Z oficjalnej statystyki wynika że Polsce niemalże 100% porodów odbywa się w szpitalu. Porody domowe do dużo poniżej 1%. Czy ten 1% to są wariatki, antyszczepionkowcy, vege homo niewiadomo? Czy w 21 wieku to nadal jest czymś dziwnym? No niestety póki co na to wygląda. Dla większości kobiet poród jest kojarzony z operacją, z procesem który graniczy ze śmiercią, nieznośnym bólem, który koniecznie musi być kontrolowany przez lekarzy. Oksytocyna dożylnie, przypięte ktg, ciągłe monitorowanie dziecka, znieczulenie, światła, sterylność, cisza i td. Bo tak trzeba, tak wszyscy robią.

Podobnie też myślałam przy pierwszym porodzie. Ale byłam bardzo zaskoczona tym jak to wygląda w rzeczywistości. Natura niestety zostaje za drzwiami izby przyjęć. Analizując to wszystko doszłam do wniosku że poród to proces absolutnie naturalny i fizjologiczny do którego trzeba się odpowiednio przygotować. Wiedzieć jak on przebiega naturalnie, jakie są etapy co wtedy się dzieję z organizmem, jak pomóc sobie. Najważniejszy w tym wszystkim jest koktajl hormonów, który jest podobny do tego który wytwarza się podczas stosunku. Atmosfera więc przy porodzie powinna być mniej więcej też taka. Intymność, wygoda, szacunek, przyjemne towarzystwo. Czy da radę to osiągnąć w szpitalu? Chyba odpowiedź oczywista. Pragnę by każda kobieta planująca zostać mamą wiedziała o tym że można inaczej. Że może to zrobić bez zbędnych manipulacji w przyjemnej atmosferze. Czego bardzo bym chciała i ja. Dlatego założyłam tą zbiórkę. Jest to kwota absolutnie adekwatna do działań położnej ale troszkę za duża dla mnie. Mogłabym zacząć zbierać wcześniej a że się dopiero dowiedziałam o tym że jest taka możliwość w moim mieście to już po ptakach na odkładanie. Było by mi niezmiernie miło jak by się uzbierała nawet połowa! Jak wszystko się uda planuję dzielić się tym doświadczeniem z innymi kobietami. Wspierać kobiety w tym okresie jest moim celem niezależnie od przebiegu porodu, ale takie doświadczenie dodało by motywacji na całe życie!