Makbet to ośmioletni arabek o niemożliwie wielkim serduchu. Niezwykle sprytny, chętny do pracy i komunikacji oraz pełen energii. Nasza historia sięga czerwca 2022, gdy to wspaniałe stworzenie stało się moje. Od tego czasu przeżyliśmy mnóstwo niezapomnianych chwil, terenów, pierwszych rekordów. Jednak w pewnym momencie, zamiast iść dzielnie do przodu, zaczęliśmy się cofać. Coś było zdecydowanie nie tak.

Spadek apetytu, obniżenie masy ciała, żebra na wierzchu. Rosnąca niechęć do pracy, uciekanie od kontaktu. Wiedzieliśmy, że coś się dzieje, jednak nie mieliśmy pojęcia, ile będzie nas to kosztować. Zaczynamy od wezwania końskiego stomatologa. Pani doktor zagląda do pyska, a tam odpowiedź na wszelkie nasze problemy.

Złamanie wzdłużne zęba 408. Skierowanie do kliniki.

Dzwonię do najbliższej kliniki, oddalonej o 200km od naszej stajni. Przedstawiam sytuację, pytam o termin i koszty. Możemy jechać już w przyszłym tygodniu. Jednak liczby, które usłyszeliśmy już nie były tak dobrą wiadomością.

Zabieg usunięcia zęba - 3 500zł.

Pobyt w klinice (najlepiej ok. 2 tygodni na obserwację i zmianę opatrunków) - 60zł za dobę. 420zł za tydzień.

Transport, najtańszy jaki byliśmy w stanie znaleźć - 500zł w jedną stronę.

Nie możemy czekać. W zębie zrobił się stan zapalny, z dnia na dzień rośnie ryzyko rozwoju sepsy. Dla jego zdrowia i komfortu, musimy się pospieszyć. Już na początku podjęłam decyzję o utrzymaniu go na własną rękę, co dotychczas nie sprawiało nam większego problemu. Jednak rok akademicki zaczyna się za niecałe dwa tygodnie, ja jako student nie jestem w stanie pracować na pełny etat, a rodzice nie są w stanie pomóc nam na tyle, by pokryć całą kwotę ze względu na ich sytuację materialną. Nie chcę, by koń, który dał mi tyle szczęścia z życia, teraz przeze mnie cierpiał.

W imieniu Makbeta proszę Was o pomoc. Każda złotówka się liczy, by pozwolić mu na nowo cieszyć się z życia, bez bólu. Liczymy na Waszą pomoc.