id: 967936

Na leczenie boreliozy i koinfekcji metodą ILADS i walkę ze skutkami choroby

Na leczenie boreliozy i koinfekcji metodą ILADS i walkę ze skutkami choroby

The organiser verified the description with proper documents.
Fundraiser was disabled by Organiser.

Our users created 1 264 769 fundraisers and raised 1 456 437 840 zł

What will you fundraise for today?
Create fundraiser

Description

Nigdy nie myślałam, że znajdę się w sytuacji, w której będę zmuszona prosić publicznie o pomoc finansową. Od ponad pół roku leczę przewlekłą boreliozę i koinfekcje odkleszczowe nierefundowaną i jednocześnie bardzo drogą metodą ILADS. Terapia przynosi pozytywne rezultaty, ale niestety przerasta moje możliwości finansowe. Biorąc pod uwagę, że moje leczenie potrwa jeszcze minimum rok, a bardzo zależy mi na tym, aby odzyskać zdrowie, zdecydowałam się prosić o wsparcie.


Życie pełne pasji


Nazywam się Joanna Haśnik. Mam 34 lata. Od urodzenia mieszkam w Rudzie Śląskiej.


Przez ponad 10 lat aktywnie działałam w Związku Harcerstwa Polskiego. Zbiórki, biwaki, rajdy, obozy, ogniska, gry terenowe to była moja codzienność. Uzyskałam stopień podharcmistrzyni i Harcerki Rzeczypospolitej. Byłam m.in. drużynową drużyny harcerskiej, stałam na czele Harcerskiego Klubu Turystycznego, działałam aktywnie w Hufcu Ruda Śląska (m.in. jako rzecznik prasowy) i Chorągwi Śląskiej. Byłam członkiem drużyny reprezentacyjnej i reprezentowałam województwo Śląskiej na wielu imprezach rangi państwowej, jak Święto Wojska Polskiego czy Dzień Niepodległości. Pomagałam ludziom w trakcie różnych akcji charytatywnych, zbiórek czy wolontariatów.

vfdf80b57dc260d4.jpegDzięki harcerstwu jestem dzisiaj tym, kim jestem. Per aspera ad astra! Przez trudności do gwiazd!


Z wykształcenia jestem magistrem historii o specjalizacji nauczycielskiej. Obroniłam pracę dyplomową pt. „Historia wielkich derbów Śląska, czyli spotkań Górnika Zabrze i Ruchu Chorzów”. Nigdy nie chciałam jednak pracować w szkole. Odkąd w 2003 roku po raz pierwszy poszłam na mecz Górnika Zabrze, moim celem była praca w tym klubie. Pierwsze kontakty na Roosevelta nawiązałam pisząc pracę magisterską, szukając materiałów i robiąc wywiady z byłymi zawodnikami i trenerami. W 2010 roku dołączyłam do grona wolontariuszy tworzących internetową encyklopedię WikiGórnik, która była połączeniem mojej pasji do historii i klubu z Roosevelta. Jednocześnie zostałam reporterką klubowej telewizji GórnikTV. Po ukończeniu studiów odbyłam w klubie półroczny staż, a następnie podjęłam pracę w Biurze Prasowym. Odpowiadałam za prowadzenie strony internetowej klubu oraz profilów społecznościowych. Przeprowadzałam wywiady jeżdżąc na mecze po całej Polsce. Przez rok pełniłam także funkcję rzecznika prasowego.

r27b329a6703d4f3.jpegBycie członkiem sztabu Górnika było dla mnie ogromnym wyróżnieniem i przygodą życia.


Współpracowałam z byłym trenerem reprezentacji Polski trenerem Adamem Nawałką, który nauczył mnie, że tylko ciężka praca może doprowadzić mnie na szczyt. Miałam możliwość podglądać jego warsztat na sześciu obozach przygotowawczych, w trakcie codziennych treningów i spotkań ligowych. Największą satysfakcję dawała mi jednak współpraca z grupami młodzieżowymi i relacjonowanie ich spotkań, treningów czy obozów.


