Śnieg cały czas pada, a ja już nie mam siły łopatować. Pomóżcie. Ostatnie dwa dni przeleżałem w łóżku, bo od tego machania łopatą tak mnie plecy rozbolały, że nie można było się ruszyć.

Jedno odśnieżenie przed budynkiem jak śniegu jest mało i jest lekki to pół godziny, jak mokry i ciężki to godzina. I tak dwa, trzy razy dziennie. Czasem przez noc potrafi napadać po kolana, odwalanie jest na pół dnia. Jak zrzucę śnieg z dachu, co zajmuje osiem godzin to potem muszę przewalić go z przejazdu dalej, co zajmuje drugie tyle. Już nie mam czasu i siły na inne roboty, nie mówiąc już o czasie na przyjemności czy chociażby, żeby mieć czas i siłę, żeby pobawić się z psem.

Z pracy nie da rady odłożyć się na odśnieżarkę. Prowadzenie gastronomii zimą, w Bieszczadach w warunkach (ha tfuu) polskiego ładu to tylko dokładanie i walka o przetrwanie każdego dnia.

Jeśli zrzutka zakończy się sukcesem za nadwyżkę zrobimy imprezę z pizzą i czymś do popicia mojego wyrobu i każdy będzie mógł pojeździć odśnieżarką aż odśnieżymy całą okolicę :).

Dodatkowo każdy darczyńca z sąsiedztwa będzie mógł pożyczać odśnieżarkę, żeby sobie odwalić białe gówno z podwórka czy podjazdu. Oszczędzajmy moje i Wasze plecy i czas.