Zrzutka na ratowanie życia bezdomnego Maksa, który stracił w tym roku już trzech opiekunów
Zrzutka na ratowanie życia bezdomnego Maksa, który stracił w tym roku już trzech opiekunów
Our users created 1 233 756 fundraisers and raised 1 371 477 519 zł
What will you fundraise for today?
Updates3
-
Maks ma zakupiony lek przeciwwymiotny, który pozwoli mu dojechać do chirurga na operację w poniedziałek.
No comments yet, be first to comment!
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Dopóki Pani Maksa żyła, ten miał swoje ciepłe miejsce na kanapie i pełną miskę, ale Pani była osobą starszą i być może nie było jej stać na leczenie swojego przyjaciela. Po jej odejściu Maks stał się bezdomnym psem, który lata świetności miał już za sobą. Przerzucany od sąsiada do sąsiada jak zawadzający mebel. Psiak źle znosił samotność, piszczał, darł kartony, czasem się zesiusiał. Do weterynarza jednak nikt z nowych opiekunów go nie zabrał - w zamian po prostu oddawali "problem" dalej.
A Maks cierpiał, codziennie, w ciszy. Fizycznie cierpiał z powodu guzów odbytu i gigantycznej przepukliny brzusznej, która doprowadziła do częściowej niedrożności jelit. Maks cierpiał z godnością, jako pies pogodny, posłuszny, skupiony na człowieku, szukający z nim kontaktu, przytulenia, aprobaty i dobrego słowa. Tylko gdy zostawał sam, ból którego doświadczał przerastał to małe stworzonko i górę brał silny lęk.
Chory, niewyróżniającej się urody kundelek z posiwiałymi brwiami, to nie jest materiał na towarzysza, którego chętnie szuka się w schronisku. Takie psy dostają bilet w jedną stronę - za kraty. I tam spędzają swoje ostatnie lata - te, kiedy wymagają szczególnej opieki i domowego ciepła. Na drodze Maksa pojawiła się jednak dobra dusza - Justyna, która od lat ratuje psy za własne pieniądze i znalazła mu tymczasowy dom, by nie trafił do schroniska. Jako pies uległy nie miałby szans w zbiorowym boksie. Ostatni do miski, ostatni do wody, ostatni do wolnej budy, gdzie można choć trochę schronić się przed zimnym wiatrem i zacinającym deszczem.
I tak wystraszony, czarny kundelek przyjechał do mnie, osoby, która również od 10 lat zajmuje się na własną rękę bezdomnymi psami. Poszliśmy na szczepienia i zaczęły się zdrowotne schody. Wyniki krwi chłopak miał jednak świetne, więc można było myśleć o uratowaniu go od bólu i przeprowadzeniu zabiegu. W koncu Maks miał przed sobą jeszcze spokojnie 6, a nawet 7 lat życia!
Na początku przepuklina kwalifikowana była jako pachwinowa, tłuszczowa. Jednak w USG przed samym zabiegiem znaleziono w niej jelita, już częściowo niedrożne, a na stole, gdy otworzono mały Maksiowy brzuszek, przepuklina okazała się być brzuszną i o wiele bardziej skomplikowaną niż zakładano pierwotnie. Operacja trwała 2,5 godziny - udało się zszyć mięśnie brzucha i schować przepuklinę oraz wykonać kastrację niezbędną do walki z hormonalnymi guzami odbytu. Maks miał także cytologię guzów i czekamy na wyniki histopatologii.
Pierwotnie operacja kosztować miała 2tys zł, jednak z uwagi na rozległość zmian, wczorajszy zabieg wyniósł 3tys zł, a za 4 tygodnie Maks ma kolejną operację - guzów odbytu. Musi być wykonana bardzo precyzyjnie, by nie uszkodzić zwieracza.
Orientacyjny koszt podawany przez chirurga z lecznicy "Pan Weterynarz", Kacpra Rybarczyka, który opiekuje się Maksem,
to 6tys zł - wliczając w to leczenie pooperacyjne. Na razie został do spłacenia dług w klinice za wczorajszą operację.
Obie mamy pod opieką po kilka chorych psów i koszt jest dla nas zaporowy, a Maksa trzeba ratować. Jemu to się po prostu od życia należy po całej tej tułaczce i latach zaniedbań. Jeśli spojrzą Państwo na historię moich zbiórek, w 2021 ratowałam owczarka Barrego, który 8 lat swojego życia spędził we wsi na łańcuchu obok szopy. Jego leczenie wyniosło ponad 12tys zł. Nie przestaniemy pomagać, ale nie zawsze dajemy radę finansowo.
Obecnie pod moją opieką jest owczarek niemiecki Nero, który od dwóch tygodni nie chodzi i wymaga manualnego odsikiwania. Wózek inwalidzki, który mamy też jest efektem pomocy ze zrzutki <3 Gdyby nie wózek nie moglibyśmy nawet pójść do weterynarza.
Dokumenty do potwierdzenia zbiórki załączę niezwłocznie kiedy otrzymam je z kliniki. Jednak jako, że jestem osobą zweryfikowaną przez między innymi Przytulisko w Głownie - TPZ Arkadia, pozwalam sobie już teraz uruchomić zrzutkę.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.