Jesteśmy młodym małżeństwem , które spodziewa się jak dla każdego rodzica 8 cudu świata. Mam zaledwie 20 parę lat i ogromny kredyt jak na moje możliwości. Pracowaliśmy z mężem za granicą wszystko się jakoś układało, kredyt był konieczny na pogrzebanie demonów długów przeszłości nie było lekko i teraz ciągnie się za nami. Czar pracy i dobrych zarobków prysł jak bańka mydlana jak tylko dowiedzieli się o ciąży , zwolnili nas oboje zostawiając bez jakiegokolwiek zapomogi. Wynajmowane mieszkanie , raty kredytów , alimenty męża w wysokości 1000 zł z poprzedniego związku i jakoś przeżyć. Ciąża okazała się jednak nie łatwa organizm prawi psikusy i potrzebuje opieki męża więc musi być na miejscu, praca na naszej wiosce graniczy z cudem raczej dorywcze i to bez ubezpieczenia plus kochany ZUS zatrzymał zapomogę więc coraz częściej się pojawią pytanie za co się utrzymać. Chcemy spłacić chociaż część kredytu żeby móc obniżyć raty i żyć normalnie. Powinęła nam się noga czy nasze dziecko przez to będzie musiało gorzej żyć. Nigdy nie ma odpowiedniego momentu na dom , ślub i dzieci co nie oznacza że mamy ich nie mieć bo już takie komentarze nas spotkały łapiemy się tam gdzie możemy i czego możemy ale nie oszukując się życie jest drogie nawet biednie żyjąc.