Posiadam także licencję spikera (na szczeblu Ekstraklasy włącznie). Wielokrotnie prowadziłam mecze III-ligowych rezerw Górnika Zabrze, drużyn juniorskich, a także byłam konferansjerem na różnego rodzaju imprezach sportowych.


Mimo wielu obowiązków zawodowych zawsze znalazłam czas na trening. W liceum zaczęła się bowiem moja przygoda z siłownią. Przez kilka lat trenowałam pod okiem znanego trenera i trójboisty. To on zaraził mnie pasją do treningu siłowego, dwuboju, trójboju i crossfitu. Zachęcił do zrobienia kursu trenera personalnego i zainteresował odżywianiem. Początkowo szkoliłam się w kierunku żywienia w sporcie, ale później, z racji swoich dolegliwości zainteresowałam się dietetykę kliniczną.


Lata poszukiwań


Jako dziecko bardzo często chorowałam. Przeziębienia, grypy, anginy były na porządku dziennym. Przyjmowałam mnóstwo antybiotyków. Do 2014 roku nie miałam jednak większych problemów zdrowotnych. Wtedy to mój trener zauważył, że mam bardzo słabą odporność, szybko się męczę, wypadają mi włosy, a moja masa ciała mimo treningów zwiększa się. Wtedy to za jego namową zrobiłam badania krwi i okazało się, że choruję na niedoczynność tarczycy i Hashimoto. Plany startu w zawodach w trójboju siłowym musiałam więc odłożyć na przyszłość.


Niestety, mimo wprowadzenia leczenia, suplementacji i zmiany diety, moje samopoczucie nie poprawiało się. Co więcej, po diagnozie choroby tarczycy zrezygnowałam z przyjmowania antykoncepcji hormonalnej i przestałam miesiączkować. Chcąc znaleźć przyczynę, zaczęłam coraz więcej czytać na temat zdrowia. Robiłam dodatkowe badania, konsultowałam się z polecanymi lekarzami i dietetykami. W 2016 i 2017 roku leżałam na oddziale endokrynologii-ginekologicznej w Katowicach i Piekarach Śląskich, gdzie zdiagnozowano u mnie insulinooporność, hipoglikemię reaktywną, Zespół Policystycznych Jajników, niewydolność podwzgórzowo-przysadkową i hiperkortyzolemię.

re33f27e9061a610.jpegPrzez kilka lat szkoliłam się na różnego rodzaju kursach, robiłam specjalistyczne badania, testowałam nowe suplementy, rozwiązania dietetyczne, chodziłam na terapię psychologiczną, praktykowałam jogę.


Wprowadzone leczenie nie przyniosło jednak żadnych rezultatów, dalej nie miesiączkowałam, więc konsultowałam się u coraz to nowych lekarzy, robiłam kolejne badania i testowałam coraz to nowe suplementy. Wydawałam mnóstwo pieniędzy, ale dzięki temu dowiedziałam się, że borykam się także z celiakią i mutacją genu MTHFR. Wprowadzenia zmian w diecie i suplementacja nieznacznie poprawiły moje samopoczucie.


Przez cały ten okres miałam duże problemy ze snem. Nie mogłam zasnąć, budziłam się w nocy. Owszem, zmagałam się momentami z depresją i nerwicą, ale ani leki, suplementy, ani indywidualna i grupowa terapia psychologiczna, ani różnego rodzaju techniki relaksacyjne nie wpływały na poprawę jakości snu.


Pod koniec 2018 roku za namową jednego z kolejnych ginekologów wykonałam prywatnie rezonans magnetyczny głowy. W szpitalu nie widziano bowiem potrzeby. Tymczasem okazało się, że mam torbiel kieszonki Rathkego. W lutym 2019 roku przeszłam endoskopową operację w klinice w Katowicach. Lekarze stwierdzili, że torbiel i zniszczona przysadka mózgowa są przyczyną braku miesiączki i zalecili stosowanie hormonalnej terapii zastępczej. Po zabiegu zaczęłam mieć jeszcze problemy z wysokim pulsem, okazało się, że mam niedomykalność zastawki mitralnej i dostałam kolejne leki. Wtedy wydawało mi się, że znalazłam już przyczynę swojego stanu zdrowia, pogodziłam się z diagnozą i myślałam, że na tym zakończę swoje poszukiwania. Niestety, mimo przyjmowania wielu leków i suplementów, ciągle borykałam się z jakimiś dolegliwościami. Czułam podświadomie, że coś cały czas stoi na drodze do odzyskania pełni zdrowia.


