Na walkę z panleukopenią w wyłapanym stadzie 7 kotów!
Na walkę z panleukopenią w wyłapanym stadzie 7 kotów!
Our users created 1 226 469 fundraisers and raised 1 348 871 455 zł
What will you fundraise for today?
Description
Edit 23.10.
Dwie faktury za ratowanie kociąt w tym najgorszym okresie zostały już opłacone dzięki Waszemu wsparciu ♥️ Jestem ogromnie wdzięczna za każdą wplaconą złotówkę.
Trzecia faktura jest otwarta w lecznicy, jesteśmy w trakcie zbierania kału do badań kontrolnych i w zależności od wyników zapadnie decyzja o dalszym leczeniu/profilaktyce. Zamówiłam również testy na Fiv/Felv dla kociaków, żeby ograniczyć ten wydatek lecznicowy.
Karolina, która pomogła mi z lekami pozalecznicowymi, podesłała mi podsumowanie leków i testów zużytych na stadko, za które wyszło 499zl, niestety nie na wszystko są paragony bo niektóre nie są dostępne w Polsce.
Oczywiście nie są to wszystkie wydatki, dziesiątek zużytych igieł i strzykawek nikt nie wyceniał, metronidazolu, dia doga w strzykawkach, leków na gorączkę i antybiotyku w strzykawkach czy antybiotyków z których korzystają koteczka w przedostatnim tyg. leczenia, których część wróciła do Karoliny. Nie wrzucam tu również informacji o moich wydatkach w aptece na kociaki (typu pojemniczki, Espumisan), nie wrzucam reż paragonów za inne wydatki na ich utrzymanie bo chciałabym żeby zbiórka skupiła się głównie na kwestiach leczenia i profilaktyki.
W obecnej sytuacji postanowiłam jednak zwiększyć kwotę zrzutki bo wiem że te koszty będą docelowo jednak dużo wyższe niż pierwotnie zakładaliśmy, nawet niż zakłada zwiększona kwota zrzutki. Nie chcę jednak w tym momencie sama określać wysokości ostatecznej zrzutki, zobaczę jakie koszty pojawią się jeszcze w trakcie, jakie będą wydatki na kolejnych fakturach.
Oczywiście jeśli zbierzemy wiecej niż wyniosą wydatki na stadko, to nadprogramowe środki zostaną przekazane na rachunki innych podopiecznych Psa na Zakręcie.
Bardzo dziękuję za Wasze wsparcie ❤️
*************
Ta zbiórka powinna powstać już , pierwsza pewnie wtedy gdy zabraliśmy się za wyłapywanie stadka kotków, które koczowały w lasku w pobliżu torów kolejowych, w miejscu uczęszczanym przez alkoholików i narkomanów, które biegały między stertami śmieci i odchodów i żywiły się na okolicznym kompoście. Na pewno powinna była powstać wtedy gdy z 4 kotów zrobiło się 7 dzikusów, wtedy jednak skupiłyśmy się na szukaniu najpierw DT i organizowaniu jedzenia dla stada.
Gdy po wynikach kału okazało się że koty są bardzo zarobaczone, mają giardię, kokcydia i kocią glistę, już sam fakt odrobaczenia tak licznej gromadki wiązał się z ogromnymi kosztami, a zważywszy na to że w wakacje trafiła do nas gromadka zwierząt, sumarycznie koszty ich leczenia i profilaktyki były ogromne.
Wszystko jednak potoczyło się bardzo szybko. Z dzieckiem po operacji oczu, z gromadą dzikusów, z kotem separowanym w drugim pokoju i dwiema psimi chorymi staruszkami, skupiłam się w pierwszej kolejności na socjalizacji dzikusów i odrobaczaniu, potem 3 najstarsze dzikusy zawiozłyśmy do DT do wolontariuszki.
A potem załamał się mój świat, gdy pojawiły się wymioty i tragiczna diagnoza- panleukopenia, a przecież miałam 5 kotów razem i 6-ty w transporterze obok.
3 najstarsze dzikusy, które poza wstrzyknięciem surowicy były dla DT zupełnie nieobsługiwalne, trafiły na kilka dni pod całodobową opiekę lecznicy w Sulejówku, u mnie zostały 3 kociaki u których po kolei testy pokazywały 2 straszne kreski, które po kolei traciły siły.
Zaczęliśmy od zorganizowania i sprowadzenia surowicy, od zabezpieczenia zwierząt które zupełnie niechcący naraziliśmy na ogromne zagrożenie i oczywiście skupiliśmy się na walce o chore maluchy. Jakimś cudem siódmy kociak, który trafił już pierwszego dnia do innego dt, mimo kontaktu z kotami w lecznicy nie zachorował i jego test był negatywny. Dostawał jednak surowicę. Po wielodniowej obserwacji wrócił do podawania leków.
Na fp Psa na Zakręcie możecie przeczytać szczegółowo co działo się przez ostatnich ponad 2 tygodnie, te zapiski były jedynym na co w danej chwili starczało mi czasu. Mój dom powoli zamieniał się w lecznicę, zwłaszcza w weekendy gdy kociaki wymagały wielogodzinnych kroplówek. W dni robocze rano kociaki trafiały do mińskiej lecznicy, odbierałam je wieczorem i byłam z nimi przez cały wieczór i noce.
