Dzień 5 października na długo pozostanie w mojej pamięci. Chwile po godzinie 20 odebrałam telefon. W słuchawce przeraźliwy krzyk mamy: pali nam się obora. Widok jaki zastałam na miejscu był tragiczny. Walka wielu strażaków z ogniem trwała do 2 w nocy. Na szczęście udało się uratować wszystkie zwierzęta i szybka reakcja strażaków zapobiegła rozprzestrzenianiu się ognia na inne budynki, w tym budynek mieszkalny.

Niestety spłonęły wszystkie płody rolne zebrane w żniwa: zboże, siano i słoma.

Nie jest łatwo prosić o pomoc, ale są w życiu takie momenty, że nie da się inaczej.

Potrzebujemy środków na zabezpieczenie budynków przed zimą oraz na zakup płodów, które spłonęły.

Każdy drobny grosik ma dziś dla nas wielkie znaczenie.

Jeśli ktoś by chciał wesprzeć nas w inny sposób to potrzebujemy w szczególności siana na bydła.

Z góry bardzo dziękuję wszystkim za pomoc.