Ma zaledwie 6 miesięcy, a od 2 ma nas. Jest całym światem naszej 9 letniej córki. I choć szczęśliwa, to przy tym śmiertelnie chora. Mela, zwana przez nas Melanią w ubiegłym tygodniu otrzymała druzgoczącą diagnozę - FIP - (zakaźne zapalenie otrzewnej kotów). Choroba jest podstępna i nie przebiera w środkach. W przypadku Melki ma ona postać wysiękową (wodobrzusza), czyli gromadzenia się płynu w jamie brzusznej. Kotka z dnia na dzień urosła do ogromnych rozmiarów a gromadzący się w brzuchu płyn pomału miażdży jej narządy. Do tego dochodzi gorączka, wymioty, spadek wagi i utrata apetytu. Melce kończy się czas a my próbujemy jej pomóc.

Niestety Polska nie dysponuje żadnym zarejestrowanym lekiem i koty zdychają w męczarniach. Lek dostępny jest za granicą pod nazwą GS-441524 i jest bardzo drogi a kuracja to przynajmniej 84 dni bolesnych zastrzyków podawanych codziennie a do tego badania i wizyty kontrolne u weterynarza.. :(

Na chwilę obecną mamy 7/84 dni i Melka pomału zaczyna wracać do żywych, ma apetyt i zaczęła interesować się otaczającym ją światem. To cieszy, jednak brak środków na zakup leków nie pozwoli nam na jej leczenie i wyleczenie. Rozpoczętego leczenia nie możemy przerwać, nie możemy zrobić sobie wakacji od choroby, albo jej nie dokończyć, ponieważ wszystko automatycznie powróci.

Nie bądź obojętny wobec Melani bo ma tylko pół roku i całe życie przed sobą..

Z całego serca dziękujemy, bo liczy się każda wpłacona złotówka!