Strzelec trafił do nas z ulicy w wyniku akcji wyłapywania kotów na zabiegi kastracji. Był młodym kociakiem zupełnie niezsocjalizowanym z ludźmi, ale lubił inne koty i było mu dobrze. Strzelec ma wadę wzroku - zeza. Jego oczy cały czas patrzą na nosek. Wolontariusze uważali, że jest to urocze i chcieli się z nim zaprzyjaźnić. Mijały miesiące, kot się coraz bardziej oswajał i okazał się całkiem miły. Koci znajomi – towarzysze zabaw Strzelca, znajdowali swoje domy, a on cierpliwie czekał. Aż któregoś dnia ten pełen energii młody kot nagle posmutniał.

Panuje powszechne przekonanie, z którym walczymy od lat, że czarne koty przynoszą pecha. Nie jest to prawdą - czarne kotki są bardzo wartościowe i ludziom przynoszą przyjaźń i miłość. Niestety akurat Strzelec ma to zezowate szczęście, że właśnie jego dosięgła niedola. Zachorował na zakaźne zapalenie otrzewnej. Choroba ta jeszcze do niedawna była wyrokiem śmierci, dzisiaj jest szansa na wyleczenie kota, ale terapia jest długa i kosztowna. Wiemy jednak, że działa - pomogła już kilkunastu naszym podopiecznym. Skuteczność suplementu potwierdzają również badania naukowe (można o tym poczytać np. tu: https://tiny.pl/t44pn).

Jeszcze Strzelec chciał dodać kilka słów od siebie: ,,Czy muszę umrzeć tylko dlatego, że nikt mnie nie chce? Może nie jestem zbyt urodziwy, ale chcę żyć, a będzie to możliwe właśnie dzięki Tobie!"