Stuletni Zygfryd prosi o godną starość
Stuletni Zygfryd prosi o godną starość
Our users created 1 226 432 fundraisers and raised 1 348 765 946 zł
What will you fundraise for today?
Description
Aktualizacja 19.01
Kochani, nasz Zygi trafił do cudownych ludzi, do Staruszkowa. Może już zapomnieć o tym, co złe i cieszyć się cudownym życiem wśród kochających go ludzi. Obecność innych psów pomaga mu w poprawie jego nastroju. Stał się nieco spokojniejszy. Zygi został ostrzyżony. Niestety, trzeba było zgolić prawie całą sierść. Okazało się, że Zygi ma dużą niedowagę, waży około o połowę mniej niż powinien. Zygfryd został poddany badaniom, zostały poszerzone jego badania krwi. Wypadły one całkiem nieźle. To, co nas martwi, to stan jego bioder, a dokładniej rzecz ujmując, problemy z panewką. Jednak teraz czujemy, że możemy mieć nadzieję na lepsze jutro dla niego. Ponieważ trafił w cudowne ręce. Dziękujemy z całego serca wszystkim tym, którzy przyczynili się do tego, aby mu pomóc. Za wpłaty na zrzutkę, za poświęcony czas, za życzliwość. Bez Was, byłoby to niemożliwe. Dziękujemy!
Aktualizacja 15.01
Kolejne zmiany w życiu Zygiego... Dom tymczasowy, w którym umieściliśmy Zygiego niestety nie dał sobie rady z opieką nad nim. Opieka nad psem, który niedowidzi, niedosłyszy oraz cierpi na starczą demencję jest bardzo trudna. Byliśmy załamani. Nie wiedzieliśmy, co mamy robić... Jednak odezwała się do nas Pani z sercem na dłoni, która posiada bardzo duże doświadczenie w opiece nad starymi, schorowanymi psami. Obecnie Zygfryd przebywa pod jej opieką i, w tej swojej zimie życia w końcu może zaznać czegoś dobrego...
Jednak czy to koniec? Wręcz przeciwnie. Dla niego to dopiero początek. Przed nami walka o jego życie w komforcie, a to nie obejdzie się bez wsparcia weterynaryjnego, a zatem i kolejnych wydatków. Liczymy jednak, że nie pozostaniecie obojętni na jego los i pomożecie nam go wesprzeć w tej życiowej wędrówce...
Aktualizacja 10.01
Zygfryd jest po kolejnej wizycie u weterynarza. Nasz kochany staruszek ma demencję. Dlatego przemieszcza się z miejsca na miejsce, czasem wyje, czasem jest nieobecny. Weterynarz zalecił leki, dzięki którym może poczuć się lepiej. Ale czy się poczuje? Tego nie wiemy. Jednak nie poddajemy się, walczymy o niego. Potrzebujemy do tego Was. Niestety, inaczej nie uda nam się mu pomóc. Na zdjęciu poniżej przedstawione są zapisane dla Zyzia leki.
Aktualizacja 6.01.21
Zygfryd jest po wizycie u weterynarza. Już po pierwszym razie zapłaciliśmy za niego 340 zł...
Zostały wykonane: badanie krwi, zdjęcie rtg, ogólny przegląd. Zygfryd bardzo się bał. Trząsł się jak przysłowiowa galaretka. Nigdy nie zaznał miłości, ani tego, że ktoś próbuje mu pomóc. My chcemy wesprzeć jego zdrowie, zarówno psychiczne jak i fizyczne. Zygi jak na razie bardzo się stresuje, ale powoli zaczyna zauważać, że my, ciocie i wujkowie, którzy pojawiliśmy się w jego życiu, nie chcemy go skrzywdzić, a wręcz przeciwnie, odmienić jego starczy los...
W galerii zdjęć zostały zamieszczone informacje przekazane nam od weterynarza.
Cześć wszystkim!
Jestem Zygfryd. Chciałem Wam przedstawić moją historię.
Nie jest ona nietypowa. Zdarza się takich tysiące. Ale ja dostałem szansę, której nie chcę przegapić.
Moi nowi opiekunowie mówią, że mam sto lat. Tak naprawdę mam ich 15, ale czuję się, jakbym miał o wiele więcej. Ludzie, u których mieszkałem... cóż, nie mogę ich nazwać właścicielami. Nigdy o mnie nie dbali, nie martwili się mną. Mieszkałem w zapadającej się budce. U weterynarza byłem raz. 15 lat temu. A chorowałem. Jednak nikt się tym nie przejmował...
Tak sobie myślę, że skoro nikt nie przejmował się mną przez 15 lat, to czy w ogóle może się to zmienić? Moje ciocie podpowiadają, że tak. Chcą sprawić, żebym miał godną starość. Nie wiem co to znaczy.
Wiem za to, że strasznie bolą mnie łapy. W szczególności te z tyłu. Chodzenie sprawia mi straszny ból. Dodatkowo bardzo się boję. Boję się, bo przestaję widzieć i słyszeć świat. Mam wrażenie, że zaraz ja sam zapomnę, że jestem. Że żyję.
Trafiłem do... jak to ciocie mówią, domu tymczasowego, gdzie ma się mną ktoś zaopiekować. Byłem już nawet u weterynarza! Ale to była przygoda. Jednak weterynarz powiedział, że dużo u mnie się dzieje niedobrego. Coś podobno nerki mi szwankują... no i te nogi, ciągle bolą... Podobno nie ma pieniędzy na moje leczenie, a nikt przecież nie chce takiego zwykłego staruszka leczyć za darmo.
Dlatego proszę Was, może ktoś zdecydowałby się wpłacić jakąś kwotę, aby móc sprawić, że zapomnę o 15 latach, kiedy nikt o mnie się nie martwił i teraz, na jesień mojego życia poczuję się kochany?
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.