id: df6vh3

Leczenie Esterki - berneńskiego psa pasterskiego

Leczenie Esterki - berneńskiego psa pasterskiego

Our users created 1 275 293 fundraisers and raised 1 484 882 715 zł

What will you fundraise for today?

Create fundraiser

Updates2

  • Zdjęcia z czasu przed leczeniem i z okresu po operacji.j5rhbqXVhogaljIA.jpgXe3lGUGY9ixUUNWu.jpgIl6DjxvXBdCC8aM8.jpgYiZEBpMK37zfSW0G.jpgXYk1mWJcfrM54Ue6.jpgSmEBLbiT47101k7O.jpgzcTQP4UAGhPQOY0i.jpgqhbosqO8GPr5Xe7y.jpgXZrhOL14FGPDscag.jpgQbXxg5rYvG83U2L2.jpga9r2CnUjqvtWrfIu.jpg3fWfIT6Kdmo1BmOp.jpgFvZQayKUlF3QQmix.jpgseEuz1E1jppm8svt.jpgsu0f8W7ulSKrnwI6.jpgwB8gJ9wtreoXAe7s.jpgTORUuPqsRUDw6fh8.jpgQZJIZxTmgVD9Lyi7.jpgaFGRFaCFo2z3ieHv.jpgVHSSCX2tdjHoE5ED.jpg2bU09Dk4LQgdZGmR.jpgGr8eKsM0MuFRc0YQ.jpgI1aY56ioWOEyUYVn.jpg

    0Comments
     
    2500 characters

    No comments yet, be first to comment!

    Read more
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.

Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.

Description

Dzień dobry. Bardzo prosimy o wsparcie finansowe w leczeniu naszego ukochanego pieska, Estery. Estera (berneński pies pasterski, 8 lat i 8 miesięcy) w ostatnich dniach przeszła operację wycięcia lewego płata wątroby ze względu na obecne tam dwa guzy. Cała diagnostyka, następnie operacja i późniejsza opieka weterynaryjna (nie wliczając oczywiście codziennych kosztów utrzymania psa) pochłonęła wszystkie nasze oszczędności, byłyśmy też zmuszone pożyczyć część pieniędzy. Podejrzeniem był naczyniakomięsak krwionośny, a więc jeden z najbardziej agresywnych nowotworów u psów. Jednak wynik histopatologii dał nam wielką ulgę – zmiany okazały się łagodne. Estera czuje się już dobrze, potrzebne jest dalsze leczenie (stan zapalny wątroby, złe wyniki badań krwi po operacji), ale będzie żyła. Jednak wydatki poniesione na jej leczenie w ostatnich 4 tygodniach spowodowały, że nie mamy już pieniędzy na utrzymanie zarówno nasze, jak i dalsze leczenie psa. Stąd nasza wielka prośba o pomoc. Zbiórkę zakładamy na 9000 zł, czyli w przybliżeniu tyle, ile już mamy udokumentowane za leczenie związane z operacją w ostatnich 4 tygodniach. Będziemy oczywiście na bieżąco zamieszczać informacje o dalszym leczeniu Esterki. Zaraz zostanie też załączona historia naszego ukochanego pieska, łącznie z opisem, co zostało zrobione i skąd wzięły się kwoty na rachunkach i fakturach. Jeżeli ktoś z Państwa uzna, że chce nam pomóc wyjść z tej kryzysowej sytuacji i wpłacić choćby symboliczną kwotę, będziemy bardzo wdzięczne. Dzięki temu będziemy mieć pieniądze na dalszą opiekę nad naszym ukochanym pieskiem oraz na bieżące potrzeby życiowe, na które niestety już nas nie stać po zapłaceniu tak dużej kwoty w tak krótkim czasie. Wszystkim pomagającym z całego serca dziękujemy i zapraszamy do zapoznania się z opisem leczenia oraz z fakturami i rachunkami.