Nie pomogła nawet duża zmiana w trybie życia. W 2016 roku zakończyłam pracę w Górniku Zabrze, rozpoczęłam studia licencjackie na kierunku dietetyka w Śląskiej Wyższej Szkole Medycznej i otworzyłam własną działalność gospodarczą jako trener personalny i doradca dietetyczny. Więcej odpoczywałam, niż pracowałam. Chodziłam na terapię psychologiczną, jogę, akupunkturę. Zrezygnowałam z intensywnych treningów siłowych. Mimo to moje samopoczucie było jedną wielką sinusoidą. Lepsze okresy przeplatały się z totalnym pogorszeniem i brakiem sił na cokolwiek. Mimo to w lipcu 2020 roku ukończyłam studia z bardzo dobrym wynikiem z egzaminu zawodowego i obrony pracy dyplomowej pt. „Rola diety w leczeniu cukrzycy typu 2”. Moja średnia z 7 semestrów studiów wyniosła 4,91.

cd1ee5385c474733.jpeg

W dietetyce i pracy w gabinecie z pacjentami, którzy podobnie jak ja zmagają się z różnymi problemami zdrowotnymi autentycznie odnalazłam powołanie. Moim marzeniem jest praca w szpitalu lub przychodni diabetologicznej i pomagać ludziom, których nie stać na prywatne konsultacje, jednak proponowane wynagrodzenie jest tak niskie, że nie byłabym w stanie opłacić rachunków, nie mówiąc o leczeniu.


Swoje kilkuletnie zmagania ze zdrowiem opisywałam na blogu www.joannahasnik.pl, profilu na Facebooku i Instagramie. Dzięki temu poznałam mnóstwo ludzi. Jedni wspierali mnie w walce o powrót do równowagi, innych to ja inspirowałam do działania. Często w ramach bezpłatnych porad czy konsultacji.


Przełom


Rok 2019 i 2020 stał pod znakiem ogromu różnego rodzaju dolegliwości, w tym m.in.: niskiej temperatury ciała (ok. 34-35 stopni), dreszczy, zimnych rąk i stóp, słabej odporności, częstych infekcji dróg oddechowych, objawów grypopodobnych po wysiłku fizycznym (ból gardła, kaszel, katar, powiększenie węzłów), mdłości, bólu brzucha, wzdęć, gazów, częstomoczu, przewlekłego wypadania włosów, zajadów, zgrzytania zębami, nadmiernej potliwości, bezsenności, przewlekłego zmęczenia, problemów z koncentracją, uczucia nieustannego rozdrażnienia czy podwójnego widzenia. Dolegliwości bardzo pogorszyły się po przyjęciu antybiotyków na infekcję górnych dróg oddechowych.


Szukałam pomocy u gastrologów, laryngologów, kolejnych endokrynologów i ginekologów. Badania wykazały nietolerancję histaminy, dysbiozę jelitową i grzybicę przełyku. Pod koniec 2020 roku okazało się natomiast, że mam lamblie i to był przełomowy moment w mojej historii.


Leczenie pasożytów Metronidazolem spowodowało totalne pogorszenie mojego stanu zdrowia. Na przełomie 2020 i 2021 borykałam się z drętwieniem i mrowieniem łydek, przedramion, okropnym bólem stóp i dłoni, stawów skokowych, nadgarstków i kolan. Miałam problem z równowagą i koordynacją. Męczyły mnie mdłości, wzdęcia, gazy. Czułam sztywność szyi i karku, moje węzły chłonne były przewlekłe powiększone. Miałam problem z coraz to wyższym pulsem, czułam ucisk w klatce piersiowej, nie mogłam spać, przez co byłam ciągle zmęczona i głodna. Miałam problem z płynnym mówieniem, myliłam się, nie mogłam się na niczym skupić. Moje oczy były bardzo wrażliwe na światło, czułam pogorszenie widzenia. Drżały mi powieki. Męczył mnie nieustanny katar. Mój stan psychiczny przez to wszystko był bardzo zły.


