To jest Sofi – drobniutka kotka, która cudem przeżyła na ulicy. Znaleziona głodna, zagubiona i wyczerpana, resztkami sił ciągnęła za sobą niewładne nóżki. Po tygodniach desperackich poszukiwań pomocy, trafiła na cudowną osobę – Anię, która otworzyła przed nią swój dom i serce. Ale to dopiero początek trudnej walki o zdrowie i życie Sofi. Wstępne badania pokazały dramatyczny obraz. Kotka ma poważne zaniki mięśni, słabe wyniki krwi, a dodatkowo zdiagnozowano u niej giardiozę – chorobę pasożytniczą wywołaną przez pierwotniaki Giardia. Pasożyty te atakują przewód pokarmowy, prowadząc do osłabienia organizmu, biegunek, odwodnienia i poważnych niedoborów składników odżywczych. Leczenie giardiozy jest konieczne, aby zatrzymać jej wyniszczające skutki, ale to tylko jedna z licznych przeszkód, które musi pokonać Sofi.

RTG wykazało, że kotka może mieć uszkodzenie rdzenia kręgowego lub problemy z przewodnictwem nerwowym, co powoduje, że nie ma władzy w łapkach. Aby postawić ostateczną diagnozę i rozpocząć właściwe leczenie, konieczne jest wykonanie rezonansu magnetycznego, który kosztuje aż 2400 zł 😔

Dodatkowo niezbędne będzie wykonanie innych badań, m.in.:

• Echo serca – ok. 200 zł,

• Konsultacja neurologiczna – ok. 230 zł

• Konsultacja u fizjoterapeuty – ok. 130 zł

Do tego dochodzą codzienne koszty opieki i zakup środków higienicznych, Sofi sama się nie wypróżnia i musi nosić noworodkowe pampersy. Ania naprawdę robi wszystko, co w jej mocy – oddaje kotce swój czas, serce i wiedzę. Dzięki własnemu sprzętowi do magnetoterapii i elektrostymulacji będzie w stanie obniżyć koszty rehabilitacji, jednak bez pomocy nie da rady sfinansować diagnozy i dalszego leczenia…

Bardzo to przykre, tym bardziej, że Sofi to prawdziwa wojowniczka, która pomimo krzywdy jaka ją spotkała, wciąż ma ogromną wolę walki. Każda, nawet najmniejsza wpłata ma tu znaczenie.

Razem możemy dać jej szansę na życie bez bólu, błagam, nie odbierajmy jej tej możliwości.