Na spłatę zadłużenia, które mam przez moja mame
Na spłatę zadłużenia, które mam przez moja mame
Our users created 1 231 420 fundraisers and raised 1 363 872 121 zł
What will you fundraise for today?
Description
Cześć wszystkim! Jestem Ola, mam 23 lata. Jestem mamą 2 letniej Apolonii. Jestem dorosłym dzieckiem alkoholika.
Zazwyczaj nie jest mi łatwo prosić kogoś o pomoc lub robić rozgłos na temat swojej rodziny. Nie jest mi tez po drodze z opowiadaniem historii z życia/dzieciństwa bo to nie są dobre wspomnienia a mi jest wstyd.
Po opublikowanym reportażu na temat mojej mamy, postanowiłam założyć zrzutkę i opowiedzieć część historii z mojego/naszego życia. Chciałabym tez tym opisem wyprostować to co mówiła i czego nie powiedziała moja mama w reportazu.
Wioletta - tak ma na imię moja mama, jest alkoholiczką i pije od około 11 lat. Początki jej picia zaczęły się niewinnie. Piła często , ale potrafiła zająć się domem, mną i siostra. Przydzielono mamie kuratora rodzinnego, żeby ten kontrolował sytuacje w domu. Odkąd pamietam, babcia - mama mojej mamy, pomagała nam finansowo. Nasze urodziny, komunie, remonty pokoju czy mieszkań były finansowane głównie przez babcie. Kiedy w 2011 roku jej życie po rozstaniu z długoletnim partnerem, uleglo zmianie i ta poczuła się wolna, było już tylko gorzej. Częściej bywałyśmy u jej koleżanek, żeby miała towarzystwo do picia. Z tamtego okresu pamietam wiele sytuacji w których mając 11 lat, prowadziłam pijaną mamę do toalety, domu czy kładłam ją do łóżka, bo ta nie była w stanie sama trafić w docelowe miejsce. Wiele razy mówiła nam, ze wychodzi do sklepu po czym nie było jej do nocy a ja ze łzami w oczach wołałam ją przez okno, bo nie miałam telefonu. W 2012 roku , kiedy mama poznała nowego partnera , przeszła pierwszą terapie w Woskowicach. To babcia opiekowała się nami przez wiele tygodni i dała tym samym mamie możliwość leczenia się. Po około pół roku od zakończenia terapii zaczęła znowu pić. W grę wchodziło nie tylko picie ale tez zażywanie innych używek. Mając 12 lat miałam dość picia mamy.. mieszkałam i głównie opiekowała się mną babcia ale bywały momenty w których musiałam wracać do matki, bo babcia pracowała za granicą. W między czasie mama odbyła drugie leczenie - tym razem w Branicach i kilka razy przeszła tylko detoks. Po jednej z kłótni z mamą, w której użyła wobec mnie przemocy fizycznej, uciekłam do rodziców chrzestnych. Mieszkałam u nich kilka miesięcy , ale kurator sądowy uświadomił nam, że muszę zamieszkać z którymś z rodziców biologicznych albo rodzice chrzestni musza mnie zaadoptować żebym mogła dalej u nich mieszkać. Wtedy mój biologiczny ojciec zaproponował mi, żebym zamieszkała u niego. Z moim tata bardzo dobre relacje miałam tylko jako małe dziecko. Miałam nadzieje, ze kiedy zamieszkam u niego, nasze relacje ulegną poprawie. Niestety wyszło inaczej. Ja byłam zagubioną, smutną nastolatką a on twierdził, że jestem dziwna. W poprawie naszej relacji przeszkadzała nam tez jego żona. Po kilku miesiącach stwierdziłam, ze nie chce męczyć się i walczyć o miłość i zrozumienie od mojego taty. Poprosiłam babcie, która już wcześniej się mną opiekowała, o pomoc. Ta wyremontowała dla mnie pokój i wprowadziłam się do niej , ale znowu wszystko musiało zostać prawnie załatwione, więc kiedy miałam kilkanaście lat zaadoptował mnie mój wujek a brat mamy, który mieszkał kilka klatek od mojej babci. Mama poznała kolejnego partnera i około roku 2016 przeszła operacje zaklipsowania tętniaka mózgu. Lekarze mówili, że to był „ostatni dzwonek”. Czekanie na szpitalnej sali z dużym zegarem na koniec operacji, która miała trwać 5 godzin a trwała około 8 godzin, bo lekarze mieli problem z wybudzeniem mamy - pamietam jak dziś. Niedługo po operacji mama zaszła w ciąże. Miała wątpliwości co do tego czy chce urodzić dziecko, ale błagałam ją, żeby nie zabijała tego dziecka. 