Borelioza i koinfekcje


W czasach harcerstwa i obozów w lasach i nad jeziorami kilkukrotnie miałam kleszcze. Szczególnie w pamięci zapadła mi jedna sytuacja, kiedy to wróciłam do domu z obozu w Kuźnicy Brzeźnickiej i kąpiąc się w wannie moja mama zauważyła na moich plecach dużego, opitego krwią kleszcza. Jako, że była to sobota od razu pojechałam na ostry dyżur. Konieczne było chirurgiczne usunięcie. Kleszcz był już wbity bardzo głęboko. Nie miałam jednak rumienia, więc nic nie skłoniło mnie do konsultacji z lekarzem. Nie miałam wtedy takiej wiedzy jak teraz i nie wiedziałam, że zarażony boreliozą kleszcz wcale nie musi wywołać tego charakterystycznego objawu. Wtedy nie było również tak specjalistycznych badań i nie można było oddać kleszcza do badania. Nikt też nie powiedział mi, że po kilku tygodniach powinnam zrobić badania w kierunku chorób odkleszczowych. Zapomniałam więc o tym ugryzieniu na długie lata.

ja185d8e8e03805d.jpegMimo, że to okresie działalności w harcerstwie najprawdopodobniej zostałam zarażona boreliozą, to i tak uważam, że był to wspaniały czas w moim życiu. Dzięki temu, czego się wtedy nauczyłam, dzisiaj jestem w stanie walczyć.


Szukając przyczyny braku miesiączki zasugerowano mi już kilka lat temu, że warto byłoby wykonać badania w kierunku boreliozy i chorób odkleszczowych. W 2016 roku wykonałam podstawowe testy, których wyniki były jednak niejednoznaczne. Czytałam wtedy dużo o metodach leczenia. Trafiłam na różnego rodzaju grupy wsparcia. Umówiłam się nawet do lekarza w Krakowie, ale ostatecznie odwołałam wizytę. Zarabiałam najniższą krajową i koszty ewentualnego leczenia przerażały mnie. Nie miałam też wtedy typowych objawów boreliozy, więc zamiotłam temat pod dywan. Dziś wiem, że był to duży błąd.


Kiedy mój stan zdrowia tak bardzo pogorszył się po leczeniu Metronidazolem, przeczytałam dokładnie ulotkę leki i zrozumiałam, że lek poradził sobie z lambliami, ale jednocześnie rozbił cysty boreliozy, którą muszę mieć już od lat. Po rozmowach ze znajomymi specjalistami i konsultacjami z osobami chorującymi na boreliozę na różnego rodzaju grupach wsparcia, zdecydowałam się na szczegółową diagnostykę w kierunku boreliozy i koinfekcji.


Wykonałam panel boreliozowy oraz duży panel koinfekcji w Centrum Medycznym Wielkoszyński w Dąbrowie Górniczej. Wyniki potwierdziły moje przypuszczenia.


Zdiagnozowano u mnie przewlekłą infekcję bakteriami boreliozy, bartonelli, Mycoplasma Pneumoniae i Chlamydia Pneumoniae. Dodatkowa diagnostyka wykazała jeszcze infekcję anaplazmą oraz zakażenie pierwotniakiem z rodzaju Babesia.


Byłam przerażona i w głowie miałam setki pytań. Czemu nie przeleczyłam się kilka lat temu? Czemu wzięłam te leki na lamblie? Dlaczego teraz, gdy mam tyle planów i w końcu w moim życiu prywatnym zaczęło się układać? Czy dam radę pracować? Skąd wezmę pieniądze? Wypłakałam morze łez.


