"Mam na imię Psot i mam 5 lat. Jestem pięknym kotem i dużo osób się mną zachwyca i mówi, że chcieliby takiego kotka. Słysząc, że większość życia choruje na padaczkę, już tak chętnie by mnie nie wzięli. Biorę leki które pomagają mi w codziennym funkcjonowaniu, ale pomimo tego reaguję często na zmiany pogody. Pół biedy jak podczas ataku tylko biegam, ale są też silne ataki kiedy robię sobie krzywdę i uderzam głową o meble i ściany. Wcześniej oprócz leków dostawałem na takie sytuacje zastrzyki, ale niestety nie są już dostępne w warunkach domowych. Zamiast tego dostaje wlewki doodbytnicze, które są o wiele cięższe w podaniu. W tym roku miałem badania i leki obciążyły mi wątrobę. Cieszymy się, że to wątroba, a nie nerki, bo mogliśmy ją zregenerować dietą hepatic i kolejne badania wyszły o wiele lepiej. Do leków planujemy dołączyć kapsułki na regenerację sierści, bo ataki mnie stresują i gubię ją co raz częściej. Ostatnio walnąłem się silnie w nos i jeszcze dołaczył katar do tego wszystkiego. Dostawałem kolejne leki, ale kuracja pomogła"

Każda próba interakcji kończy się nachalnym domaganiem się jedzenia, a ze względu na leki musimy pilnować ilość, żeby były skuteczne. Nie bawi się, nie jest kotkiem nakolankowym, branie na ręce go paraliżuje. Przyjemność mu sprawia jedynie siedzenie na parapecie i patrzenie przez okno, jak jest cieplej wylegiwanie się na balkonie. Początki były bardzo trudne, zanim sytuacja w miarę się unormowała, ataki były bardzo częste i silne, i wiele razy mieliśmy ochotę się poddać. Czujemy się trochę tak, jakbyśmy byli dla niego niewygodnymi lokatorami, ale mamy nadzieję, że mimo wszystko czuje sie zaopiekowany.

Leki jakie bierze: hedylon, phenoleptil, furosemidum, karsivan.

Kwota, którą zbieramy ma wspomoć trochę budżet na 2 miesiące i ewentualne dodatkowe badania.