Edit: Kochani na dzień dzisiejszy wyciągnęłam 18 kóz, przywiozłam 19, ale jeden koziołek Scrapy był w stanie bardzo złym, odwodniony, skrajnie zagłodzony. Zawiozłam go do kliniki, gdzie otrzymał natychmiastową pomoc i kroplówki. Niestety po dobie walki odszedł.

Walka o resztę zwierząt jest w toku. Jest to o tyle utrudnione, że nasz nowy bezpieczny dom jest oddalony o 260 km od tamtego miejsca.

Przez co koszta wzrosły czterokrotnie, transporty,które wyjeżdżały puste przez brak porozumienia i dobrej woli, adwokat, którego wynajęłam do odzyskania swoich uratowanych zwierząt, można wymieniać w nieskończoność. Zamiast skupić się w pełni na naszej misji jestem zmuszona do przepychanek o dobrostan zwierząt, które tam jeszcze zostały. Bez należytej opieki, bez podstawowego jedzenia. Z chorymi brzuszkami, zarobaczone. Te poniżej są już ze mną, siłą je wydarłam, każda moja wizyta tam zabiera mi siłę, ale idę dalej.

Żeby móc w pełni zabezpieczyć je wszystkie zbiórka musi ruszyć. Dałabym radę sama, gdyby nie te wszystkie transporty, odległość. Potrzebujemy wsparcia,żeby zabrać i w pełni zabezpieczyć resztę zwierząt. Są naprawdę kochane. Ich radość kiedy je przywiozłam do nowego miejsca, gdzie wszystkiego mają pod dostatkiem codziennie mnie wzrusza. Proszę, pomóżcie, udosotepnijcie swoim znajomym. Ci ,co mnie znają to wiedzą ile serca,czasu ,pracy wkładam w te zwierzaki, ile one znaczą dla mnie...Ci , którzy poznali nas osobiście wiedzą jak cudowne to są pyszczki, wdzięczne i mądre.

Tu już zdjęcia z naszego nowego, bezpiecznego miejsca ♥️

W każdej chwili można nas odwiedzić, poznać. Jedyne na czym mi zależy to zapewnić im bezpieczne i beztroskie życie.

Mamy na pokładzie Cytrynę, Malinę, Łosię, Fantazję, Madonnę, Nevade, Nestea, Teksasa, Popiołka, Dymka, Rio, Kacperka, Grafita, Lotosa, Lilię, Amorka ♥️, Kaspiana i Henia.

Wszystkie reagują na swoje imiona, są bardzo do ludzi i są naprawdę wdzięczne,że są tutaj z nami. Zostało jeszcze 10 moich kóz...💔wyciągnę je..

Dziękujemy za każde wsparcie i pomoc ♥️♥️♥️

Cześć 🙂 Nigdy nie proszę o pomoc,nie jestem też fundacją ani stowarzyszeniem. Ale od zawsze zwierzęta są w moim życiu. Pracuję z nimi i dla nich. Mam pod opieką 47 kóz, połowę udało mi się wykupić, niektóre stare, również kilka koziołków, które wykastrowałam i cieszą się życiem. Została połowa stada- ta połowa to stado mojego pracodawcy, z którym chcę się pożegnać jak najszybciej bo jest osobą z manią posiadania,nie szanującym ludzi a tym bardziej zwierząt, nie dba o ich dobrostan. Chcę wyciągnąć stąd wszystkie zwierzęta i zapewnić im bezpieczny azyl i dożywocie ze mną. Mimo,że pracodawca jest mi winien środki finansowe w ramach których chciałam odebrać od niego stado to obawiam się, że będzie to długa droga bo ciężko się z nim porozumieć na każdej płaszczyźnie. Liczę się z tym, że będę zmuszona je po prostu odkupić. Inaczej czeka je tu powolna śmierć głodowa, a pan ten był już wcześniej zgłoszony za głodzenie zwierząt, o czym nie miałam pojęcia.

Zawsze radziłam sobie sama, ale tutaj chodzi o czas, a tego nie mamy za wiele. Na tyle mało, że nie zdążymy uzbierać kwoty, która pozwoli zabrać i zabezpieczyć zwierzęta. Znalazłam miejsce idealne na stworzenie im takiego azylu. Miejsce gdzie stworzymy nasze ranczo, małą agroturystykę połączoną z kozoterapią, gdzie każdy będzie mógł spędzić z nami czas na łonie natury, naładować akumulatory, wyciszyć się i poznać te naprawdę mądre zwierzęta ❤️.

Chcę zabezpieczyć zwierzęta na pierwszy miesiąc pobytu w nowym miejscu- miesięczny zapas siana, słomy owsa, przygotowanie budynku gospodarczego, postawienie ogrodzenia na łąkach itp. Kochani, kto może niech pomoże, to dla mnie duże przedsięwzięcie ( sam transport to 80 km- spore wyzwanie przy takim stadzie), nie chcę, nie mogę ich tu zostawić.. Trudno mi prosić o pomoc. Dużo czasu i pracy poświęciłam dla tych zwierząt, dużo swoich prywatnych środków. Dla niektórych to tylko kozy- ale uwierzcie, że to aż kozy, są naprawdę cudowne i chętne,żeby je odwiedzić i poznać już w nowym miejscu ❤️ Odwdzięczą się swoją cudowną energią, będą wspierać i brać udział w terapii dla dzieci- mam w planach kurs bowiterapii- czyli terapii z użyciem rogatych zwierząt.

Wspomniany wyżej pan zostanie pociągnięty do odpowiedzialności jak tylko będziemy bezpieczni. Dużo tu widziałam i słyszałam, ale dopóki stąd nie wyjdziemy to mam związane ręce.

Dziękuję za dotrwanie do końca opisu i za każde wsparcie.

Zdaję sobie sprawę, że takiego wsparcia potrzebują setki ludzi i zwierząt, ale wierzę, że dla nas wsparcia też nie zabraknie.

Naprawdę trudno mi prosić o pomoc, ale dla nich warto ❤️

Dziękujemy!