30.10.2021 znalazłam przy drodze małą kotkę z mocno zakrwawionym pyszczkiem, z którego wystawał wielki krwawy skrzep. Kicia siedziała na ulicy i była bliska śmierci, nie mogłam jej tam zostawić ;(. Na szczęście udało znaleźć się weterynarza, który natychmiast ocenił jej stan zdrowia i podał niezbędne na tamten moment leki. Prawdopodobnie brała udział w wypadku komunikacyjnym, który złamał jej szczękę i najpewniej też spowodował wstrząs mózgu, być może uszkodzenie wzroku.

Od tamtej pory codziennie jestem z kotką na wizytach u weterynarza. Podawane są leki, kroplówka (kicia ma problem z jedzeniem z powodu szczęki). Konieczne jest też wykonanie RTG żuchwy i być może TK głowy, a następnie dalsze kroki w celu naprawienia pyszczka.

Koteczka jest piękna, kochana, ufna i nie zasługuje na pozostawienie w takim stanie. Bardzo chcę jej pomóc, natomiast na chwilę obecną takie wydatki są dla mnie problemem (w ciągu 4 dni poszło prawie 500 zł łącznie, a konieczna jest dalsza walka). Jeśli masz taką możliwość i chcesz pomóc - proszę, Kicia na pewno będzie wdzięczna za to całe swoje życie!

Kotka ma ok 2/3 miesiące, prawdopodobnie nie widzi za dobrze. Weterynarz powiedział, że prawdopodobnie od zdarzenia minęły z 3 dni, zanim ja jej pomogłam, przez co krew z pyszczka już zaczynała śmierdzieć i wdał się proces gnilny ;( ;(. Teraz to małe cudo mruczy ze wszystkich sił, próbując się odwdzięczyć, jednak nie ma ich za wiele i potrzebuje specjalistycznej opieki.