Lucyna i Izabela Herok

 

 

Esterka jest berneńskim psem pasterskim, niedługo skończy 9 lat. Nie jest to młody wiek jak na tą rasę, jednak jesteśmy pewne, że może z nami przeżyć jeszcze wiele szczęśliwych lat. Ogólnie Estera ma trochę przewlekłych problemów zdrowotnych – niedoczynność kory nadnerczy – dożywotnio musi przyjmować sterydy oraz być na bieżąco badana, ma też niedoczynność tarczycy i alergie kontaktowe, przez co musi brać leki na tarczycę oraz przeciwświądowe. Zwłaszcza te ostatnie (Apoquel) przy jej wadze (aktualnie 45 kg)  pochłaniają ogromne pieniądze. Jest też oczywiście na bieżąco badana (krew, usg). Wszystkie leki plus suplementy, karma i inne psie wydatki (zabezpieczenie na kleszcze itd.) kosztują naprawdę dużo, jednak dotychczas byłyśmy w stanie za wszystko na bieżąco płacić. Estera jest radosnym, pełnym życia pieskiem, cieszącym się ze wszystkiego – kocha jeść, tulić się, uwielbia spacery, kocha ludzi i zwierzęta – jest najwspanialszym psem i najcudowniejszą przyjaciółką, jaką możemy sobie wyobrazić. Jest dla nas wszystkim. Rasa ta jednak jest mocno narażona na nowotwory, stąd na bieżąco ją badamy. W lutym 2023 miała zrobione usg jamy brzusznej, które nie wykazało żadnych zmian. Stąd gdy 9 kwietnia zaczęły się problemy, nie podejrzewałyśmy nowotworu.

 

9 kwietnia (w Wielkanoc) Esterka nagle osłabła. Nie wstawała, nie reagowała, ciężko oddychała, bardzo chciała pić. Trwało to jakoś 1,5 godziny. Gdy zobaczyłyśmy narastające objawy, zaczęłyśmy na szybko szukać weterynarza, który miał dyżur i był w stanie nas przyjąć w niedzielę wielkanocną… Gdy udało nam się znaleźć takie miejsce, objawy zaczęły już same ustępować. Po przyjeździe do weterynarza (potwierdzenie zapłaty za wizytę – w załącznikach) pies zachowywał się już niemal normalnie. Po ogólnym zbadaniu psa lekarz nic nie stwierdził, a ponieważ było święto, nie były dostępne zaawansowane badania krwi. Lekarz uznał, że skoro objawy ustąpiły to należy obserwować psa, gdyby się coś działo to przyjeżdżać z powrotem, a jeśli będzie ok to wybrać się we wtorek (od razu po świętach) na szczegółowe badania. Weterynarz nie zrobiła wtedy usg (pewnie dlatego, że było 2 miesiące wcześniej, a objawy się cofnęły). Pojechałyśmy więc do domu. Esterka zachowywała się względnie normalnie, jednak bardzo dużo piła i nie chciała chodzić na spacery, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Bardzo dyszała, była zmęczona. We wtorek pojechałyśmy na badania krwi (potwierdzenie zapłaty za badania oraz dokładne ich wyniki – w załącznikach). Całość wyników dotarła dopiero w czwartek. Uwagę zwróciły przede wszystkim bardzo złe wyniki wątrobowe (dotychczas były w normie), a w moczu była ogromna ilość leukocytów. W piątek (14.04) umówiłyśmy się na wizytę do naszego weterynarza, który obejrzał wyniki i zrobił usg (opis wizyty i usg oraz zdjęcia z usg – w załącznikach). Usg wykazało ogromną zmianę na lewym płacie wątroby – prawie 7 cm. Lekarz stwierdził stan po krwotoku (stąd to ogromne osłabienie w niedzielę – pies miał krwotok z guza wątroby). Niewiele więcej dało się stwierdzić, guz zajmował większość obrazu usg. Krwotok najwidoczniej ustąpił (później, w czasie operacji okazało się, że krwawiąca część guza „przykleiła się” do żołądka, co zatamowało krwotok i uratowało nam psa). Weterynarz zgodził się operować Esterkę w poniedziałek. Przed operacją dostałyśmy leki przeciwkrwotoczne (w każdym momencie w weekend krwotok mógł zacząć się znowu, a jeśli byłby mocny, mogłybyśmy nie zdążyć nawet zajechać do weterynarza). Kazano nam zrobić badanie grupy krwi i zaopatrzyć się w krew (przy operacjach wątroby występuje wielkie ryzyko krwotoku, stąd krew do przetaczania jest niezbędna). Od razu pojechałyśmy zrobić badanie i zaopatrzyć się w krew (dokumenty i rachunki – w załącznikach). Później przez cały weekend umierałyśmy ze strachu, że nastąpi krwotok i pies nie dożyje nawet do czasu operacji (było to niestety prawdopodobne). Lekarz tak czy siak nie dawał wielkich nadziei – trudno było stwierdzić, co znajdzie „w środku”, gdy otworzy psa w czasie operacji. Ze względu na to, że nowotwór pojawił się nagle, był duży i spowodował krwotok, podejrzewano naczyniakomięsaka krwionośnego. Ten nowotwór to niemal wyrok – można kupić trochę czasu, jeśli szybko wdroży się chemioterapię. Nie widziałyśmy, czy Estera przeżyje operację. Ilość rozpaczy i stresu, które przeżyłyśmy jest nie do opisania. Byłyśmy jednak zdecydowane ją ratować, ilekolwiek miałoby nas to kosztować, by miała możliwość jeszcze w komforcie przeżyć najdłuższy możliwy czas.

