Edycja: niestety Moira odeszła. 

 Był już wieczór i ciemno. Łukasz wracał z pracy…i nagle zobaczył czarną kulkę na drodze. Okazało się, że to mały kotek, który w chwili znalezienia bez ruchu siedział w pozycji bólowej :( Nie wiadomo było co mu jest, wiadomo jednak było że potrzebuje pomocy, ledwo stał na łapkach i się trząsł. :( Łukasz zabrał kotka do domu (inaczej by nie mógł, jak to Łukasz, szacunek dla Niego). Renatka w domu już zauważyła, że kotek ( właściwie to koteczka) nie może jeść, krztusi się i ma jakąś narośl koło gardełka. Jest chudziutka, boli ją,…ale mruczy i jest kochana. Gabinety weterynaryjne niestety dopiero od rana są czynne, więc była to bardzo stresująca sytuacja…

W gabinecie okazało się, że Moira (takie dostała imię, z greckiego „przeznaczenie”) ma ropień, który blokował jej górną część przewodu pokarmowego i musi być usunięty. Została w szpitaliku do minimum poniedziałku, bo potrzebuje opieki non stop. Jest bardzo odwodniona i nie wiadomo, ile nie jadła.

Tą zbiórkę zakładam w imieniu Renatki, która bardzo dużo pomaga ( w tej chwili to jej 3 kot na tymczasie, oprócz swoich).

Wszelkie informację będę udostępniać i aktualizować.

Bardzo proszę pomóżcie, bo w tym roku jest bardzo źle, tak z ilością kotków jak i finansami… Bardzo dziękuję za każdą pomoc i udostępnienie zbiórki. Będę oczywiście dodawać wszystkie paragony i aktualizację.  

Przeznaczenie istnieje i kicia jest tego dowodem ;) Ale na wszelki wypadek trzymajmy kciuki.