kotek Kuba - prosi o pomoc
kotek Kuba - prosi o pomoc
Our users created 1 231 420 fundraisers and raised 1 363 872 121 zł
What will you fundraise for today?
Description
Kubuś pilnie potrzebuje pomocy!
Od ponad 18 lat niosę pomoc bezdomnym zwierzakom.
Nie mam fundacji. Do chwili obecnej jeden jedyny raz, prosiłam znajomych o wsparcie na leczenie kota z białaczką - był to okres kiedy byłam bezrobotna.
Sama finansowałam wizyty w lecznicy, zakup wyżywienia oraz żwirku, pomimo, iż zarabiałam niewiele więcej, niż wynosiło najniższe wynagrodzenie.
Raz bywało lepiej, raz gorzej, ale nigdy moim zwierzakom nie brakowało miłości i ciepła.
Na chwilę obecną opiekuję się 32 dorosłymi kotami, 4 malutkimi kociakami oraz
3 psami.
2 lata temu poznałam Panią Alicję, która również była zaangażowana w niesienie pomocy bezpańskim zwierzakom.
Pani Alicja na chwilę obecną ma pod swoją opieką 10 kotów oraz dokarmia jeszcze te, które przychodzą do Jej ogrodu.
Połączyłyśmy siły, aby wspólnie pomóc jeszcze większej ilości bezpańskich zwierząt. Niestety od niedawna sytuacja uległa zmianie...
Dotknęła mnie poważna choroba, nie przedłużono mi umowy o pracę (przebywam na zasiłku chorobowym) a moja znajoma jest już w słusznym wieku i Jej środki na życie są również bardzo skromne – stąd nasz gorący apel do Was wszystkich – prosimy - pomóżcie, jeśli tylko możecie.
Jednym z naszych szczególnych podopiecznych jest Kubuś, u którego w lipcu tego roku zdiagnozowano FIP.
Kubuś jest jednym z 5 kociaków, które bezdomna kotka – Tosia, przyniosła do ogrodu Pani Alicji.
Od pierwszych dni swojego kociego życia, przebywał wraz z matką i rodzeństwem pod naszą opieką.
Cały miot rozwijał się prawidłowo. Kociaki przeszły wszelkie szczepienia, odrobaczenia i inne niezbędne zabiegi pielęgnacyjne.
Wyrosły na duże i silne koty.
Nic nie wskazywało na to, aby cokolwiek złego mogło się wydarzyć.
Niestety - w ubiegłym roku diagnozę - FIP - postawiono Kleksikowi, bratu Kubusia.
Wówczas nie słyszałyśmy jeszcze o możliwościach leczenia tej trudnej do pokonania choroby.
Kleksika niestety nie udało się uratować – odszedł, ale dziś już wiemy, że jest lek dzięki któremu Kubuś może wygrać walkę o swoje kocie życie – niestety leczenie jest przeraźliwie drogie.
U Kubusia przeprowadzono badania krwi i na ich podstawie zakwalifikowano go do leczenia. Kuracja trwa około 3 miesięcy i musi być prowadzona pod okiem lekarza weterynarii.
Podjęłyśmy walkę o życie Kubusia.
Już od trzech tygodni Kuba przyjmuje zastrzyki i na chwilę obecną rokowania są dobre.
Problemem są finanse, które już się kończą, a leczenia nie można przerwać.
Nie wystarczy profesjonalizm i zaangażowanie wspaniałych lekarzy weterynarii, u jakich leczymy nasze zwierzaki (Przychodnia Weterynaryjna Gaja i Przyjaciele ze Zduńskiej Woli oraz Przychodnia Weterynaryjna Pies Kudłaty z Pabianic), potrzebne są również środki finansowe i to wcale nie małe.
Z każdej otrzymanej od Państwa na te cele złotówki, jesteśmy w stanie się rzetelnie rozliczyć i przedłożyć rachunki.
Jeśli uda się zebrać więcej, niż potrzeba na leczenie Kubusia, środki przeznaczymy na inne potrzebujące bezdomniaki.
Będziemy również leczyć i szczepić te, które u nas mają swój azyl oraz te, które dopiero trafią pod nasz dach.
Nasi podopieczni to istoty obdarzona przede wszystkim instynktem.
