Słuchajcie kochani, sprawa jest pilna i niecierpiąca zwłoki!

Znów zalegamy z fakturami za leczenie naszych podopiecznych u weta za listopad i grudzień a zaraz będą świeże i cieplutkie za styczeń i luty ;(

Mimo, że się staramy.. robimy zrzutki to one zupełnie stoją.. zalegamy za kastrację suk, za Aiszy leczenie, Torrcik ma wstrzymana kurację i do czynszu sporo zabrakło..

Jeszcze bezwzględnie potrzebujemy specjalistycznej karmy dla Torrtka i leki, bez których jego życie to katorga!

Za chwilę znowu musimy je odrobaczyć i poszczepić..

Było nie było faktury nad nami wiszą..

Nie myślcie sobie, że siedzimy z założonymi rękami. Organizujemy zbiórki, kiermasze, bazarki czy licytacje. Urabiamy się po łokcie a mimo to hajsu nadal za mało…

Przy naszej aktualnej ferajnie zużywamy PÓŁ TONY samej suchej karmy, do tego dorzućcie oczami wyobraźni wielką stertę puszek. Każdy nasz milusiński musi odwiedzić weterynarza chociaż 1 raz jeśli ma szczęście i jest zdrowy.

Nasze zwierzaki mają trzy miejscówki: Polkowice, Lubin i Wrocław. Na tym terenie też głównie działamy ale nie zamykamy się na żadnego potrzebującego futrzaka i staramy się pomagać jak możemy ale wszyscy chcą od nas pieniądze bo przecież nie ma nic za darmo. Na tą chwilę dorobiliśmy się 23 kociaków, 30 psiaków no i z 15 gryzoni. Koszty utrzymania zwierząt i terenu pod przytulisko to lekką ręką 8-9 tyś. Pomóżcie naszym kochanym podopiecznym!