9 miesięcy później urodził się mój brat. To było dla nas największe szczęście od wielu lat. Wszyscy mieliśmy nadzieje, ze mamę znowu zmieni macierzyństwo.. że dla tego dziecka przestanie pić i zakończy sie dla nas horror związany z jej nałogiem. Kolejny raz zawiodła. Zaczęła pic po około 4 miesiącach życia naszego braciszka. Odstawiła karmienie piersią dla picia. Calymi dniami siedziala ze swoim partenerem na strychu pijąc i zażywając różne używki. Pamietam tez dzień w którym powiedziała mi, ze to dzięki paleniu marihuany w ciąży , mój brat jest taki mądry.. już wtedy wiedziałam, ze to nie skończy się dobrze. W lutym 2019 roku dostałam telefon od członka rodziny partnera mamy, ze ten był u Wioletty i pijana kąpała brata w pampersie. Ponadto Wioletta miała być podejrzanie dziwna z tego względu, ze raz się śmiała, raz płakała a raz była agresywna. Pojechałam wiec do mamy z przyjacielem, żeby zobaczyć czy faktycznie dzieje się tam coś złego. Partnera mamy nie było. Zastałam w domu śpiąca na mokrej kanapie mame i brata, który ubranego mial tylko pampersa. Po tym jak weszłam, obudziłam mame i zapytałam czy coś się dzieje. Mama zaczęła robić awanturę bo nie wiedziała dlaczego przyjechałam. Wyciągnęła wódkę i przy mnie zaczęła pic. Po chwili obudził się mój brat , wiec ubrałam mu body i uspokajałam na rękach. Po tym co zobaczyłam, powiedziałam mamie, ze zabiorę brata do siebie, żeby ona mogła pojechać na leczenie. Mama wybuchła agresja i próbowała wyrwać mi brata z rak. Zaczęła grozić, ze jeśli go zabiorę to zabije mnie i siebie. Wzięła nóż i zaczęła nim wymachiwać ale trzymał ją mój przyjaciel. Owinęłam wiec szybko brata w moja kurte i zaczęłam uciekać przed mama. Po jakimś czasie opiekowania się bratem, zadzwoniła do mnie Pani z PCPR , ze w ten dzień przyjedzie po Kacpra rodzina zastępcza. Nagle świat jakby się zatrzymał.. leżałam na podłodze zalewając się łzami i nie wiedziałam co dalej. Tego dnia moj mały braciszek ostatni raz był z nami. Rodzina zastępcza zmieniała mu się kilka razy przez te lata. Teraz jest na etapie adopcji. Mam nadzieje, ze kiedyś będę mogła mieć z nim kontakt. W między czasie moja siostra tez trafiła do rodziny zastępczej. Mama po tych zdarzeniach zaczęła pic jeszcze bardziej. Mieliśmy z nią sporadyczny kontakt ale któregoś dnia, wiele osób napisało do mnie, ze mama zaginęła. Jedni twierdzili, ze nie żyje bo tak od kogoś usłyszeli a drudzy nie mieli pojęcia gdzie może być. Babcia zgłosiła zaginięcie na policję. Po kilku dniach mama miała międzynarodowy status zaginionej. Znaleziono ją w Kostrzyniu nad Odra. Powiedziała policji, ze nie chce utrzymywać kontaktu z rodzina. Po kilku tygodniach, w dzień jej urodzin zadzwoniła do babci z niemieckiego numeru i powiedziała, ze leży w szpitalu. Opowiedziała, ze mieszkała przez ten czas na ulicy, ktoś chciał ją podpalić i oblał ją podpałką , kwasem itp. Po przyjeździe z Berlina, mama wróciła do swojego mieszkania i dalej Piła, pojechałam któregoś wieczoru sprawdzić czy mama żyje. Ta leżała i mówiła tylko , ze nic nie jest dobrze. Po jakimś czasie mama po kolejnej terapii , przestała pic i wszystko zaczęło być na dobrej drodze. Zaczęła starać sie o powrót dzieci. Była w kiepskiej sytuacji finansowej i potrzebowała pieniędzy. Wpadła wiec na pomysł z minibiznesem. Chciała zainwestować w coś pieniądze. Poprosiła mnie, żebym wzięła dla niej pożyczkę w wysokości 8 tysięcy złotych a ta odda mi te pieniądze po kilku tygodniach, kiedy sprzeda to w co zainwestowała. Chciałam pomoc mamie i wzielam