Pomóż Psu wygonić raka/Tumor eats my Dog
Pomóż Psu wygonić raka/Tumor eats my Dog
Our users created 1 234 198 fundraisers and raised 1 372 820 253 zł
What will you fundraise for today?
Description
ENGLISH BELOW
Dzień dobry,
mam na imię Tosia i jestem właścicielką wspaniałego psa o imieniu Hachi. U mojej psiej przyjaciółki zdiagnozowano nowotwór złośliwy - gruczolakoraka gruczołów apokrynowych zatok przyodbytowych. Nigdy nie zapomnę bólu, który sparaliżował moje ciało, gdy dotarło do mnie, z jakim przeciwnikiem przyszło jej się zmierzyć.
Koszt sugerowanego leczenia szacowany jest na 25-30 000 złotych. To cena szansy na życie mojego Psa, mojego najcudowniejszego i najwierniejszego towarzysza od jedenastu lat.
Zacznę od początku: od dziecka marzyłam o posiadaniu psa. Wierzyłam, że gdzieś na świecie czeka na mnie czworonożny, psi towarzysz. Wyobrażałam sobie, że istnieje; że biegam z nim po łąkach; że towarzyszy mi w każdej najdrobniejszej aktywności; że jesteśmy nierozłączni.
Po wielu latach – już jako dorosła, młoda kobieta – na podlaskim, wiejskim podwórku znalazłam wystraszone, zabiedzone szczenię. Tego dnia moje życie odmieniło się raz na zawsze: wróciłam do domu ze Swoim Wymarzonym Psem – tak rozpoczęła się nasza wspólna podróż.
Długo i cierpliwie uczyłyśmy się siebie nawzajem, niestrudzenie pracowałyśmy nad zbudowaniem głębokiej, prawdziwie wyjątkowej relacji, jaką mamy obecnie. Żyłyśmy beztrosko w naszym unikatowym, szczęśliwym, małym świecie, który dla siebie stworzyłyśmy aż do ostatnich miesięcy zeszłego roku. Wówczas zauważyłam u Hachi niepokojące objawy w postaci uporczywego kaszlu, powtarzających się wymiotów, przewlekłych biegunek, utykania na tylne łapy oraz nasilonej drażliwości. Zgodnie z zaleceniami lekarza weterynarii wykonałyśmy badania moczu, kału, krwi, USG jamy brzusznej oraz RTG kręgosłupa i klatki piersiowej. Żadne z badań nie wyjaśniło występowania wymienionych objawów.
Po długich poszukiwaniach, jeden z weterynarzy zdiagnozował u Hachulki zapalenie zatok okołoodbytowych, które okazało się być odporne na leczenie antybiotykami, maściami sterydowymi, czy płukankami i systematycznie powracało, powodując coraz dotkliwsze dolegliwości. W tym czasie moja psina była wielokrotnie poddawana niezmiernie bolesnemu zabiegowi wyciskania zatok. Ona wyła z bólu, ja – płakałam z bezradności.
Podczas kolejnej, rutynowej wizyty kontrolnej weterynarz wyczuł u Hachi guza przy prawym gruczole przyodbytowym. Dwa dni później pojechałyśmy na USG, które niestety potwierdziło wstępne podejrzenia: „prawy gruczoł przyodbytowy w postaci dużego guzka wielkości ok. 26 x 17 mm(…)”.
Niedługo później trafiłyśmy do chirurga, który usunął Hachi obie zatoki okołoodbytowe (w tym zmianę rozrostową zlokalizowaną w prawej zatoce w okolicy gruczołu okołoodbytowego) oraz guzowatą zmianę z prawej pachwiny. Po operacji otrzymałyśmy informację, że guz wycięty z pachwiny okazał się być niegroźnym kaszakiem; natomiast ten, usunięty z prawej zatoki okołoodbytowej został przesłany na badania histopatologiczne.
