Cześć jestem Marwinek, walczę o siebie już 5 miesiący.

Na początku byłem zdrowym chłopakiem, ale gdy tylko pojawily się problemy ze zdrowiem, tak już nie odzyskałem go. Mam prawie 5 lat, aktualnie jestem u weterynarza w szpitalu i czekam aż wszystko wróci do normy.

Zacznijmy od początku. Moja mama wzięła mnie od innej pani jak już miałem problemy z zębami.

Mama bardzo mnie kocha i bardzo dużo o mnie walczy, jeździłem z nią po różnych weterynarzach.

Pierwszy pseudo weterynarz wyrwał mi dwa dolne siekacze (nie do końca bo zostawił kawałek). Po czym zrobił mi się ropień na zębie. Pojechała ze mną do kolejnego weterynarza 80 km od naszego domu, po czym znowu byłem pod narkozą i wycinali mi skrawek zostawionego zęba. Powtarzało się to kilkukrotnie (6 razy byłem pod narkozą i mnie rozcinali) i mama wydała na mnie sporo pieniędzy, ale wiem że chce dla mnie jak najlepiej, a ja dzielnie walczę o to by być zdrowym.

Teraz nie jestem z mamą bo jestem w szpitalu dla króliczków, codziennie opiekują się mną weterynarze i dużo głaskają.

Mój ropien zajął kości zuchwy i musiałem mieć wycięty jej spory kawałek, uczę się teraz jeść, zaniedlugo wyciągną mi dreny z buzi i muszę pobyć jeszcze pod opieką z 3 tygodnie.

Potrzebuje pomoc mojej mamie, dlatego organizuje zbiórkę dla niej, by mogła chociaż trochę ulżyć swojej kieszeni.

Pozdrawiam kochający marwin.

Dziękuję za wszelką pomoc, podskocze ze szczęścia za każdego z was!

- Przekazuje kochająca mama Diana.