pożyczkę w banku. Wyjechałam po tym za granice do pracy. Mama cały czas mówiła, ze odda te pieniądze a pierwsze dwie raty spłaciłam z własnej kieszeni. Kiedy wróciłam po nieudanej próbie zatrudnienia i szlam z mama miastem, zobaczylysmy ogłoszenie o otwarciu kiosku bez wkładu własnego. Chciałam znowu pomoc mamie stanąć na nogi. W marcu otworzyłam działalność gospodarcza, wyjechalam za granice do pracy a kiosk miałam otworzyć mamie jak wrócę. Kierownik sprzedaży, nalegał, zeby kiosk otworzyć od kwietnia albo zakończymy współpracę. Mama wiec przeszła szkolenie i pracowała w tym kiosku. Kierownik kazał podpisywać mamie dokumenty w moim imieniu które ja miałam podpisać dopiero po powrocie z Niemiec. Wróciłam po miesiącu. Czasami obsługiwałam w kiosku kiedy mama potrzebowała wolnego ale byłam w zagrozonej ciazy i nie mogłam dźwigać codziennie gazet, które przyjeżdżały z magazynu. Po kilku tygodniach mama zaczęła znowu pic. Przejęłam obowiązki w kiosku na tydzień po czym zadzwonił do mnie kierownik sprzedaży, ze mam spłacić dług w wysokości 6 tysięcy albo zamknie mi kiosk. Nie miałam pojęcia o tym długu. Okazało się, ze mama zamiast wpłacać codziennie utarg do banku, zabierała go sobie. Po końcowej inwentaryzacji okazało się, ze brakuje towaru na kwotę ponad 4 tysięcy złotych. Dług w całości wynosił 10 tysięcy złotych. Po około tygodniu dowiedziałam się, ze mama jest w więzieniu i spędzi tam 4 miesiące. Zgłosiłam sprawe z kioskiem na policję, ze mam przez mame długi ale do tej pory mama nie została nawet przesłuchana w tej sprawie. Po wyjściu mamy z więzienia ta dostała możliwość mieszkania w większym mieszkaniu mojej babci , żeby mieć większe szanse na odzyskanie dzieci. Babci warunkiem była terapia mamy i utrzymanie trzeźwości. Babcia zorganizowała mamie również prace ale ta po miesiącu zaprzestała pracować. Po jakimś czasie mama zaczęła znowu pic. Mówiła, ze życzy mi żeby moje dziecko sie nie urodzilo albo urodziło sie chore. kontakt z nią urwał się na prawie 2 lata. Po tym czasie babcia wyciągnęła do mamy ponownie pomocna dłoń. Wzięła ją do swojego domu, żeby mama wytrzeźwiała i zalatwila roczne leczenie. Na początku mama mówiła, ze się zgadza na takie warunki bo nie chce pic. Po kilku dniach zaczęła mowic, ze ona nie może iść na tak długo na terapie bo musi zarabiać pieniądze zeby mieć na adwokatów po to , aby odzyskać dzieci i bedzie chodzić na spotkania AA raz w tygodniu. Po kilku takich spotkaniach pojechala do pracy za granice. Byla tam w sumie kilka miesięcy z krótkimi przerwami a po 8 miesiącach życia w trzeźwości, mama zaczęła znowu pic. Ja zostałam z długami których na dzien dzisiejszy nie jestem w stanie spłacić, z lękami z którymi musze sobie radzić, z poczuciem winy , z ciągła myślą o tym czy mama nie jest głodna, czy ktoś ją bije , czy płacze , czy cierpi i czy żyje. Ja już jako 13 letnie dziecko miałam stwierdzona nerwice lękowo - napadową. Brałam też leki psychotropowe. Teraz wrocilam na terapie DDA bo po latach przepracowanych w gabinetach psychologów, psychiatrów i terapeutów, wszystko wróciło z podwójna siła. Zaczynam od początku. Chciałabym kiedyś poczuć stabilność której żadne z moich rodziców mi nie dało. Dla mojego dziecka staram się być taką mamą jakiej ja zawsze potrzebowałam. Chciałabym w przyszłości otworzyć salon fryzjerski bo to pasja i miłość odkąd pamietam 🤍
Dziękuje z całego serca każdemu kto dorzuci cegiełkę do tego, żeby moje życie się zmieniło. Świat się wam odwdzięczy a dobro wróci 🫶🏼
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Wszystkiego dobrego. Nie łam się dziewczyno. Łapaj te kilka groszy ode mnie, może będzie łatwiej. Znam Twoją sytuację z własnego doświadczenia.. Trzymaj się