Wsparcie dla rodziny zmarłego przyjaciela.
Wsparcie dla rodziny zmarłego przyjaciela.
Our users created 1 231 250 fundraisers and raised 1 363 247 486 zł
What will you fundraise for today?
Description
"Sto lat, Sto lat, niech żyje żyje nam (...), a kto? Leszek!!" - to wlasnie tak mial wygladac ten wieczor, 27 Marca 2021 roku. Wspólne biesiadowanie, ciepłe życzenia, usmiechy przyjaciol, rodziny, znajomych ale przedewszystkim swojego 9-miesiecznego synka i ukochanej kobiety. Leszek własnie pakował do samochodu przepyszne(jak zawsze) specjały kulinarne na tą uroczystość ponieważ był niesamowitym kucharzem z zamiłowania. Gotowanie sprawiało mu niesamowita przyjemność nie tylko jemu ale też i przedewszytkim konsumentom, jego gościom. Niestety życie napisało swój scenariusz na ten wieczór. Nagły ból w klatce piersiowej, brak karetki, szybka interwencja zaprzyjażnionego sąsiada który czym prędzej zawiózł Leszka do szpitala i wreszcie Leszek znalazł sie pod opieka lekarską. Kiedy rodzina odzyskała nadzieje i wreszcie przyszła chwila uspokojenia, zadzwonił telefon. Telefon którego żaden syn, żadna ukochana, żadna matka, ojciec brat czy siostra nigdy odebrać by nie chciała. Informacja która wstrząsneła wszystkimi niezależnie od tego czy byli bliżej czy znali Leszka tylko z widzenia i mijali go tylko na codzień na korytarzu w pracy. Wspaniały człowiek, który wreszcie po wielu latach najpierw spełnil swoje pierwsze marzenie i poznał kobietę swojego życia, następnie spełnil kolejne i chyba najwieksze marzenie gdy urodził mu się wspaniały syn Franek. Był w trakcie realizacji kolejnego marzenia... Chciał wybudować dla swojej rodziny dom, obok piaskownice dla synka.. kawałek własnej ziemi gdzie mogłby by ogladać jak dorasta jego syn z dala od miejskiego zgiełku. Sam dla siebie nie potrzebował niczego, żadnych wygód i dóbr doczesnych. Pracował dzien i noc żeby osiągnąć swój cel. Był czlowiekiem wytrwałym, jak coś sobie załozył to konsekwentnie dążył do celu niezależnie jaki wysiłek należy ponieść aby go osiągnąć. Sam o sobie mówił że jest leniuszkiem ale jego czyny i życie codziennie także i służbowe pokazywało że to tylko wrodzona skromność przez niego przemawiała. Leszek mógł i chciał pchać dalej ten cięzki wózek pod góre w tych szczególnie trudnych czasach, ale niestety jego serce juz nie miało siły. Serce które zawsze było otwarte na pomoc, na wsparcie innych, serce które wypełnione było miłościa dla ukochanej, syna, rodziny, nie pozwoliło aby Leszek spełnił swoje ostatnie marzenie, dla swojej rodziny. Przyjacielu, wziałeś na siebie więcej niż byłes w stanie wytrzymać. Do końca mojego życia, przy każdej możliwej okazji bede przypominał Twojemu synowi jak niesamowitym człowiekiem był jego tata. Jak przypłacił życiem za pogoń za marzeniami, z miłości do rodziny. Dziekuje Leszku, ze stanałes na mojej życiowej drodze, ze mialem ta niesamowita przyjemnosc codziennie zamienic z Toba pare zdań na wszystkie możliwe tematy. Wiele mnie nauczyłeś, i spowodowałes że na wiele rzeczy spojrzałem z innej - lepszej strony. Moge tylko żałowac że inni nie mieli przyjemności poznać Cie bliżej.
Zawsze mogłem na Ciebie liczyc niezależnie od pory dnia i nocy. Dlatego jestem tutaj, i proszę wszystkich ludzi których ta historia poruszyła, którym nie jest obca empatia, a ktorzy mają chociaż wolną jedną złotówke w portfelu, o wsparcie dla jego osieroconego syna i ukochanej. Zostali sami z ogromnym żalem w sercu i tysiącami myśli.. ale rachunki, opłaty... życie nie czeka i pędzi dalej do przodu.
