Ratujmy życie Chojraka
Ratujmy życie Chojraka
Our users created 1 268 227 fundraisers and raised 1 466 140 670 zł
What will you fundraise for today?
Updates1
-
Jesteśmy po kolejnej wizycie u Vet'a. Wyniki znów są lepsze 😁 Znika żółtaczka, czerwonych krwinek zaczyna przybywać, udało się nawet pobrać krew na biochemię. Niestety wątroba wciąż nie ma się dobrze, liczymy na to że niedługo zacznie się regenerować. To wszystko napawa mnie optymizmem, ale walka z FIP jest wyboista i poprawa wyników nie oznacza końca problemów🫤 Trzymajcie kciuki 🐈⬛
No comments yet, be first to comment!

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Od dawna myślałam o tym by zaadoptować kotka ze schroniska. Los chciał że zaadoptowałam dwa - 6-miesięczne rodzeństwo - Psotkę i Chojraka. Gdy usłyszałam że zostały oddane po dwóch dniach przez moich poprzedników "bo ciągle siedziały za kanapą" nie wahałam się ani chwili. Chciałam aby po tak przykrym doświadczeniu poczuły się chciane i kochane.
Od początku oba były bardzo wycofane, ale harcowały gdy tylko znikałam z ich pola widzenia. Powoli przyzwyczajaliśmy się do siebie. Chojrak od początku był mniej chętny do kontaktu, syczał i drapał, ale zrzucałam to na karb ich złych doświadczeń z ludźmi.
Dwa tygodnie temu zauważyłam że Chojrak oprócz innego zachowania zaczął też inaczej wyglądać. Psotka wydawała się rosnąć w oczach, a on jakby zmalał. Poza tym zawsze siedział z podwiniętymi łapkami, nigdy nie układał się tak swobodnie jak Psotka.
Pierwsza wizyta u weterynarza sugerowała że problemy Chojraka mogą wynikać z zarobaczenia , jednak po ponownym podaniu preparatu na odrobaczenie u Chojraka nie było poprawy. W zeszłym tygodniu ponowiliśmy wizytę i usłyszałam niezrozumiałą dla mnie wtedy diagnozę - FIP - zakaźne zapalenie otrzewnej. Jest to mutacja koronawirusa którą oba kotki się zaraziły, jednak w przypadku Chojraka zmutowała ona w wirus który jest śmiertelny dla kotów. Mutacja powstaje najczęściej na skutek stresu, a ostatni miesiąc nie szczędził kotom stresów: pobyt w schronisku, nowy i dom i powrót do schroniska, ponownie nowy dom i wizyty u weterynarza.
"Zakaźne zapalenie otrzewnej (FIP – feline infectious peritonitis) to choroba o podłożu immunologicznym, wywoływana przez koronawirusa, przebiegająca w sposób ostry lub nadostry. To bardzo poważna choroba zakaźna kotów i chociaż dzisiaj umiemy już ją leczyć (jednak nadal jest to bardzo skomplikowana i wymagająca procedura), to niestety nauka nie znalazła jeszcze skutecznej metody zapobiegania jej. Choroba ta dotyka przede wszystkim koty młode, do 2. roku życia. Patologia FIP jest dość skomplikowana i obejmuje okołonaczyniowe zapalenie żył, które może dotyczyć każdego narządu. Prowadzi to albo do ucieczki płynu do jam ciała (może to skutkować wodobrzuszem, wodopiersiem czy wodoosierdziem), albo do rozsianego zapalenia ropno-ziarniniakowego, w czego konsekwencji powstają tzw. suche guzki na narządach i tkankach." Skopiowano z JohnDog.pl
Od razu podjęliśmy leczenie, zakupiłam lek który nie jest ogólnodostępny w Polsce i niestety dość kosztowny - fiolka leku kosztuje ok. 300 zł i starcza (w zależności od wagi kota) na ok 10 zastrzyków. Kuracja musi trwać 90 dni, więc koszt samego leku można oszacować na 2 700 zł.
Chojrak był w tak złym stanie że w piątek 04.04 poddany był transfuzji. Ważył jedynie 1,2 kg (połowę tego co Psotka). Jego nerki i wątroba nie funkcjonowały prawidłowo, stąd pojawiła się także żółtaczka. Codziennie spędzał w klinice po kilka godzin. Podawano mu kroplówki, żelazo, witaminy i leki przeciwzapalne. Ogrzewany był w inkubatorze. Przestał jeść. Karmiłam go na zmianę z zespołem kliniki strzykawką.
Z dnia na dzień wyniki jego morfologii się pogarszały pomimo zastosowanego leczenia. W niedzielę usłyszałam iż trzeba rozważyć uśpienie jeżeli wyniki nie zaczną się poprawiać. Była to dla mnie przerażająca myśl.
Jednak wczoraj nastąpił przełom, jego organizm zaczął walczyć i produkować czerwone krwinki. Wrócił mu apetyt. Chojrak zaczął walczyć.
Ja od początku walczę razem z nim, jednakże nie spodziewałam się iż ta walka będzie tak kosztowna. Przerosła ona moje możliwości finansowe.
Na obecną chwilę koszty leków i wizyt u weterynarza przekroczyły 3 500 złotych.
Pomimo wszelkich trudów i niedogodności nie mam zamiaru się poddawać jednak potrzebuję wsparcia, bo sama nie podołam finansowo dlatego bardzo proszę o pomoc dla tego małego dzielnego wojownika.
Skoro Chojrak podjął walkę, to ja tym bardziej się nie poddam.

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.