 

Operacja się udała. Wycięto cały lewy płat wątroby (opis operacji, późniejszego leczenia, faktura za operację i cała reszta – w załącznikach). Na lewym płacie wątroby były dwie zmiany – jedna wielka (ta, która krwawiła) i jedna malutka. Pozostałe narządy wizualnie bez zmian. Wiedzieliśmy jednak, że w każdym momencie mogą pojawić się przerzuty. Zmiany zostały wysłane na badanie histopatologiczne, które miało nam odpowiedzieć na pytanie, jaki mamy nowotwór. W międzyczasie umówiłyśmy się do onkologa (na daleki termin, bo nie wiadomo było, kiedy dostaniemy wynik histopatologii). Bałyśmy się, że Estera może do leczenia nie dożyć.

 

Estera ciężko dochodziła do siebie po operacji. Przede wszystkim rana na brzuchu (jakieś 15–20 cm) zaczęła się bardzo mocno sączyć. Pies był bardzo słaby. Kryzysowa była noc z wtorku na środę, pies nie był w stanie utrzymać się na nogach, krwawił, miał przerażająco szybką akcję serca. Rano pojechałyśmy z nią do weterynarza (innego, gdyż w tym dniu lekarz wcześniej operujący Esterę miał wolne; tam też już zostałyśmy i kontynuowałyśmy opiekę pooperacyjną). Pies dostał kolejne leki zmniejszające wysięk, a ponieważ szwy zaczynały się już rozchodzić, chirurg założył specjalny opatrunek odciążający ranę oraz pochłaniający wysięk. Zrobiono usg, gdzie stwierdzono obecność płynu wysiękowego. Esterka dostała całą masę kroplówek, zmieniono leki na dożylne, dostała specjalne odżywki do jedzenia (nie była w stanie normalnie jeść). Spędziłyśmy w przychodni jakieś 7 godzin. Faktura za całość leczenia w tym dniu, za badania oraz wydane leki i kroplówki znajduje się w załącznikach (data 19.04).

 

Esterka powoli zaczynała dochodzić do siebie. Całe dnie zajmowały kropówki, była bardzo, bardzo słaba. Większą poprawę zobaczyłyśmy dopiero jakieś 8 dni po operacji. Weterynarz powiedział, że decydujących jest pierwszych 10 dni – w tych dniach pojawiają się najgorsze komplikacje pooperacyjne. Potem już mija zagrożenie związane z operacją, zostają „tylko” przerzuty.

 

Po kolejnych dwóch dniach (21.04) – kontrola. Zrobiono badania krwi – okazało się, że bardzo popsuły się wyniki (przez krwawienia pojawiła się anemia – niedokrwistość). Przepisano specjalne leki odbudowujące krew. Pojawiły się też krwawienia z przewodu pokarmowego ze względu na wcześniejsze zbyt duże obciążenie lekami doustnymi. Przepisano odpowiednie leki osłaniające żołądek. Zrobiono kolejne usg – w brzuchu o wiele mniej płynu. Wysięk z rany zmniejszył się. Sama rana wyglądała dobrze. Weterynarz zdecydował o konieczności zrobienia RTG klatki piersiowej w trzech projekcjach, by wykluczyć przerzuty na płuca. Rtg nie wykazał zmian. Umówiliśmy się na kontrolę na środę (w innej, bliższej miejscowości, w której także dany lekarz przyjmuje). Faktura za wizytę z dnia 21.04 znajduje się na załączonych zdjęciach.

