Pomóż samotnej mamie wygrać walkę z rakiem! Kasia potrzebuje Twojej pomocy.
Pomóż samotnej mamie wygrać walkę z rakiem! Kasia potrzebuje Twojej pomocy.
Our users created 1 231 405 fundraisers and raised 1 363 797 568 zł
What will you fundraise for today?
Description
„Nowotwór złośliwy” – na tą diagnozę czekałam kilka miesięcy od momentu, gdy w swojej lewej piersi wyczułam coś niepokojącego. Teraz walczę o swoje życie i przyszłość swojego syna. On ma tylko mnie.
Jestem kobietą po trzydziestce i dbam o siebie. Od zawsze prowadziłam zdrową dietę, uprawiałam sport i regularnie się badałam. W życiu bym nie pomyślała, że regularnie wykonując samobadanie można pominąć kilkucentymetrowego guza. W życiu bym nie pomyślała, że takiej zmiany może nie zauważyć lekarz radiolog.
Zaczęło się w październiku ubiegłego roku, gdy podczas samodzielnego badania palpacyjnego poczułam coś dziwnego. Mam piersi gruczołowate, więc zawsze wyczuwałam wiele „guzków”, ale ten jeden wzbudził mój niepokój. Był twardy i nie przesuwał się jak inne. Dotarło wtedy do mnie, że rzeczywiście od jakiegoś czasu nie mogłam się kłaść na brzuchu, bo odczuwałam dyskomfort. Ponadto wszystkie moje biustonosze przestały mi pasować i zaczęłam nosić sportowe modele.
Następnego dnia udałam się na konsultację do swojego zaufanego lekarza rodzinnego, a potem do Radiologa na USG piersi. Badanie mnie uspokoiło – według niego miałam niewielką torbiel „od stresu”, która miała zniknąć sama.
Kolejne miesiące zmarnowałam czekając, aż zmiana zniknie. Pierś mnie bolała, ale rzucona w wir obowiązków w pracy i opieką nad swoim synem – pierwszoklasistą, nie miałam czasu na zastanawianie się nad poprawnością otrzymanej wcześniej diagnozy.
Szczęśliwie w mojej pracy mieliśmy Seminarium Onkologiczne. Skorzystałam wtedy z indywidualnej konsultacji z pielęgniarką onkologiczną, która zaleciła mi wizytę u onkologa.
Po badaniu USG straciłam złudzenia. Guz miał 7cm i był w zupełnie innym miejscu niż domniemana torbiel. Musiał tam sobie być i rosnąć przez wiele miesięcy.
Moja zmiana w piersi została opisana kodem „BIRADS - 4C TRUCUT”, co oznaczało, że na 70-90% mam nowotwór piersi. Wyrobiłam sobie kartę DILO (szybkiej diagnostyki onkologicznej) i 1,5 tygodnia później otrzymałam prawdziwy wyrok – Nowotwór złośliwy piersi.
Załamałam się.
Jestem pod opieką Dolnośląskiego Centrum Onkologicznego we Wrocławiu na pl. Hirszfelda 12.
Leczenie jest zaplanowane na pół roku. Najpierw chepioterapia, dzięki której guz ma się zmniejszyć, a następnie operacja wycięcia guza.
Pierwszy z ośmiu cykli chepioterapii miałam po długim weekendzie, 7 maja. Bardziej niż utrata włosów i fatalne samopoczucie po chemii, bolała mnie słaba jakość czasu, który dawałam własnemu dziecku. Z uwagi na zamknięcie szkół z powodu pandemii, większość czasu byliśmy razem, a syn widział mnie w każdym możliwym stanie po przyjęciu chemii. Zdalne lekcje i zamknięcie w domu nie poprawiały sytuacji.
Aktualnie jestem już za połową. Leczenie przynosi efekty i guz się zmniejsza, ale ja z coraz większym niepokojem myślę o operacji. Coraz bardziej boję się przyszłości, a strach mnie paraliżuje. Jak mam rozmawiać o swojej chorobie śmiertelnej z 8latkiem?
Nie chciałam prosić o pomoc, myślałam, że sobie poradzę sama ze wszystkim. Jestem samotną mamą, samodzielność i niezależność to moje główne cechy! Sytuacja mnie jednak przerosła i nie daję rady.
Potrzebuję pomocy finansowej, bo leczenie jest bardzo kosztowne. Niezbędne są lekarstwa, maści i suplementy diety.
Przyda mi się również wsparcie w wykonywaniu niektórych obowiązków życia codziennego, ponieważ jako pacjent onkologiczny nie powinnam pojawiać się w takich miejscach jak sklep, czy szkoła.
I wreszcie potrzebuję pomocy psychologicznej, dla siebie i mojego syna. Bez tego ciężko nam będzie przetrwać kolejne chemie, operację, badania.
Bardzo proszę, wesprzyj moją zrzutkę! Pomóż mi przetrwać, abym miała siłę walczyć z chorobą.
Kasia Michalec
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Czesc Kasiu, jestem psycholgiem jezeli moglabym Ci jakos pomoc to daj mi prosze znac, [email protected], zycze Ci duzo sily i nadzieji i serdecznie pozdrawiam, Kasia.
Życzę dużo siły i wytrwałości w walce z chorobą. Kasiu masz dla kogo żyć, więc walcz kobieto o Siebie. Wierzę, że wszystko ułoży się dobrze i Maciuś będzie mógł na długie lata cieszyć się swoją zdrową mamą. :)
Dużo siły!
Kasia przesyłamy Ci dużo pozytywnej energii. Życzymy siły i wewnętrznego spokoju.
Hania, Paweł bardzo Wam dziękuję za pomoc i miłe słowa. Poczucie, że otacza mnie tyle Dobrych Ludzi na prawdę daje mi moc i siłę.
Zdrowiej! ✰♫♪•*¨·٠•●♥✿
Max, bardzo Ci dziękuję za pomoc i dobre słowo. Od razu jest lepiej.