Pomoc w leczeniu i opiece weterynaryjnej
Pomoc w leczeniu i opiece weterynaryjnej
Our users created 1 236 385 fundraisers and raised 1 378 253 765 zł
What will you fundraise for today?
Updates12
Add updates and keep supporters informed about the progress of the campaign.
This will increase the credibility of your fundraiser and donor engagement.
Description
Kochani, w opisach poprzednich zrzutek, dzięki którym mogę pomóc moim chorującym przewlekle, przygarniętym zwierzętom przeżyć życie w miarę, w dobrym samopoczuciu, jest opisana cala nasza: moja i 3 moich przyjaciół historia życia i leczenia.
Ta historia to dowód na to, że tylko dzięki zrzutce i wspaniałym ludziom, którzy tam zaglądają, inni ludzie i zwierzęta mają szansę na życie.
Proszę zajrzyjcie na opisy poprzednich zbiórek bo tak naprawdę oprócz nowych chorób nasze życie się nie zmienia. Żyjemy spokojnie na maleńkiej,pomorskiej wsi. Gdzie "diabeł mówi dobranoc". Nie chcę powielać tych informacji bo brakło by miejsca na nowe sprawy.
Gdy przeczytasz nasze dzieje, może zechcesz nam pomóc w dożywotnim leczeniu moich kochanych Kumpli- futrzaków, towarzyszy życia.
Leczenie cukrzycy i nerek u Azy trwa ponad cztery lata, stała opieka weterynaryjna, kontrolne badania, różne leki w tym insulina 2 x dziennie, strzykawki jednorazowe do iniekcji, paski do glukometru itd to ogromne koszty. Aza będzie leczona do końca życia.
Jakby tego było mało, we wrześniu zauważyłam u Azuni 3 rosnące guzy w okolicy podbrzusza. 04.10.br. zperowano Azunię, guzy wg.lekarzy okazały się tluszczakami.
Ale minęło półtora miesiąca i pod brzuchem, w miejscu poprzedniego wycięcia, znowu pojawiło się zgrubienie, tym razem było zaczerwienione na czubku guza. 04.12. znów operacja. A w nocy przed operacją "czubek guza"pękł, zrobiła się dziurka. W tym miejscu zrobiła się przetoka, wg P.Doktor, która operowała to reakcja alergiczna na nici chirurgiczne - rozpuszczalne. W tym guzie nie rozpuściły się.
Wycięta zmiana została wysłana na badanie hist-pat.
Jeśli się to potwierdzi będzie wiadomo co robić dalej z kolejnym guzem, który zauważyłam wczoraj w miejscu blizny z poprzedniego wycięcia guza z boku.
To wszystko generuje ogromne koszty. A ja jestem samotną emerytką, utrzymującą się jedynie z jednej emerytury. Sama również choruję, kończący się rok
to jedno pasmo wizyt lekarskich, badań i 3 pobytów w szpitalu, w tym 2 operacje. I zwyczajnie nie starcza mi na zapewnienie środków na to wszystko.
Aza jest przygarnięta, podobnie jak dwa koty, wrzucone kilka lat temu do ogródka. Koty są nosicielami wirusa FIV. Ponadto kocurek ma nawrotowe zapalenie lewego oka. Też muszą przyjmować leki i suplementy przez całe życie.
🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻🔻
Poniższy tekst skopiowałam z opisu poprzedniej, zakończonej zbiórki.
Większość osób zna naszą historię z opisu na poprzednich, dwóch zbiórkach. Osób, które już dwa lata pomagają mi w leczeniu, życiu i utrzymaniu w lepszym zdrowiu, mojej trójki przygarniętych zwierząt - za co jestem ogromnie wdzięczna, dziękuję.
Krótko podam kilka wiadomości:
- Dwa koty zostały podrzucone 13 lat temu do ogródka jako maleńkie oseski, wykarmione kroplomierzem.
