Julię - ludzi wielkiego serca. Poza Kamo i Angelą mieszkało tam łącznie siedmioro dzieci. Wszystkie sieroty, część- w tym Angela - chore na HIV.

Mieszkało - ponieważ kilka tygodni temu ich i tak niełatwe życie drastycznie się zmieniło. Właściciel terenu, na którym znajdowało się schronisko z dnia na dzień kazał wszystkim opuścić miejsce i nie miało znaczenia, że dotyczy to takiej właśnie grupy. Tak niestety wyglądają afrykańskie realia....W bezradności i strachu przed znalezieniem się na ulicy opiekunowie zabrali dzieci do opuszczonych trzech baraków - bez prądu i bieżącej wody...są w bardzo trudnych warunkach, ale razem... To jedyna rodzina jaką te dzieci mają.

20 km od De Deur, gdzie mieszkają teraz dzieci, swoją małą placówkę mają Siostry Jezusa Miłosiernego - Jakuba i Damiana. Są tylko we dwie, ale tak jak mogą służą miejscowej społeczności już od 10 lat. Same utrzymują się głównie z ofiar dobroczyńców i mieszkają w niewielkim domu, który udostępnia im Polak mieszkający w Johannesburgu. Tym domem postanowiły się podzielić z dziećmi ze schroniska, którym groziła po prostu ulica. Tak Kamo i Angela trafili do Walkerville, gdzie siostry od kilku tygodni starają się zapewnić mi podstawową choćby opiekę. Szybko zauważyły, że obojgu potrzebna jest specjalistyczna pomoc lekarzy. Niestety są to bardzo duże wydatki - ceny wizyt są europejskie, a zarobki - o ile są - afrykańskie. Korzystając włącznie z państwowej opieki po wielogodzinnym oczekiwaniu chorzy otrzymują receptę na panadol...niezależnie od schorzenia. Tymczasem Angela jest od dziecka zarażona wirusem HIV, bardzo słabo słyszy i czyta z "nosem w zeszycie", co oznacza, że ma prawdopodobnie bardzo duże problemy ze wzrokiem. Do tego ma też jedną krótszą nogę, więc nie porusza się w pełni sprawnie. Kamo ma prawdopodobnie, tak jak Angela duże problemy ze wzrokiem, bo bardzo szybko okazało się, że z odległości wyciągniętej ręki nie jest w stanie przeczytać kilkucentymetrowych liter....Żadne z nich nigdy nie było diagnozowane czy leczone....Angela od urodzenia jest sierotą, a Kamo matka podrzuciła do schroniska w kartonowym pudełku jeszcze jako malutkie dziecko. Ojciec prawdopodobnie nie żyje...

Angela i Kamo chodzą do szkoły, chcą się uczyć i tą drogą zmienić swój los - Angela zdobywa właśnie zawód kucharki, a Kamo chodzi jeszcze do szkoły podstawowej.

Obojgu jest potrzebna specjalistyczna pomoc, a to przekracza możliwości sióstr - wizyty u okulisty, konieczność wykonania okularów, wizyty u laryngologa, a także u ortopedy jeśli chodzi o Angelę. Dopiero po tych wizytach okaże się jakiego konkretnie wsparcia dzieci jeszcze potrzebują - być może aparat słuchowy, może buty ortopedyczne - nie wiemy tego dziś.

Za zebrane pieniądze chcemy realnie poprawić los tej dwójki dzieci, ale też jeśli będzie to możliwe wesprzeć pozostałe dzieci z tego schroniska, które podobnie jak Angela i Kamo potrzebują specjalistycznej opieki (trójka z nich ma HIV). Nikogo te dzieci i ich los nie interesuje - poza Samem, Julią i siostrami są zdane wyłącznie na siebie, co sprawia, że właściwie wszystkie wydatki pieniężne są absolutnie poza ich zasięgiem...nawet nie dojadą do lekarza, bo nie mają za co...nie mówiąc już o wizycie u specjalisty, czy choćby lekarza ogólnego. W tym zakresie są to dla tych dzieci potrzeby pierwszej kategorii. Mają wiele, bo choć cień dorosłego za sobą, co daje minimum poczucia bezpieczeństwa, ale o wszystko inne muszą walczyć same. Być może razem uda nam się poprawić ich los przez rzeczy najprostsze - lekarza, nowe buty, okulary. To, co dla wielu z nas jest oczywistością - tam jest zbytkiem i marzeniem... Wspólnie możemy spełnić te marzenia dzieci :)

Akcja pod patronatem Papieskich Dzieł Misyjnych Archidiecezji Szczecińsko - Kamieńskiej.