Witajcie. Pisze to w imieniu swoim i kolezanki z misji w Afryce.

Szpital położniczy, połączony z sierocincem potrzebuje pomocy!

W Gambii niedaleko Banjul w szpitalu położniczym występują od lat przerwy w dostawie prądu. Nikt nigdy nie wie kiedy nastąpią, dzieje sie to nagle i trwa wiele godzin.

Szczególnie trudna sytuacja jest na sali położniczej, gdy nagle podczas odbierania porodu gaśnie światło a pielegniarki muszą przyświecać lekarzowi latarkami z telefonów.

Na sali są też maszyny: do podawania tlenu oraz inkubator, w przypadku braku prądu tlen podawany jest bezpośrednio z butli ale inkubator po prostu nie działa. W zeszlym tygodniu śmierć poniosła mała dziewczynka która mogłaby żyć gdyby inkubator zadziałał na czas.

Rozwiązanie jest proste i bardzo tanie:

Wystarczy kupić generator prądu na diesla który będzie w stanie zasilić to konkretne pomieszczenie.

Dla nas ludzi z europy to niewiele, dla szpitala to duży wydatek, gdyż maja na utrzymaniu także mieszczący sie na swoim terenie sierociniec przepełniony prawie 4 krotnie. Zamiast 50 przebywa w nim obecnie 200 dzieci ktorych rodzice zmarli albo nie byli ich w stanie utrzymać.

Używany agregat prądotwórczy kosztuje 10500 dalasi czyli jakieś 650zł

Nowy agregat kosztuje 20 000 dalasi.

~ 1200zł

Zbieramy chociaz na używany ale jesli uda się uzbierać wiecej to kupimy nowy.

Wszelkie dodatkowe pieniądze zostana przeznaczone na dofinansowanie szpitala oraz sierocińca

Jesteśmy tutaj na miejscu i osobiscie dopilnujemy żeby pieniądze zostały wydane na wlaściwy cel. Wrzucimy też zdjęcia po zakonczonej operacji.