Pomóż Ani przejść drogę po zdrowie do końca!
Nie pozwólmy, by pieniądze zatrzymały leczenie, które już zaczęło działać!
Ania przeszła bardzo trudną operację po diagnozie kostniakomięsaka (szczegóły znajdziesz w opisie głównej zrzutki) -> link po prawej stronie
Udało się - ale to jeszcze nie koniec. Operacja była skomplikowana, pobyt w szpitalu się wydłużył, a koszty leczenia... niestety, mocno wzrosły.
Potrzebna jest dalsza pomoc na spłatę operacji w Niemczech, potrzebne jest dalsze leczenie!
Na dzień dzisiejszy brakuje około 100 tysięcy na samo pokrycie kosztu operacji.
Nasza Ania jest w trakcie chemii, a przed nią jeszcze kolejne zabiegi, aby wrócić do "pełni" zdrowia.
Z serca dziękujemy za każdą złotówkę, każde udostępnienie, każdą myśl <3 <3 <3
"Czas po zabiegu to dla mnie ogromne wyzwanie i trudna droga powrotu do sprawności. Przez trzy doby po operacji byłam w śpiączce, a następnie założono mi rurkę tracheotomijną. Nie mogłam mówić, samodzielnie jeść ani funkcjonować bez pomocy. Operacji poddano moją twarz oraz nogę, z której pobrano tkankę do mikronaczyniowego przeszczepu, zastępującego usuniętą kość twarzy. Noga była tak osłabiona, że nie byłam w stanie jej podnieść ani na niej stanąć. Przez ponad dwa tygodnie nie mogłam się samodzielnie poruszać ani mówić. Komunikowałam się wyłącznie pisząc na kartce, co również było utrudnione przez podwójne widzenie.
Dwa tygodnie później, po usunięciu rurki tracheotomijnej, musiałam uczyć się od nowa połykać, jeść i mówić. To było niezwykle trudne doświadczenie i wciąż takie jest.
Minęły już dwa miesiące od zabiegu. Moja mowa nadal jest zmieniona, wzrok nie jest wyraźny, a noga wciąż niesprawna. Chemioterapia dodatkowo mnie osłabia.
Najważniejsze jest jednak to, że zabieg się powiódł. Guz został usunięty w całości, z czystymi marginesami. W węzłach chłonnych po prawej stronie nie wykryto komórek nowotworowych, co jest dla mnie ogromną ulgą i źródłem radości.
Czuję ogromną wdzięczność za całe dobro, które mnie spotyka, za powodzenie operacji, ale jednocześnie mierzę się z trudnymi zmianami i stratami, jakie niesie ze sobą to leczenie.
Moja walka wciąż trwa. Po zabiegu wyznaczono mi kolejne trzy cykle chemioterapii, mimo że nie odzyskałam jeszcze pełni sił ani sprawności.
Zabieg okazał się znacznie droższy, niż zakładano z powodu dłuższego pobytu na oddziale intensywnej terapii i przedłużonej hospitalizacji. Rachunek, jaki otrzymałam, jest niemal dwukrotnie wyższy od początkowych przewidywań. Staram się odroczyć termin płatności jak najdalej, by zdążyć pozyskać na to środki"