Nazywam się Maria Kołodziejek i pomagam zwierzętom.

Dostałam błagalną prośbę o pomoc bezdomnemu cierpiącemu kotu z Lubszy.

Jeszcze nigdy nie miałam tyle zwierząt pod swoją opieką.

Miałam już nie przyjmować, ale z relacji karmicielki kiciuś ewidentnie cierpiał.💔

Nie jadł, bardzo schudł i opadł z sił i wił się z bólu.

Ponoć wszyscy odmówili i byłam ostatnią deską ratunku, inaczej kot by nie przeżył...

I co miałam zrobić?

Poprosiłam żeby zawieźli go do weterynarza a ja opłacę leczenie.

POPŁAKAŁAM SIĘ, JAK GO ZOBACZYŁAM...😪Kłębek bólu, kości obciągnięte skórą...😪

Okazało się że Staś- tak go nazwałam- cierpiał z powodu ogromnego stanu zapalnego w pyszczku.

Musiał mieć na cito usunięte cztery zęby i dwa stare korzenie i kamień na pozostałych.

Do tego dochodzi koszt kastracji oraz leków na potężny świerzbowiec, pchły i robaki.

Na chwilę obecną mam do zapłaty 800 zł.

Proszę Was o pomoc w uzbieraniu tej kwoty🙏

Będę wdzięczna za nawet najmniejsze wpłaty bo jestem przerażona skalą bezdomności w tym roku i na co się odważyłam biorąc pod opiekę tyle kotów i psów...

Dziękuję za Wasze serca❤️

Staś jest ostatnim kotem z horroru z Lubszy, gdzie koty zjadały się nawzajem z głodu po śmierci opiekunki.💔

Cały czas czekał przed drzwiami opuszczonego domu żeby go wpuścić ...😪

Biedak nie rozumie, że to nigdy nie nastąpi.😪

Teraz znalazł się pod moją opieką, ale pilnie szuka domu ponieważ z braku miejsca musi przebywać w klatce.

To cudowny proludzki kot o wspaniałym charakterem. Mam nadzieję, że ktoś się ulituje nad tym nieszczęśnikiem😪🙏