Noce, w które nie raz zamartwiałam się o to czy je przetrwają, czy jak zamknę oczy to rano zobacz ę je wszystkie żywe. W najgorszym stanie aż do dziś jest najmniejsza koteczka, zresztą jedyna w tym stadzie.
Złapała się jako pierwsza w pierwszy dzień łapanek i dosłownie posypała się jako pierwsza. Gdy we wtorek odwiozłam 3 dzikusy do DT w Warszawie, w środę mieliśmy już w domu wymioty. Pamiętam jak dziś wieczór, w którym biegłam do koleżanki po leki dla małej. Wieś, bez auta, godzina 21 a koteczka z gorączką prawie 40 stopni, słabiutka. To wtedy jej test pokazał nam to co najgorsze :( Nadal jestem niezmiernie wdzięczna weterynarzom, którzy wtedy wspierali mnie online i pomogli mi ustabilizować gorączkę, dobrać jej antybiotyk i niezbędne leki, zanim razem z rodzeństwem trafiła pod opiekę lecznicy.
Od tego dnia minęły już ponad 2 tygodnie. Dziś wiem że najgorsze już za nami, że te przepłakane noce, stres i ogromne zmęczenie dały to co najważniejsze- życie tej trójce. Dziś w końcu porządkuję tamte dni i błagam Was o wsparcie ! Nie będę tu opisywała wydarzeń tych ponad 2 tygodni bo tak jak wspominałam, o tym możecie przeczytać na naszym fp (Pies na Zakręcie). Był to czas wyjątkowo intensywny, bo każdy z kociaków miał swój gorszy moment. Jednak od początku to stan koteczki budził najwięcej emocji, mimo surowicy, antybiotyków i wielogodzinnych kroplówek jej parametry się stale pogarszały. Rozważaliśmy transfuzję krwi która ostatecznie nie doszła do skutku bo nie udało się oznaczyć szybko grupy krwi i zdobyć krew do przetoczenia. Dlatego gdy jej szpik był już zainfekowany (combo panleukopenii i licznych pasożytów), ostatnią deską ratunku okazał się steryd. W dniu po którym miałam podjąć najgorszą z decyzji, mała ożyła.
Mimo wielkiej radości, każdy kolejny dzień to jednak masa stresów o to jak zareaguje na leki. Malutka bardzo źle znosiła kolejne wizyty w lecznicy, kolejne zastrzyki i kroplówki. Czasem patrząc na nią miałam wrażenie że jest śmiertelnie zmęczona. Znów pojawiły się brzydsze kupy i ogromne spadki cukru. Jej bracia mieli coraz więcej energii (choć któremuś wróciła biegunka), coraz więcej jedli, coraz chętniej się bawili. Ona przez ostatnie dwa tygodnie jedynie ich obserwowała, często i tak musiałam chronić ją w tych zabawach braci, którzy nie zważali na samopczucie koteczki.
Dziś wiem że za nami najgorsza droga, ale to tylko cześć procesu leczenia kociaków. Nadal nie wiemy skąd te wahania cukru, nadal walczymy z brzydkimi kupami. Musimy malutkiej zrobić USG jamy brzusznej. Koteczka nadal dostaje kroplówki, steryd i antybiotyk. Cała trójka kończy podawanie eradii, dostają również zastrzyki z witaminami i suplementy do pyszczka.
Przed nami kontrolne wizyty, badania, kontrola kału, potem dopiero przejdziemy do własciwej profilaktyki.
W tym momencie dług za leczenie 3 starszych kotów to 700zł, za młodsze kociaki musimy zapłacić FV na 1922zł a przecież otwieramy kolejną fakturę by kontynuować leczenie. Nie mam jeszcze informacji jakie koszty musimy ponieść za testy, surowicę i leki, które kociaki dostały dodatkowo poza lecznicą. Gdy to wszystko się skończy, musimy zakupić nową surowicę bo zapas starej się wyczerpał. Nie robię zbiórki z dużą górką, nie wiem jednak jakie będą koszty finalne stąd kwota zbiórki może ulec zmianie.
Niestety i ja i koleżanka jesteśmy skażone, nie mogłyśmy w tym czasie ruszyć z żadnym bazarkiem, który pomógłby nam zebrać środki na leczenie kotów i na pokrycie innych wydatków.
Bez Waszej pomocy nie dotrwamy do zimy :(
W imieniu swoim i tego stadka błagam o wsparcie. Zrobiłam wszystko co w mojej mocy by uratować kociaki i zrobiłabym to jeszcze raz gdyby była taka konieczność. Dziś muszę jednak spojrzeć na stronę finansową tej pomocy, bo teraz to przyprawia o stres i bezsenność. Nie zdążymy z bazarkiem, nie mamy sponsorów :( Wiem jednak że mamy grono osób, które nas wspierają, karmą, lekami, dobrym słowem; pomogli nam przetrwać ten najgorszy czas. Mam nadzieję że pomożecie mi również zebrać środki na opłacenie leczenia tego stada. Każda wpłacona złotówka to dla nas ogromna pomoc za którą jestem niezmiernie wdzięczna.
Zbiórkę zakładam przez swoją zrzutkę by móc szybko i sprawnie uregulować wszystkie płatności i w przyszłości móc zakupić zapas leków.
Dziękuję.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Powodzenia kociaki!
Powodzenia!
Dziękuję za to, co robicie ❤️
Zdrowia Kotełki