To my ludzie jesteśmy istotami myślącymi i na nas spoczywa odpowiedzialność za to, co udomowiliśmy i choć tak długo starałyśmy się sprostać tej odpowiedzialności – tym razem nie jesteśmy w stanie dalej samodzielnie tego udźwignąć, dlatego musimy poprosić Was o pomoc.
Raz jeszcze proszę wszystkich, którym los tych zwierzaków po traumatycznych przejściach nie jest obojętny.....POMÓŻCIE.
Gdyby ktoś z Państwa wyraził chęć skontaktowania się z lekarzem prowadzącym leczenie Kubusia, podaję poniżej numer telefonu:
42 288 17 79 Gabinet Weterynaryjny Pies Kudłaty
Podaję również numer konta bankowego, na który możecie Państwo dokonywać wpłaty na nasze zwierzaki:
70 1160 2202 0000 0004 7064 9558
O mnie:
Moja przygoda z bezdomniakami zaczęła się od przygarnięcia pod swój dach szczeniaka, którego bezdomny pozostawił zimą w barakach, skąd pies miał trafić do schroniska.
Później przyszedł pierwszy kot – Pysia, kocica, która okociła się na terenie jednej ze szkół podstawowych. Niestety chuligani pozabijali małe kocięta, a Pysia z zapaleniem listwy mlecznej trafiła do schroniska. Po kilkunastu dniach codziennych odwiedzin kotki w schronisku, podjęłam decyzję o adopcji – od tego momentu, pod moim dachem swój azyl zaczęło znajdywać coraz to więcej zwierząt.
Przygarniałam szczególnie bezdomne koty, zdarzały się jednak również i psy.
Odrobaczałam, leczyłam, kastrowałam, często finansowałam również zabiegi chirurgiczne, by na końcu szukać odpowiedzialnego domu.
Niestety nie zawsze adopcje okazywały się udane, dlatego wiele z nich wróciło pod moją opiekę.
Od 2002 roku z mojej pomocy skorzystało ponad 50 kotów i około 9 psów, gdzie 4 z nich zostały ze mną.
W ciągu tych 18 lat niektóre z nich odeszły.
U Jasia (5 lat) zdiagnozowano białaczkę . Walczyłam o niego 6 miesięcy. Odszedł 3 lata temu. Dwukrotna transfuzja krwi nic nie pomogła, szpik nie podjął pracy. Trwając przy nim do końca pomogłam mu przejść na drugą stronę tęczowego mostu.
Filemon (10 lat) od chwili zdiagnozowania białaczki żył 3,5 roku, będąc cały czas pod opieką lecznicy, w której przyjmował Interferon.
Buba (około 8 lat) u której zdiagnozowano mięsaka przeszła 3 operacje w ciągu 3 lat. Po ostatniej operacji, mięsak dał liczne przerzuty, zajmując prawie cały organizm, a co za tym idzie - kolejna operacja nie wchodziła w rachubę. Podjęłam zatem decyzję o eutanazji. Nie chciałam, by cierpiała.
Bieluś (około 6 lat) nie przeżył . Diagnoza - FIP. Wtedy nie było jeszcze lekarstwa na tę chorobę.
To tylko niektóre z bardzo bliskich mi kociaków, które znajdują się już po drugiej stronie tęczowego mostu. Ich wolne miejsce zajmowały następne potrzebujące pomocy.
Na ten moment najpilniej pomocy medycznej potrzebuje Kubuś.
Kolejnym kociakiem pilnie potrzebującym pomocy jest 12 letni Ruffi, u którego rok temu zdiagnozowano białaczkę. Do chwili obecnej jest pod opieką lekarzy. Okresowo przyjmuje leki, które mają poprawić jakość jego życia.
Miał rozpocząć kurację Interferonem, jednak z powodu obecnej sytuacji materialnej, zmuszona jestem z tego zrezygnować.
To tylko niektóre z kocich historii - różnych historii, które niestety nie zawsze kończyły się happy endem. Na pozostałą część mamy jeszcze wpływ i tak długo, jak długo będzie to możliwe, będziemy się starać, aby choć trochę poprawić ten koci żywot.
Jeśli zechcieliby Państwo wspomóc nas w naszych działaniach, za każdą otrzymaną pomoc będziemy niezmiernie zobowiązane.
Maria i Alicja
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.