Witajcie

Zrzutkę utworzyłam dla mojego męża, który przygotował dla Was poniższy opis.

Witam Was drodzy Zrzutkowicze. Mam na imię Łukasz. Z racji wykonywanego zawodu dużo podróżuje po Polsce, a co za tym idzie, nie raz byłem już świadkiem wypadków drogowych. Do tej pory moja pomoc w takich sytuacjach ograniczała się tak naprawdę do wezwania Zespołów Ratownictwa Medycznego, zabezpieczenia miejsca zdarzenia i wykonywania poleceń osób które miały większą wiedzę ode mnie. Pewnej czerwcowej nocy wracając do domu, jadący przede mną samochód wypadł z drogi i uderzył w drzewo. Podróżowała nim trójka młodych ludzi. Byłem sam. Wiedziałem, że ode mnie zależy ich życie. Przystąpiłem do działań ratowniczych. Nim na miejsce dotarły służby, udzieliłem takiej pomocy, jakiej mnie nauczono w szkole. Szczęśliwie nie było ofiar. Właśnie ta sytuacja była dla mnie decydująca. W październiku tego roku ukończyłem kurs Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy. Pozytywnie zdając egzamin uzyskałem oficjalny tytuł Ratownika. Aby jednak w pełni wykorzystać moje umiejętności przy ewentualnych zdarzeniach, nie tylko na drodze, potrzebny jest również sprzęt. O tyle o ile wyposażenie torby ratowniczej można kompletować sobie w miarę możliwości finansowych z czasem, o tyle zakup najważniejszego urządzenia, jakim jest defibrylator to bardzo duży jednorazowy wydatek. Czym jest defibrylator? Jest to urządzenie, które użyte w pierwszych minutach od zatrzymania krążenia po prostu ratuje życie. To właśnie od jego natychmiastowego użycia zależy, czy tzw. Karetka ma po co jechać. Urządzenia te coraz częściej są już widoczne w centrach handlowych czy marketach, ale w pojazdach samochodowych są one tak naprawdę ze względu na swoją wysoką cenę, jedynie w Ambulansach. Dlatego właśnie skromnie chciałbym Was prosić o wsparcie w zakupie tego urządzenia, abym mógł pomagać potrzebującym jeszcze skuteczniej. Koszt takiego urządzenia to kwota od 7000 zł w górę nie mniej jednak połowę już mam i dziękuje za każdą wpłaconą złotówkę, nawet jeśli nie uda się osiągnąć celu zbiórki. Obyśmy się nie spotkali na drodze inaczej niż po przyjacielsku.