Pieskowa tragedia Patrycji

Dumny i piękny kundelek Patrycja, mój kochany pies (panowie też miewają damskie imiona) doznał tragicznej w skutkach kontuzji. Wczesnym rankiem Patrycja z paraliżem tylnej połowy ciała przyczołgał się przez całe podwórko pod drzwi, aby ratować jego biedne ciałko. Dzięki szybkiej operacji w klinice dr. Niedzielskiego we Wrocławiu udało się zlikwidować nacisk na rdzeń kręgów piersiowych Th12/13. Przepuklina zmineralizowanego krążka międzykręgowego uciskała rdzeń kręgowy przewężając światło kanału kręgowego o około 50%. Niestety, pozostał bezwład kończyn i brak możliwości oddawania moczu, więc cewnikuję go trzy razy dziennie. Teraz czeka Patrycję długa rehabilitacja.

A mnie czeka uregulowanie rachunków za operację i opiekę lekarską w psiej klinice (6 000 zł), a także opłacenie rehabilitacji i kupno wózeczka ułatwiającego życie mojemu psiemu przyjacielowi.

Mając pod opieką wiele zwierząt wyrwanych szponom śmierci (konie, pieski i koty), wymagających również opieki weterynaryjnej i będących w ciągłym leczeniu farmaceutycznym - nie jestem w stanie zapewnić swojemu Żółtemu Pieskowi realnego powrotu do zdrowia. Pomimo włożonej pracy rąk, oddanego mu serca, czasu od rana do wieczora, masaży i elektrostymulacji, bez dalszych poważnych wydatków na rehabilitację Patrycja może nie doczekać się powrotu minimalnej sprawności.

Dlatego proszę pierwszy raz w takiej formie o pomoc wszystkich, którzy zechcieliby ułatwić nam drogę ku zdrowiu.