Ratowaniem zwierząt zajmuję się od 45 lat. Zawsze radziłam sobie sama z pomocą przyjaciół. Niestety z powodu powodu mojej choroby (załamanie stanu zdrowia - m.in. cukrzyca, problemy sercowo- naczyniowe i ortopedyczne oraz powikłania chorób przewlekłych) spowodowały moją zapaść finansową. Z powodu kosztów leczenia, pobytu w szpitalu i późniejszych kosztów poszpitalnych nie jestem w stanie spłacić zobowiązań wobec lecznicy ratującej zwierzęta przebywające pod moją opieką. Są to wszystko zwierzęta uratowane z ulicy, które dzięki temu leczeniu żyją. Wymagają jednak dalszego leczenia i kontroli, które przy obecnym zadłużeniu są niemożliwe. Jestem w sytuacji bez wyjścia. Nigdy nie prosiłam o pomoc, teraz błagam, dla zwierząt, które muszę doleczyć. Źródłem mojego utrzymania jest jedynie niska emerytura i nie mam nikogo bliskiego, na czyją pomoc mogłabym liczyć. W aktualizacji dodam dokumentację medyczną.