Kicie znalazłam w wakacje 2024 na polu. Wybiegła z rowu strasznie krzycząc i kładąc się w moich nogach błagając o pomoc…

Wrocila ze mną do Warszawy i tu zaczęły się problemy. Uraz kręgosłupa, którego doznała kicia miał wpływ na trzymanie moczu i kalu. Razem z partnerem przeszliśmy przez wiele kosztownych wizyt i po kilku miesiącach udało kici się z tego wyjść. Potrafiła już sama się załatwiać, a śladem po przeszłości został jej ,,zepsuty” ogon ciągnący się zawsze za nią. Kicia super wpasowała się w naszą rodzinę, zaprzyjaźniła się nawet z naszym pieskiem lolą.

Obecnie od ok 2 miesięcy problem nawrócił, nie wiemy czemu. Wszystko jest w normie, badania moczu, usg dróg moczowych, rtg itp brak urazów, normalny chód (wcześniej był ciężki). Niestety ze względu na to, iż oboje studiujemy i wynajmujemy mieszkanie nie stać nas na dalsze leczenie kici. Nasze oszczędności się kończą jak i nadzieja ze możemy pomóc kici… Na niczym mi tak nie zależało jak na tym aby pomóc jej dojść do pełnej sprawności. Jest to dla mnie ogromne wyzwanie finansowe jak i wytrzymałościowe (w domu bez przerwy śmierdzi kocim moczem, a ja nastawiam co raz kolejną pralkę z brudnymi kocami).

Bede dozgonnie wdzięczna za każdą wpłaconą 1zl i chęć pomocy.