Witam. Nazywam się Natalia i mam 30 lat. Marzę o wyprowadzce na drugi koniec Polski, nad morze. Tam pragnę ułożyć życie moje i mojej rodziny, chcę otworzyć swoją działalność, móc w końcu kształcić się, zrobić coś dobrego ze swoim życiem. Pragnę zacząć wszystko od nowa, od białej kartki, na czysto. Chcę dać dzieciom coś więcej. Łatwego startu w życiu nie miałam, do tego zaplątałam się w problemy, chcąc być dorosła, myśląc, że życie jest łatwe, nie mając zielonego pojęcia, jak życie potrafi być niesprawiedliwe, jak potrafi dać w kość. Byłam tak na prawdę zdana wyłącznie na siebie, z malutkim synkiem, walcząc o każdy dzień. O ojcu dziecka pominę, gdyż jest to zbyt bolesny temat. Pracowałam, żłobek kosztował połowę mojej pensji. Z opieki dostawałam niewielką pomoc. Z całości nie starczało na wszystkie opłaty, a gdzie życie? Zaczęłam się zadłużać, aby przeżyć, gdy często nie było co do garnka włożyć, czy napalić zimą w piecu. Coraz bardziej zaczęłam się załamywać. Niestety, nie podołałam udźwignąć wszystkiego sama. Tak, wiem, sama sobie byłam winna, myśląc, że w tak młodym wieku mogę stworzyć rodzinę, że jestem gotowa, że dam radę. Młoda, głupia, naiwna. Ale nigdy nie chciałam źle... Teraz drobnymi kroczkami naprawiam błędy, problemy, które nawarstwiały się przez kilka lat. Domyślam się, że pewnie będą takie osoby, które będą chciały mnie obrazić. Trudno. Nie łatwo jest prosić o pomoc ludzi. Długo się zastanawiałam, czy jest to dobry pomysł. Niestety bez pomocy prawdopodobnie nigdy nie osiągnę tego wszystkiego. Może ktoś będzie chciał pomóc, a grosz do grosza... :) Pomożecie w spełnieniu marzeń, abym mogła "rozwinąć żagle" i uwierzyć, że życie może być fajne? :) Jeśli będzie ktokolwiek, kto będzie chciał mnie wesprzeć w realizacji celów, z góry bardzo bardzo serdecznie DZIĘKUJĘ!!!