Jeszcze nie dawno wstawialiśmy post o szczęśliwym życiu naszej Tokio…

Ale niespełna 2tyg temu rozpoczął się koszmarny dramat w kwestii jej zdrowia. Zaczęło się od zwykłego pojawienia się trzeciej powieki. Niby nic, może spadek odporności, może jakaś bakteria… Właścicielka z córką niezwłocznie udały się do weterynarza. Jeden tydzień była leczona zwykłymi kroplami na podrażnienie, w drugim antybiotykiem który nie działał. Lekarz twierdząc że na tym etapie jego wiedza się skończyła odesłał ich do okulisty. Oczywiście Pani Aneta będąc ze mną cały czas w kontakcie powiadomiała mnie na bieżąco o wszystkim. W Naszej opinii w tym przypadku okulista nie był dobrym wyborem, umówiliśmy wizytę w zaufanym przeze mnie Onkovecie w Gliwicach, tam zostały wykonane niezbędne badania krwi oraz USG. Po pojawieniu się niewielkiej ilości płynu wokół nerek było duże podejrzenie FIPA….

Czekanie dobę na wyniki krwi ciągnęły się niemiłosiernie. Na następny dzień wyrok… potwierdzony FIP.

Wiedząc że w Onkovecie nie leczą tego wirusa, umówiliśmy Tosie (tak została nazwana w nowym domu) do Bocianów w Rudzie Śląskiej którzy zajmują się leczeniem FIPA. Na wizycie lekarz potwierdził Fip oczny suchy. Od razu podjęliśmy leczenie…. I właśnie. Właścicielka na diagnostykę Tosi wydała już ok 1500zł… całkowite koszty leczenia Fipa ją przerastają. Doszły do tego poważne problemy zdrowotne właścicielki, ale nie poddaje się by ratować kota którego tak mocno kochają. Zawsze powtarzamy rodzinom adopcyjnym że mogą na nas liczyć. I dlatego nie pozwolimy aby pieniądze zaważyły na życiu Naszej Tokio vel Tosi. Już przelalismy p. Anecie troszkę pieniążków, ale całkowite leczenie to ogromne koszty również dla Nas. Mając pod opieką lekarska i tymczasowa wciąż wiele kotów. My nie prosimy, my błagamy Was o pomoc. Uratujmy Tosię. Rokowania są ostrożne ale pozytywne. Jej rodzina kocha ją najmocniej na świecie. Ona zasługuje na to żeby żyć. Z góry dziękujemy za każdą wpłaconą złotówkę, rodzina Tosi jak i my będziemy Wam wdzięczni do końca życia Kocia Nadzieja Śląsk