 

Później było w miarę stabilnie, jednak Esterka nadal była bardzo, bardzo słaba. Zaczęła jeść, nadal miała jeszcze kroplówki. Widać było, że ją boli (pomimo leków przeciwbólowych). Czekałyśmy na wynik histopatologii, bojąc się, czy w każdym momencie nie będzie przerzutów (od jednego z lekarzy usłyszeliśmy, że musiałby być cud, by nowotwór nie był złośliwy…). Chciałyśmy tylko, by doczekała chemioterapii, by miała szansę…

 

Kolejne badania krwi – 25.04 (rachunek i wynik w załącznikach). Wyniki nadal złe, ale trzeba czasu, by się poprawiły i wróciły do normy. W środę rano (26.04 – bardzo szybko!) przyszedł wynik histopatologii. W tym dniu miałyśmy mieć kolejną kontrolę u weterynarza. I tu był największy szok… Okazało się, że zmiany nie były złośliwe! Wynik (po angielsku i tłumaczenie) znajduje się w załącznikach. Mniejsza zmiana to hiperplazja, czyli niezłośliwy rozrost, zdarza się u starszych psów. Zmiana większa – hiperplazja, nie można wykluczyć też gruczolaka (to także łagodna zmiana – lubi złośliwieć, jednak u Esterki została wycięta, zanim do tego doszło). Szczerze mówiąc przez kilka dni nam nie docierało, że to nie jest nowotwór złośliwy… Nadal nie do końca dociera. Wynik histopatologii wskazał na zapalenie wątroby (prawdopodobnie przez leki). Wątroba nadal jest do leczenia, stan do stabilizowania, ale będzie żyła. Trudno powiedzieć, skąd nagle taka wielka, krwawiąca zmiana. Istnieje opcja, że być może była tam malutka zmiana (łagodna) i że Estera uderzyła gdzieś brzuchem, naruszyła ją i spowodowała krwotok, przez który zmiana tak zwiększyła objętość. Tak czy siak taka krwawiąca zmiana stanowi zagrożenie życia i musi być od razu wycięta. Trudno powiedzieć, skąd takie coś. Jednak zmiana jest niezłośliwa!!! A to jest najważniejsze.

 

Pojechałyśmy na wizytę kontrolną (rachunki w załącznikach). Weterynarz zdjął z rany opatrunek (rana już nie krwawi). Wszystko jest ok. Trudno opisać ulgę nas wszystkich. Mniej więcej w tamtym czasie Estera zaczęła czuć się lepiej i zachowywać normalniej (choć do teraz jest z tym różnie – czasem się chowa, czasem nie chce jeść rzeczy, które lubiła przed operacją, spacery na razie ją męczą i nie może mieć dużo wysiłku). Kolejna kontrola (z usg i być może wyciągnięciem szwów), a przed nią badanie krwi będzie 10.05.

 

Na pewno będzie jeszcze wiele leczenia. Trudno powiedzieć, czy niedługo (oby nie!!!) nie pojawi się kolejny problem zdrowotny. Na ten moment Esterka jest jednak zdrowa i stabilna, a przerzuty z wątroby jej nie grożą (bo zmiana jest łagodna).

 

Postaramy się na bieżąco dawać znać, czy jej zdrowie wraca do normy. Dziękujemy wszystkim, którzy przeczytali naszą historię i zapoznali się z dokumentacją. Poza wynikami, dokumentacją medyczną i potwierdzeniami opłacenia leczenia wrzucamy też zdjęcia Esterki sprzed operacji oraz z czasu wracania do zdrowia po zabiegu. Z całego serca dziękujemy przede wszystkim tym, którzy chcą nas wspomóc finansowo i pomóc „wyjść na prostą” po tym dramatycznie nerwowym, pochłaniającym energię, siły i środki finansowe czasie.

Bardzo, bardzo dziękujemy.

Lucyna i Izabela Herok

 

 

There is no description yet.

There is no description yet.

Download apps
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!
Download the Zrzutka.pl mobile app and fundraise for your goal wherever you are!

Comments

 
2500 characters
Zrzutka - Brak zdjęć

No comments yet, be first to comment!