Leczenie


Jeszcze zanim zrobiłam pełną diagnostykę, trafiłam do lekarza ILADS Dariusza Kozuba z Dąbrowy Górniczej. ILADS to Międzynarodowe Towarzystwo ds. Boreliozy i Chorób z Nią Powiązanych, które zaleca stosowanie jednocześnie kilku antybiotyków, działających na różne formy bakterii.

db635e3c055fbf9d.jpegJeśli jesteście zainteresowani tematem leczenia metodą ILADS, polecam tę książkę.


Zdecydowałam się na tę metodę ze względu na fakt, że moje wyniki wskazują na przewlekłą boreliozą, a nie świeże zakażenie. Dodatkowo mam kilka koinfekcji, które wymagają specjalnego leczenia. Standardowe leczenie zgodnie z IDSA (Amerykańskie Towarzystwo Chorób Zakaźnych) polegające na podawaniu jednego antybiotyku przez 3-4 tygodni przynosi dobre rezultaty rezultaty jedynie we wczesnej fazie choroby. Niestety, w przypadku wieloletniego zakażenia stosowanie jednego antybiotyku przez tak krótki okres czasu albo nie przynosi żadnych efektów, albo chwilowo wycisza objawy boreliozy, które później wracają ze wzmożoną siłą.

Spory między ILADS a IDSA ciągle trwają, ale ja nie widziałam dla siebie innej opcji, niż leczenie zgodnie z ILADS. Lekarz zaproponował mi protokół ziołowy, ale też sam stwierdził, że w moim przypadku skuteczniejsze będą antybiotyki i zaufałam mu. Pod koniec stycznia rozpoczęłam leczenie.


Koszty leczenia


Leczenie metodą ILADS nie jest refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Niestety, koszty są ogromne i obejmują w moim przypadku:

- antybiotyki - średni dotychczasowy koszt wynosił ok. 1000zł. Obecnie rozpoczęłam leczenie antybiotykiem, którego opakowanie 12 tabletek kosztuje 180zł i wystarcza na 6 dni. Kuracja jest przewidziana na 3 miesiące. Do tego jeszcze dochodzi drugi antybiotyk. W planach jest jeszcze co najmniej roczne leczenie antybiotykami, choć już mniej agresywne, niż dotychczas,

- leki przeciwgrzybicze - antybiotyki działają bakteriobójczo, ale jednocześnie niszczą fizjologiczną florę bakteryjną. W konsekwencji dochodzi też do rozwoju kolonii grzybów Candida i objawów grzybicy przewodu pokarmowego (np. jamy ustnej) czy pochwy. Konieczne jest więc leczenie przeciwgrzybicze. Opakowanie leku, które kosztuje 25zł wystarcza mi na 4 dni,

- leki przeciwalergiczne - związane z nietolerancją histaminy, która jest nasilona w czasie leczenia - ok. 25zł na miesiąc,

- leki wspierające pracę układu pokarmowego (wątrobę, trzustkę) w czasie antybiotykoterapii - koszt ok. 200zł na miesiąc,

- probiotyki, które mają zapobiec grzybicy i biegunce poantybiotykowej - koszt ok. 300zł na miesiąc,

- zioła wspomagające proces leczenia przepisywane przez lekarza - koszt ok. 200zł na miesiąc,

- suplementację wspomagającą w czasie leczenie: witaminy (D3, B-complex, C), minerały (żelazo, selen, cynk, magnez), kwasy omega-3, wsparcie detoksu (Enterosgel, czystek), wsparcie wątroby (Essentiale Max, Sylimaryna), redukcję objawów nietolerancji histaminy (kwercytyna, P-5-P), wsparcie żołądka (olej z rokitnika, glutamina). Mimo szukania najtańszych ofert w aptekach internetowych i zniżek sklepów z suplementami to koszt ok. 500zł na miesiąc.

v299c032a611826c.jpegLeczenie boreliozy i koinfekcji to prawdziwa finansowa studnia bez dna.


Poza tym co dziennie przyjmuję także leki na tarczycę, insulinooporność, tachykardię i bezsenność, co oznacza dodatkowy koszt ok. 150zł na miesiąc.