Celem niniejszej zbiórki jest danie chociaż krótkiego oddechu, czasu na refleksje i zadume, zebranie myśli i przeorganizowania sobie życia na nowo. Celem jest wypełnienie chociaz małej poduszki finansowej dla synka Franka i ukochanej Wioli do momentu aż 'przyzwyczają się' do okropnego bólu który pewnie już zawsze będzie im towarzyszył, i powrót do codziennego - 'normalnego' życia. Ta zbiórka nie ma żadnego pułapu, każda złotówka może dać jeden dzień więcej oddechu dla rodziny. Z racji iz portal tego wymaga, cel został określony, natomiat w żąden sposób nie ogranicza zbiórki. Całą zebrana kwotę przekazujemy dla Wioli i Franka - rodziny Leszka.
Z przeogromnym żalem i smutkiem, Twój przyjaciel na zawsze - Michał.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
1/2 Szanowni koledzy i koleżanki, umieszczam ten wpis, jako formę podziękowania i uznania dla Was za okazaną pomoc i wsparcie. Zapewne część z Was nas dobrze znała, część miała kiedyś okazję poznać choć na chwilę, ale wiem że są tu osoby dla których jesteśmy zupełnie obcymi ludźmi. Ciężko zebrać słowa by opisać, jak człowiek jest wdzięczny, kiedy cały świat legł mu w gruzach, a nagle dookoła pojawia się grono osób które chcą pomóc. Nagła śmierć Leszka to dla mnie cios w samo serce, tak szybko straciłam ukochaną i najbliższą mi osobę, a Franek ukochanego tatę. Leszek zawsze się wszędzie spóźniał, nie rozumiem dlaczego tym razem się tak pośpieszył... Tyle wspólnych planów i marzeń już się nie zrealizuje... Pozwólcie, że po krótce podzielę się z Wami naszą historią...Leszka poznałam 3,5 roku temu, bardzo dobrze pamiętam naszą pierwszą randkę, bo to właśnie wtedy poraz pierwszy w życiu poczułam jak w moim sercu rozpaliła się iskierka nadziei na szczęśliwe życie przy boku ukochanej osoby. Pamiętam, że najbardziej zaimponował mi tym, że po prostu był dobrym człowiekiem, pełnym pasji do komputerów, z ogromnym talentem kulinarnym. Kto go znał, wie że od Leszka nikt głodny nie wychodził... uwielbiał gotować. Pamiętam jak godzinami opowiadał mi o komputerach, a ja i tak mało z tego rozumiałam :) Ten wspólnie spędzony czas z Leszkiem to najpiękniejszy okres w moim życiu. Pozostało mi wiele pięknych wspomnień...Nie wszyscy znali Leszka tak dobrze, ale musicie wiedzieć, że prywatnie był naprawdę wspaniałym partnerem i cudownym ojcem. Oto miałam u swego boku człowieka którego pokochałam całym sercem, z którym chciałam się zestarzeć, zamieszkać w pięknym domu z ogrodem i wspólnie wychowywać naszego synka. Kiedy Leszek dowiedział się o tym, że jestem w ciąży strasznie się ucieszył, bo tak bardzo chciał stworzyć własną rodzinę. Ze wzruszeniem wspominam sceny kiedy Leszek bawił się z synkiem, kiedy nosił go na rękach i opowiadał mu co jak działa, kiedy patrzył na niego oczami przepełnionymi miłością...Wizja tego, że już nikt nie pokocha Franka tak mocno i szczerze jak Leszek boli najbardziej... Śmierć Leszka przyszła tak szybko i nagle, że gdyby nie sprawna pomoc sąsiada, prawdopodobnie zginął by na oczach moich i synka...nigdy nie pogodzę się z tym co się wydarzyło. Tak bardzo go kocham i tęsknię...nadal po cichu wierzę, że pewnego dnia jeszcze przyjedzie po nas swoim czarnym passatem, którego tak darzył sentymentem i powie, że zabiera nas do domu...
2/2 Choć obecnie czuję tylko smutek i ogromny żal, są momenty kiedy człowiekowi robi się cieplej na sercu. Kiedy organizator zbiórki (Michał) opowiada mi jaki był ogromny odzew, ile ludzi chciało nas wesprzeć i jak bardzo tą zbiórką żyło...to tylko mnie utwierdza, że to dobro, które Leszek miał w swoim sercu wróciło do nas. Choć o samej zbiórce dowiedziałam się już po fakcie, jestem wzruszona tym co się tutaj wydarzyło. Moi drodzy, bardzo dziękuję za każde okazane wsparcie i chęć pomocy. Czasami człowiek nie wie co mógłby więcej napisać...po prostu szczerze Wam dziękuję! Jestem osobiście bardzo wzruszona i wierzę, że to dobro również wróci do Was. Bądźcie zdrowi i dbajcie o siebie! Ściskam mocno Wioleta z synkiem Frankiem