Kochani zwracam się znów o pomoc w ogarnięciu leczenia moich czworonożnych przyjaciół. Od 27 kwietnia walczymy o zdrowie zezowatej krówki Pralinki i idzie nam dobrze! Było fatalnie, bo płyn w płucach, krew tak slaba, że nadająca się do przetoczenia. Kot na granicy życia. Po błyskawicznych badaniach (USG, RTG, PCR) postawiliśmy diagnozę. Choroba do niedawna jeszcze będąca wyrokiem, dziś jest wyleczalna. I leczymy tylko, że kuracja to ok 2 tys zł za sam lek na miesoąc (terapia trwa 84 dni). Do tego regularne kontrolne badania usg, krwi i rtg, zastrzyki z wit. B12, wzmacniające na wątrobę itd.

Poprawa nastapiła bardzo szybko :) Tylko, że kurację musimy kontynuować do połowy lipca a teraz okazuje się, że dziewczynce wyrósł nadziąślak w paszczy, do wycięcia na już. Oczywiście badania znowu- żeby sprawdzić wydolność płuc i histopatologiczne, żeby wykluczyć nowotwór.

Kochank robię co mogę, ale nie wiem czy dam radę bez pomocy. Pliz, ona ma w nosie chorowanie i nigdzie się nie wybiera, nie mogę uśpić kota tylko z powodu braku kasy! Mam jeszcze 3 inne koty, 2 psiaki i konia Bartusia na utrzymaniu. Pomożecie? 🩷Dziękuję za każdą pomoc, udostępnienie zrzutki czy dobrą myśl - to też mega ważne i daje kopa do działania. Wierzę, że będzie dobrze!