Na rehabilitacje
Na rehabilitacje
Our users created 1 250 014 fundraisers and raised 1 412 996 618 zł
What will you fundraise for today?
Description
POMÓŻCIE STANĄĆ MI NA NOGI.
Nazywam się Jolanta Palusińska i jeszcze kilka lat temu, była zupełnie zdrową osobą, która dawała sobie radę ze wszystkim ... do czasu, gdy ... (opowiem Wam wszystko)
6 sierpnia 2013 około godz. 16:45 będąc w domu, usłyszałam a raczej poczułam takie dziwne wewnętrzne tąpnięcie i palenie - pieczenie w górze klatki piersiowej i potem palenie w przełyku .. wziełam kilka łyków wody i po chwili wiedziałam, że to zawał albo udar - miałam w UK kurs pierwszej pomocy. Wzięłam tel i zaczełam dzwonić po znajomych ale nikt nie odbierał, zadzwoniłam do dozorcy, żeby szybko wezwał pogotowie, jeszcze chciałam się przebrać i odblokować drzwi - bo mieszkałam sama. Niestety w ciągu 10-15 min odjeło mi połowe ciała - od pasa w dół. Leżałam na podłodze w zablokowanym mieszkaniu, byłam w szoku i chyba strasznie krzyczałam. Wiedziałam, że pierwsza godzina jest najważniejsza .. mówiłam, żeby się pospieszyli, że to udar albo zawał. Wyważyli drzwi i ... nie pamiętam, nie wiem co mi robili ale powiedzieli, że to na tle nerwowym .. wypytywali o choroby .. a ja krzyczalam, ze szybko!!! bo nie będę chodziła!!! Wynosząc mnie, dozorca powiedział, żebym się nie martwiła, że on zabezpieczy mieszkanie.
W szpitalu położyli mnie chyba na sali segregacji ... uspokoiłam się, bo byłam pod opieką lekarzy a oni chyba wiedzieli co mi jest. Nie wiem ile czasu tam leżałam, co mi robili, nie wiem, nie pamiętam .. po jakimś czasie przyszedł dotkor i powiedział, że zabierają mnie do innego szpitala i że będę miała poważną operacje. Wieźli mnie na sygnale, widziałam przez okno w dachu, ciemność nocy i rozbłyskujące światła karetki.
Po karetkę zadzwoniłam około 16:45 a na operację wieźli mnie jak już było ciemno, więc musiało być już po godz. 22:00, to był 6.08.2013 - czyli przeleżałam bez udzielenia pomocy około 5-6h.
W drugim szpitalu, w Leeds powiedzieli co się stało i czy wyrażam zgodę na operację. Dawali mi 50% na przeżycie i 20%, że nie będzie paraliżu. Nie miałam czasu ale jeszcze musiałam pożegnać się, bo cała rodzina była w Polsce. To było najstraszniejsze ... dla mnie i dla moich bliskich. Nie wiem jaka kolejność ale dzwoniłam do rodziców, syna i do córki ... żegnałam się z każdym osobno i mówiłam, że bardzo ich kocham, żeby o tym pamiętali .. nawet teraz jak to piszę, łzy napływają mi do oczu i gardło sie zaciska.
