Cześć, tu Dyziu – Wasz mały buldożek z wielkim sercem.

Mam 7 lat, jestem radosnym i bardzo towarzyskim psiakiem. Zawsze kochałem ludzi, spacery i przytulanki. Mam też siostrzyczkę, z którą jestem nierozłączny – wszędzie chodzimy razem, zawsze razem śpimy i razem się bawimy.

Niestety, od jakiegoś czasu moje życie zmieniło się. Lekarze wykryli u mnie bardzo złośliwego guza – rak płaskonabłonkowy krtani. To trudne słowa, ale dla mnie oznaczają jedno: coraz trudniej mi oddychać. Już dwukrotnie przeszedłem operację usunięcia guza i jestem w trakcie chemioterapii, ale on ciągle wraca – większy, silniejszy… A ja wtedy się duszę i bardzo cierpię.

Jest jednak jeszcze nadzieja – radioterapia w jedynym ośrodku w Polsce, niedaleko Warszawy. To moja ostatnia szansa na zatrzymanie tej choroby i odzyskanie radosnych dni. Niestety, koszt leczenia to aż 25 000 zł… Moi opiekunowie wydali już wszystko, co mogli, na wcześniejsze leczenie. Obiecali mi, że jeśli uda się zebrać pieniądze, zawiozą mnie na trzy tygodnie i zrobią wszystko, żebym wyzdrowiał.

Bardzo chcę żyć. Nie rozumiem, dlaczego czasem nie mogę złapać oddechu, ale wiem, że obok mnie są ludzie, którzy walczą o mnie z całych sił. Pomóżcie mi jeszcze raz stanąć na łapki i cieszyć się życiem u boku mojej siostrzyczki. Ona też nie zrozumie, jeśli któregoś dnia zabraknie mnie obok niej.

Z całego serduszka dziękuję za każdą pomoc, udostępnienie i dobre słowo.

Wasz Dyziu