Hachulka, z pomocą silnych środków przeciwbólowych i antybiotyków, dzielnie znosiła trudy rekonwalescencji oraz badań kontrolnych i stopniowo dochodziła do siebie. Ze łzami w oczach oraz dumą w sercu wspierałam ją w tym trudnym dla niej czasie. Myśl o tym, że już nigdy więcej nie będzie cierpiała z powodu bolesnych zapaleń dodawała mi optymizmu i napawała nadzieją.
Szczęście nie trwało jednak długo, ponieważ wynik badania histopatologicznego nie pozostawił nam złudzeń – rozpoznanie: rak gruczołów apokrynowych zatoki przyodbytowej, wieloogniskowo naciekający całe utkanie badanego wycinka, komórki nowotworowe widoczne wieloogniskowo w bliskości marginesów histologicznych. Serce rozpadło mi się na miliard kawałków.
Niedługo później trafiłyśmy do onkologa, którego słowa do dzisiaj wybrzmiewają w moich uszach niczym najgorszy koszmar: gruczolakorak gruczołów apokrynowych zatok przyodbytowych po usunięciu niecałkowitym. RTG klatki piersiowej oraz USG jamy brzusznej nie wykazały przerzutów do innych narządów – z zastrzeżeniem, że badania obrazowe uwidaczniają co najmniej 2-3 milimetrowe zmiany. Rokowania, przy zaniechaniu dalszego leczenia, są wręcz zatrważające. Onkolog przewiduje wystąpienie wznowy miejscowej w związku z obecnością choroby mikroskopowej w ranie operacyjnej, a także pojawienie się zmian przerzutowych (statystycznie ryzyko wystąpienia przerzutów wynosi aż 70-90%).
Sugerowaną, najlepiej rokującą w przypadku Hachi, metodą leczenia jest radioterapia, której koszt opiewa na 25-30 000 złotych – nie wliczając w to wizyt specjalistycznych oraz kontrolnych, leków wspomagających terapię czy zabiegów zmniejszających ewentualne powikłania po zastosowanym leczeniu. Rozważana jest również agresywna chemioterapia. Hachulka wymaga także opieki dietetyka. Czeka nas zmiana sposobu odżywiania oraz włączenie odpowiedniej, wspierającej osłabiony organizm suplementacji.
Czas działa na naszą niekorzyść. Dwa tygodnie temu Hachulka nie miała jeszcze żadnych przerzutów, a jak będzie za kolejny tydzień, co będzie jutro?
Przez ostatni rok liczne wizyty weterynaryjne i różnorakie badania pochłonęły już kilka tysięcy złotych (Zamieszczone zdjęcia przedstawiają jedynie znikomy procent minionych wydatków. Osobom zainteresowanym jestem gotowa udostępnić do wglądu wypisy z minionych wizyt w klinikach, w których Hachi była leczona).
Patrzę w oczy mojej Ukochanej Hachulki i pęka mi serce. Boję się, że zawiodę jej zaufanie, że nie zdążę jej pomóc. Bezradność rozrywa mnie od środka. Wiem, że sama nie jestem w stanie zorganizować kilkudziesięciu tysięcy złotych na jej leczenie; że choć oddałabym Jej absolutnie wszystko, to bez pieniędzy, bez Państwa pomocy, nie mogę zrobić nic.
Będziemy ogromnie wdzięczne za każdą wpłatę, każde udostępnienie naszej zbiórki, każdą pozytywną myśl i wspierającą wibrację wysłaną w naszą stronę. Doceniamy wszystkie, choćby najdrobniejsze formy pomocy i za każdą z osobna z głębi serca dziękujemy.
Z Miłością <3
Hachi, Tosia i Kasia
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hi there,
my name is Tosia and I am the owner of a wonderful dog called Hachi. Unfortunately, she was diagnosed with malignant tumor - apocrine gland adenocarcinoma of the anal sac. I will never forget the paralyzing pain when I realized what opponent she needs to fight with.