Do tego dochodzi koszt wizyty lekarskiej co 6 tygodni (250zł) i kontrolnych badań krwi przed każdą wizytą (100zł).


Praktycznie co miesiąc dochodzą do tego koszty dodatkowych wizyt lekarskich, np. u gastrologa (problemy żołądkowe spowodowane antybiotykoterapią), ortopedy (skutki uboczne leków i problemy ze stawami, ścięgnami), dermatologa (interakcje leków ze słońcem, poparzenia), ginekologa (infekcje intymne) i przepisywanych przez nich leków i suplementów. Co jakiś czas muszę też wykonywać higienizację jamy ustnej, gdyż antybiotyki powodują przebarwienia i nalot na zębach, który trzeba usuwać. Wszystko prywatnie, bo nie mogę czekać kilka miesięcy w kolejce na NFZ.


Już nie mówię o kosztach stosowania odżywczej, urozmaiconej diety przeciwgrzybiczej i przeciwzapalnej. Nie mogę się opalać, więc konieczne jest u mnie stosowanie kremów z wysokimi filtrami, które również są drogie.


Powinnam również chodzić minimum raz w tygodniu na saunę dla detoksu organizmu. Marzę o masażach obolałych mięśni, bolących stóp czy sztywnego karku. Chciałabym też rozpocząć współpracę z fitoterapeutą, który przygotuje dla mnie indywidualne preparaty ziołowe. To jednak dodatkowy koszt ok. 600zł (pierwsza konsultacja). Musiałabym również zrobić badania sprawdzające mój obecny stan jelit i stopień zaawansowania grzybicy w organizmie. Borelioza nie tłumaczy z pewnością wszystkich moich problemów, dlatego wskazana byłaby wizyta u hematologa, wykonanie tomografii szczęki i żuchwy (powiększone węzły chłonne), czy u ortopedy i fizjoterapeuty (przewlekły ból stóp i karku). Czasami bardzo potrzebne byłoby mi również wsparcie psychologiczne. Na to jednak nie wystarcza mi już po prostu środków finansowych.


W sierpniu byłam na dodatkowej konsultacji w Centrum Medycznym Św. Łukasza w Gdańsku u dr Krzysztofa Majdyło, który potwierdził dotychczasową diagnozę i celowość prowadzonego leczenia. Przedstawił mi także propozycję nowoczesnej terapii genowej (SOT), jednak jej koszty liczone w dziesiątkach tysięcy są już całkowicie poza moim zasięgiem.


Prośba o pomoc


W odpowiedzi na skuteczne leczenie antybiotykami, bakterie umierając wydzielają toksyny. Obciążenie organizmu jest tak duże, że wątroba i nerki nie są w stanie ich samodzielnie usunąć i odczuwam tzw. "herxy". Reakcja Herxheimera objawia się u mnie m.in. zawrotami głowy, migrenowymi bólami głowy, bólem gardła, powiększonymi węzły chłonne, bólem żołądka, mdłościami, brakiem apetytu, bólem mięśni i stawów, tachykardią, pogorszeniem jakości snu, dreszczami czy uczuciem totalnego wyczerpania. Czasem jest mi bardzo ciężko, ale tak długo szukałam przyczyny, że teraz po prostu nie mogę się poddać.

b5457b0bb545b652.jpegW trakcie leczenia adoptowałam psa i spacery z nim są teraz dla mnie najlepszą formą regeneracji dla duszy i ciała.


Mimo to przez cały czas leczenia prowadzę konsultacje dietetyczne w gabinecie oraz online (szczegóły mojej oferty można znaleźć tutaj). Lekarz zaleca mi przy każdej wizycie kontrolnej pójście na L4, bo odpoczynek, sen i regeneracja są bardzo ważne dla procesu leczenia, ale po prostu mnie na to nie stać. Pracuję jednak zdecydowanie mniej, a więc zarabiam mniej. Tymczasem, poza kwotą na swoje utrzymanie (rachunki, jedzenie) powinnam wygenerować dodatkowo ok. 2500-3000zł na swoje leczenie, co jest po prostu niewykonalne.


