Jakubek ma 7 lat, ale dopiero od 2 lat jesteśmy razem i mimo 30 kg jest moim maleństwem :) Został wyrzucony do schroniska po pierwszym ataku padaczki... Nie potrafię zrozumieć - jak można??? Ale to, że co roku jestem starsza, niestety nie powoduje, że więcej rozumiem... w kwestii draństwa niektórych osób...

Będąc w schronisku, to był jedyny psiak, który całkowicie mnie zignorował, leżał za kratami całkowicie zrezygnowany... I coś w tym było, wg pracowników Kubuś miał małe szanse na adopcję - 5 latek chory na padaczkę z bardzo częstymi atakami... Lecz.... Najpierw zakochałam się w jego spokojnych oczach, potem w uszach, które stoją, ale w bok :) a następnie w charakterze, dzięki któremu działa kojąco na każdego człowieka w jego otoczeniu....

Wbrew usilnym staraniom wspaniałych weterynarzy, którzy opiekują się i leczą Jakubka, padaczka, na którą choruje - postępuje.

Ponieważ leki i walka o życie Kubusia są bardzo drogie, pomimo wielkiej miłości, nie jestem w stanie dodatkowo odłożyć 2000 zł na wykonanie niezbędnego badania rezonansem magnetycznym głowy.

Dlatego...... i tu najtrudniejsze..... Proszę..... Błagam....

O POMOC W RATOWANIU KUBUSIA - PRZYJACIELA, TERAPEUTY, ROZŚMIESZACZA I GIGAŻARŁOKA :)

Proszę..... pomóżcie mi pomóc Kubusiowi...

Za każdą kwotę będę wdzięczna, bo przybliży to Jakubka do wykonania badania.....