Pękła mi aorta w odcinku piersiowym. Operacja trwała 8 godzin ... a gdy już otworzyłam oczy, usłyszam głos - właściwie krzyk radości córki, przez telefon - "Mamo!!! Kochamy Cię bardzo mocno, badź silna!!!" (zadzwonili do niej, żeby powiedzieć, że się wybudziłam). Ktoryś tam dzień na OIOMie wydawało mi się, że poruszyłam palcem u nogi. Wszyscy się zbiegli i cieszyli się bardzo. Myślałam, że jest wszystko ok, próbowali mnie sadzać, raz nawet stawiać a ja byłam strasznie słaba, męczyłam się i nie miałam żadnego wpływu na swoje ciało. Okazało się, że mam płyn w płucach .. dren miałam dzień albo dłużej, potworny ból pomimo morfiny, którą mi podawali. Po kilku dniach przewieźli mnie do innego szpitala. Przez pierwsze 2 miesiące prawie nie poruszając się, przekręcali mnie co 3 godziny żebym się odleżyn nie nabawiła, potem delikatna rehabilitacja ale ze względu na bóle w klatce oszczędzali mnie bardzo, potem wózek i pionowanie. Po prawie 5 miesiącach, gdy już nauczyli mnie wykonywać różne czynności siedząc na wózku, to dostałam wypis do domu. W tym samym czasie, syn rzucił wszystko w PL i przyleciał opiekować się mną. Do samego końca nie wiedziałam, że jestem paraplegiczką. Byłam pewna, że do domu wyjdę na własnych nogach, że to tylko ta cholerna, pęknięta aotra ale niestety w wyniku niedotlenienia rdzenia kręgowego nastąpiła paraplegia. Nie miałam siły, chęci na cokolwiek .. ból był straszny, każdy ruch, podniesienie rąk, zdenerwowanie - wszystko, dosłownie wszystko zwiększało ból albo raczej zwielokrotniało jego czestotliwość, tak mam do dziś. Przez 4 lata codziennie zjadałam około 23 tabletki (w tym - 8 tramadoli) do tego inhalator ze sterydami. Na bóle nie było żadnego lekarstwa, nic nie pomagało, nawet przyjmowana dożylnie Lidocaina w Pain Clinic.
Dlaczego pękła?? Nikt nie wiedział, nikt nie mógł mi powiedzieć od czego pękła mi aorta???? Nigdy nie chorowałam na serce, nadciśnienie, nie palę papierosów, nigdy nic. Rodzice też zdrowi!!
Ostatnia kontrola u kardiochirurga - niespodzianka lekarz z Polski i to ON powiedział, że to właśnie wypadek z 11.2011 - pasy + mocne uderzenie, aorta nie pękła tylko rozwarstwiła się. Powiedział też, że to co miałam w klatce piersiowej wyglądało jak po wrzuceniu granata, który wybuchł. I to był cud, że przeżyłam. Niestety żadna ubezpieczalnia nie brała pod uwagę wypadku z 2011r, więc nie otrzymałam odszkodowania.
W Uk byłam od 03.2011r - wyjechałam za pracą. W listopadzie 2011r wracając z pracy - byłam pasażerką samochódu VW Polo, który zatrzymał się na czerwonym świetle i w tym czasie wjechało mi w plecy dostawcze auto - Mercedes Truck. Ja siedziałam z tyłu i miałam zapięty pas. Ból był straszny i szok a kierowca chyba nie odniósł żadnych obrażeń, więc nie wezwał pogotowia. Miał coś pokręcone w ubezpieczeniu (dodaną drugą osobę, nie mieszkającą w UK i ubezpieczył samochód na inny adres - zapewne dużo tańszy). A po jakimś czasie dowiedziałam się, że kierowca po wypadku, chodził w pracy i rozpowiadał jak to ja symuluję i udaję a potem zmienił swoje nazwisko na nazwisko żony - czyżby poczuł się winny??? Chyba raczej nie, tylko po to żeby się ukryć.
Mam paraplegie - w moim rdzeniu mam dziurę w wyniku niedotlenienia, opadającą lewą stopę, bóle neuropatyczne, pęcherz neurogenny i problemy z jelitami. Do tego problemy z oddychaniem - płytki oddech i astma. Nie mam tutaj rehabilitacji, jedyne o co doprosiłam się przez te 7 lat to były 2 miesiące w szpitalu - po 1 m-cu w 2016r i 2017r.
Zaczęłam prywatną rehabilitację ale ze względu na covid, musiałam przerwać, bo z moimi problemami zdrowotnymi ciężko by było złapać go.
Zbieram też 1% podatku, gdyby ktoś chciał mi przekazać będę wdzięczna.

There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser. Find out more.