Mimo ogromnej pomocy swojej rodziny od początku leczenia (bardzo Wam dziękuję!), mimo odmawiania sobie praktycznie wszystkiego (ubrania, kosmetyki, szkolenia, inwestycje w firmę), wykorzystałam już wszystkie swoje debety na kontach i wyczyściłam limity na kartach kredytowych. Wieloletnie poszukiwania przyczyn swojego złego stanu zdrowia głównie, liczne prywatne konsultacje lekarskie, specjalistyczna diagnostyka, leki, suplementy i dotychczasowe leczenie ILADS spowodowały, że obecnie mam już w sumie 30 000zł zadłużenia, co jest dla mnie ogromnym stresem i obciążeniem psychicznym. Codziennie bowiem zastanawiam się, czy uda mi się zarobić na swoje utrzymanie, czy spłacę raty i będę miała pieniądze, aby wykupić recepty.


Leczenie boreliozy metodą ILADS nie jest finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Lekarz chorób zakaźnych, do którego udałam się w styczniu odesłał mnie do ortopedy, twierdząc, że wszystkie moje dolegliwości są spowodowane krzywym kręgosłupem. Nie spodziewałam się wiele po tej wizycie, ale byłam załamana taką postawą. Za wszystko muszę więc płacić sama.


Stanęłam więc teraz przed wyborem: bardzo duży kredyt, którego mogę nie unieść psychicznie i będę zadłużona na wiele lat a przerwanie leczenia, co w trakcie antybiotykoterapii jest bardzo złym pomysłem i może negatywnie odbić się na moim zdrowiu. Za namową przyjaciół i znajomych postanowiłam spróbować jeszcze jednej możliwości, mianowicie zbiórki pieniędzy na leczenie. To była dla mnie bardzo trudna decyzja. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób jest w dużo gorszej sytuacji zdrowotnej i finansowej ode mnie. Stwierdziłam jednak, że nie mam już nic do stracenia i może bezinteresowne dobro, pomoc i wsparcie, które sama dałam wielu ludziom przez lata swojej działalności w harcerstwie, w Górniku i jako trener i dietetyk, wróci do mnie w takiej formie. Na swoje utrzymanie czy spłatę kredytów jestem w stanie zapracować, a zebrane pieniądze zapewnią mi środki na rok leczenia. Mam nadzieję, że później będę czuła się już na tyle dobrze, że dam radę zapewnić sobie już na dalsze leczenie.


Wierzę z całego serca, że leczenie boreliozy i koinfekcji pomoże mi odzyskać zdrowie i dobre samopoczucie. Już w ostatnim czasie osiągnęłam ogromny sukces, odzyskując naturalny cykl miesiączkowy, co było dla mnie dodatkową motywację, aby przetrwać kryzys ozdrowieńczy, zacisnąć zęby i kontynuować leczenie.


Mam jeszcze całą masę marzeń, planów i celów do zrealizowania. Liczę, że uda mi się wrócić na siłownię, zrobić jeszcze wiele kilometrów na rowerze i wejść na niejeden górski szczyt, na co teraz nie mam po prostu sił. W mojej głowie jest mnóstwo pomysłów na rozwój swojej firmy i dzielenie się swoją wiedzą i doświadczeniem z innymi ludźmi w potrzebie. Chciałabym szczególnie szerzyć wiedzę o boreliozie, profilaktyce, diagnostyce i leczeniu. Tych informacji wciąż jest za mało, a pacjentów niestety coraz więcej. Żeby jednak móc je zrealizować, muszę jednak być w pełni zdrowa.


Dziękuję za każdą wpłatę i każdy inną zaoferowaną formę wsparcia.


P.s. Nie chcę publicznie udostępniać swojej dokumentacji medycznej, więc jeśli chciałbyś/chciałabyś ją przejrzeć na potwierdzenie moich słów, skontaktuj się ze mną osobiście.


P.s.II. Dziękuję z całego serca Agnieszce, która wykonała mi darmową sesję zdjęciową w okolicznym lesie z myślą o promocji zrzutki.

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Comments 9

 
2500 characters