Grażynka to młoda około siedmio miesięczna kotka. Kilka dni temu została znaleziona na jednym z Warszawskich osiedli. Siedziała cichutko pod drzwiami do klatki schodowej i umierała. Czemu umierała? Bo Grażynka miała głęboką ranę na swoim małym brzuszku. Gdyby nie szybka reakcja osoby ktora ją znalazła to tego kociego dziecka już by nie było. Ponieważ dobre serce nie zawsze idzie w parze z pełnym portfelem, to otrzymałam pytanie o pomoc w opłaceniu leczenia Grażynki. Nie mogłam odmówić. I tak ten maluch stworzył wyrwę w moim napięty budżecie. Sama mam na utrzymaniu sześć kotów. Nie odmawiam też nigdy pomocy. Ale teraz sama potrzebuję niewielkiego wsparcia aby w razie potrzeby móc pomagać dalej. Jestem osobą prywatną. Nie mam fundacji. Nie dostaje na zwierzęta którym pomagam żadnych pieniędzy. Zawsze robiłam to płacąc sama za wszystko. Ale wracajac do Grażynki. Rana wygladała na zadaną celowo ostrym narzędziem. Czy tak było faktycznie i co sie stało kotce nigdy się nie dowiemy. Najwazniejsze, że mała jest już po operacji i czuję się świetnie. Przed nią jeszcze dwie wizyty kontrolne i zdjęcie szwów.

Bardzo Was proszę o choć niewielkie wsparcie. Razem z Wami będzie mi łatwiej🙂 Do wglądu rachunki i wypis.

A i co ważne... Grażynka zostaje u kobiety które ja znalazła. Malutka ma dom🙂