Na rehabilitacje i dalsze leczenie glejaka IV stopnia mojego taty.
Na rehabilitacje i dalsze leczenie glejaka IV stopnia mojego taty.
Our users created 1 236 121 fundraisers and raised 1 377 751 487 zł
What will you fundraise for today?
Description
Diagnoza, ciężka operacja w sierpniu, radioterapia i chemioterapia przerwane w połowie przez silne zapalenie płuc, śpiączka farmakologiczna, powrót do domu, a następnie kolejna infekcja oraz Święta Bożego Narodzenia i urodziny spędzone szpitalu - tak w skrócie można opisać cztery ostatnie miesiące życia mojego taty.
W sierpniu mój 43-letni tata otrzymał diagnozę - glejak wielopostaciowy IV stopnia złośliwości IDH-wt, G4 WHO CNS5. Dla nas był to wyrok. Pod koniec sierpnia przeszedł rekonstrukcję guza mózgu, lecz skomplikowane położenie nowotworu nie pozwoliło na usunięcie go w całości. Onkolog dał tacie kilka miesięcy życia w przypadku braku natychmiastowego rozpoczęcia działania. On jednak się nie poddał. Podjęto leczenie: od poniedziałku do piątku radioterapia w szpitalu oddalonym o 100km od miejsca zamieszkania, a dodatkowo chemioterapia w domu.
Niestety życie znowu postanowiło wystawić tatę na próbę, a leczenie musiało zostać przerwane w połowie - trafił on do szpitala w krytycznym stanie z silnym zapaleniem płuc. Powiedziano nam wtedy, że może już z tego nie wyjść. Spędził w szpitalu 16 dni, z czego 8 dni w śpiączce farmakologicznej na intensywnej terapii. Bóg jednak dalej nad nim czuwał, a tato ponownie wszystkich nas zaskoczył swoją ogromną wolą walki.
Wybudził się z niedowładem całej lewej strony ciała, jeszcze słabszy i już niezdolny do samodzielności. Lekarze skreślili go wtedy ze względu na jego nowotwór, nie chcieli go leczyć, ani nawet badać. Do domu wysłano nas jedynie ze skierowaniem do hospicjum. Tata jednak znowu się nie poddał - po tygodniowej prywatnej rehabilitacji znów stanął na nogi. Na tym kończą się jednak dobre wieści, bo ponowne podjęcie radioterapii i chemioterapii jest już niestety niemożliwe.
Po miesięcznej rehabilitacji w domu tata złapał kolejną infekcję bakteryjną (gronkowiec złocisty) i ponownie trafił do szpitala, gdzie spędził zarówno Święta Bożego Narodzenia, jak i swoje 44. urodziny.
Do tej pory ponieśliśmy już duże koszty związane z jego leczeniem. Myśleliśmy, że poradzimy sobie sami, jednak ostatecznie koszty finansowe nas przerosły.
Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w dalszym leczeniu i rehabilitacji taty po powrocie do domu. Zbieramy na leki, silne ekstrakty z CBD i THC, dojazdy do lekarzy, a także na rehabilitację domową i potrzebny do niej sprzęt. Z góry ogromnie dziękujemy za każdą wpłacona złotówkę na ten cel.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
gogorzyca potworzyca zawsze pomorze. trzymaj się tomek i zdrówka dla taty