The cost of this fight has been estimated to be between 25 and 30 thousand Polish Zloty. That’s the price that has to be paid for Hachi’s chance to live. But let’s start from the beginning…
I’ve dreamt of having a dog since I was a child. I believed that somewhere there is a dog waiting for me to become its friend for life. For a long time, I was picturing us doing things together and being inseparable.
After a few years, I found a terrified and half-starved puppy in a cottage yard. On this day, my life changed forever. I came back home with my dream dog and that’s how our journey began.
The initial process of learning each other patiently and working tirelessly on our relation resulted in maintaining a deep, almost spiritual connection we have now. However, our carefree and happy life didn’t last very long as it was brutally destroyed at the end of 2021. It was when I noticed that Hachi started having very disturbing symptoms such as intensified irritability, a stubborn cough, reoccurring vomits and chronic diarrhea. With time she also started limping in a back leg. According to the doctors' recommendations, Hachi underwent all the necessary examinations. It included urine, stool and blood tests, abdominal ultrasound, spine and chest X-RAY. Nevertheless, none of the above showed any significant abnormalities. That’s how the process of finding the source of Hachi’s health issues began.
After a long search, one of the vets diagnosed her with perianal sinusitis which appeared to be resistant to any medication treatment. In consequence, not only the problem wasn’t disappearing but also it was getting worse. Hachi had to go through very painful procedures of emptying the perianal sinuses during which she was crying of pain and I was crying of helplessness.
Later on, during a regular check-up, her vet discovered a tumor at the right anal gland. Two days after Hachi went for an ultrasound which confirmed our predictions: the right anal gland in the form of a large tumor, approx. 25 x 17 mm. Next, she had both of her anal sinuses removed. After the surgery, I was told that the tumor removed from the groin turned out to be a non-dangerous steatoma but the other one was taken for further examination.
In the meantime, Hachi was slowly recovering with the help of strong painkillers and antibiotics. For the whole time I was taking care of her with tears in my eyes as I knew how difficult I must have been for her. The only thing that kept me going was the hope for Hachi’s future free from pain and suffering.
However, it was only the calm before the storm. The results of the histopathological examination were conclusive. Diagnosis? Cancer of the apocrine glands of the anal sinus, multifocally infiltrating the entire tissue of the examined section, neoplastic cells multifocal visible in the vicinity of the histological margins. My heart has broken into million pieces…
Not long after, we consulted Hachi’s case with an oncologist who predicts the occurrence of a local recurrence, as well as the appearance of metastatic lesions. The statistical risk of their occurrence is as high as 70%-90%. Failure to pursue further treatment will lead to the worst.
The most effective treatment suggested in Hachi’s case is a definitive radiation therapy which costs between 25-30 thousand polish zloty. This price does not include specialist visits, regular checkups, supportive medications and treatments reducing possible complications of the treatment. Time is our enemy. A week ago, Hachi did not have any metastases, and how will it be in 2 weeks? What will happen tomorrow?
All the doctor’s visits we have had throughout the last year costed me a couple of thousands polish zloty and I cannot afford more. The pictures attached, represent only a small percentage of the past expenses. If there’s anyone interested, I can show all the bills from the doctor visits Hach has had so far.
Now, when I look in my beloved dog’s eyes I feel devastated. I am afraid that I won’t be able to help her and I will betray her trust. The feeling of helplessness is tearing me apart. I know that I’m not able to find such a huge amount of money by myself and even though I would give Hachi everything I have, I can’t do much without Your help and money.
I’d really appreciate any kind of help no matter if it’s a donation, a positive thought or sharing this fundraiser with your friend and family.
Thank you from the bottom of our hearts.
With love,
Hachi and Tosia <3
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Jeśli jest jakakolwiek szansa też bym walczyła! Wierze, że się uda!
Wdzięczność niesamowita ❤️ Ja także mocno w to wierzę.
Trzymam za Was kciuki z całych sił
Dziękujemy prosto z serca. <3
Bardzo mi przykro. Trzymam kciuki za leczenie !!!!!
Dziękuję za wsparcie i słowa otuchy. Kciuki się przydadzą. 🍀