- Aza zanim przyszła, a raczej przyczołgała się pod moją bramę w marcu 2017r. wędrowała po okolicznych wsiach. Była bezdomna, w poprzednim miejscu, bo trudno to nazwać domem, była bita i do dzisiaj ma objawy bitego psa. Była w strasznym stanie, poraniona, wychudzona i bardzo przestraszona. Szukała ratunku, przygarnęłam ją, bo jedno spojrzenie w Jej oczy, powiedziało mi wszystko. A głównie to, że odejdzie upodlona przez innych ludzi, na zawsze. Bo stan, w jakim była nie powstał z dnia na dzień. Nikt Jej nie pomógł, i że już nikt inny Jej nie pomoże.
Po trzech latach ciężko zachorowała, ropomacicze, zapalenie trzustki, niewydolność nerek i wątroby. Ale najgorsza była diagnoza - cukrzyca.
Operacja ratująca życie 07.07.2020r. i niepewność czy przeżyje bo cukier nie spadał, w dniu operacji ponad 400. Kilka tygodni niepewności, nie gojące się szwy i strach, czy uda się ją uratować. Udało się, ale cukrzyca i niewydolność nerek będzią z nami do końca życia Azuni. W lipcu minęły 3 lata od zdiagnozowania i leczenia Azy.
Pulpet - wspaniały kocur podobnie jak Aza jest przewlekle chory, musi żyć z wirusem FIV do końca swoich dni, ma również nawrotowe zapalenie oka. Bardzo często "łapie" różnego rodzaju infekcje, również często zdarzają się wymioty ponieważ z powodu usunięcia 13.01.br. wszystkich zębów ma ogromne trudności z jedzeniem, zwykle podaję mu rozdrobniony pokarm.
Jest jeszcze kotka, która wymaga systematycznych, kontrolnych badań w kierunku wirusa FIV, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że zarazi się od Kocurka wirusem FIV. Kilka lat temu przeszła operację - ropomacicze, od tamtej pory ma tendencje do powtarzającego się kataru.
Moje zwierzęta otrzymują różne leki, Aza dwa razy dziennie insulinę i tabletki wspomagające pracę trzustki. Wymaga specjalistycznej diety weterynaryjnej dla psów z cukrzycą. Koty otrzymują suplementy na poprawę odporności, co w przypadku wirusa FIV jest konieczne.
Leczenie i utrzymanie zwierząt to są bardzo duże koszty, miesięcznie to ok. 800 zł bez okresowych wizyt kontrolnych, badań i transportu do lecznicy. Niestety te wydatki będą trwać przez całe życie zwierzaków. Bo cukrzycy nie można wyleczyć, podobnie jak wirusa FIV.
Ja jestem osobą w starszym wieku, emerytką. Mieszkam sama tylko ze zwierzętami na wsi, gdzie do lecznicy mam 52 km. w jedną stronę i brak dogodnych połączeń PKS - poza tym jestem w takim wieku, że nie dam rady autobusem zawozić ich do lekarza, musze wynajmować sąsiada z samochodem. Ja i zwierzęta utrzymujemy się tylko z mojej emerytury. Jednak ona nie starcza na zwykłe, skromne życie, zapewnienie bezpieczeństwa i właściwego leczenia Azy i kotów.
Przez pierwszy rok, po operacji starałam się wszystko pogodzić, jednak gdy na operację i kilka miesięcy intensywnego leczenia po niej, wydałam wszystkie oszczędności i jeszcze musiałam pożyczać a nie zawsze mogłam oddać w terminie, bo priorytetem było życie Azy, znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji bo już nie miałam za co Jej leczyć. Wtedy poprosiłam o pomoc.
Wiele dobrego i dużego wsparcia ze strony nieznanych mi ludzi o wielkich sercach ja i moje zwierzaki otrzymaliśmy, za co nigdy nie przestanę dziękować. Bo dzięki temu ze mogę je leczyć, mają szansę na dłuższe i w lepszym zdrowiu życie.
There is no description yet.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Create a tracking link to see what impact your share has on this fundraiser.
Dużo sił i bardzo dużo zdrówka dla Was dziewczyny❤️❤️❤️
Kasieńko dziękujemy, za to że zawsze jesteś z nami. Za to że nas wspierasz dobrym słowem i wpłatami. Za Twoje udostępnienia również ❤️